Monday, April 26, 2010

26kwiecien...2010
mialam wstawic Taylandie..nie wstawilam,
Wielkanoc byla piekna w Abu z Rodzicami i Tomem, z zuro-barszczem na stole i kielbaska wedzona, potem smingus i nurkowanie, a raczej plywanie z ruzka na powierzchni wody.
kurcze, alez atrakcji mialam tej Wielkiej Nocy!
pod woda zobaczylam rekina i zolwia....
opalalam sie tydzien z Rodzicami w ciagu dnia, a wieczorami odwiedzalismy knajpy w dubaju...
naprawde blogi czas...
potem byl 10 kwiecien i Tom odebral smsa z wiadomoscia o samolocie z prezydentem poski na pokladzie...
nie wierzylam na poczatku, ale okazalo sie prawda, ze znowu czlowiek nie jest panem swiata!
Nie wiem dlaczego tak sie dzieje na swiecei, ael widoczniekto w niebie potrzebowal tyc ludzi bardziej niz my na ziemi...
dziwnie cie czuje jako polak bez prezydenta...
nie to, ze jestem znowu wielka patriotka, ale zawsze dumnie mowie o swoim polskim paszporcie na zebraniach, nawet jak czesto na przejciach graniczynych musze z nim stac w kolejce po wize!
;)
potem byl wulkan i sparalizowany swiat...
no to wygldalo jak w filmie...
My, Ludzie na co dzien nie zdajemy sobie z tego sprawy, co byloby gdyby nagle swiat sie zatrzymal....
gydby samoloty przestaly latac, auta jezdzic, a my nie musielibysmy isc do pracy...
a jednak wlasnei wulkan zatrzymal nam swiat na troche.
Ludzie nie mogli przemieszczac sie droga powietrzna, tracili praca bedac uziemionym na innym kontynencie, zwierali slub przez skypa jak jedna para w emiratach, bo nie zdarzyli dojechac na miejsce slubu...
przedluzali urlopy o 10 dni jak znajomi w Dubaju, wreszcie tesknili do siebie nawzajem, a moze docenili to co maja i sa od tej pory lepszymi ludzmi...'
mysle, ze jakis film kiedys o tej historii powstanie, ja moge dodac kilka watkow do scenariusza, bo wiele moich kolezanek utkwilo z jedna para bielisny na tydzien np w paryzu.
40.000 osob bedacych w emiratach w transferze miedzy ich doecelowym miejscem utkwilo na ponad tydzien czesto bez jednego dirhama.
ja w tym czasie chodzilam do szkoly i zdawlam egzaminy na piewsza klase i nowe suity.
teraz przyszedl czas na testowanie win, a nie tylko kucie ich teorii i rozpoczynam tydzien offa, no bo wulkan poplatal tez nasze plany i snowboard w Livigno.
Zamast tego rozpoczelam zabawe z kitesurfingiem i narazie walcze z latawcem, za to Tom calkiem fajnie juz lata na desce.
tyle pokrotce co u mnie, dodam, ze ma dziwne uczucia dzisiaj...i nie wiem czy wsiadac rano w samolot i pedzic do Was, bo wszystkie wskazowki mi mowia NIE....
czy powalczyc w tym tygodniu z latawcem co by moc zlapac ta "zielona" na kicie o ktorej opowiadal mi Kochanski.
Krzys zapytal, czym zawsze w zyciu sie kierowalam...
no i ja raczej serduchem...
i rob tak dalej uslyszalam!
wiec Kochani zaczekajcie jeszcze moment na mnie, ja nie czuje, zebym jutro wsiadla do samolotu i leciala do was przez Ateny.
dobranoc;)