Wednesday, January 30, 2008

30styczen2008r....
zafascynowana wczorajsza wycieczka do Dubaju i tym, ze tam jest "prawdziwe" zycie i kazdy jest anonimowy, dzisiaj rano zaraz po sniadaniu wskoczyla jeszcze "madam", ale ciagle ta sama gojda do taksowki, gdzie pakistanski kierowca zawiozl ja na bus terminal.
Tam po kupieniu biletu i zaplaceniu 15AED u kierowcy mocno klimatyzowanego autobusu stalam sie jego pasazerka i popedzilismy do Dubaju.
140 km to odleglosc od Abu Dhabi do Dubaju, ale dotarlismy tam dosyc szybko, bo z licznika nie widzialam, zeby wskazowka autobusu schodzila ponizej 120km.
jak na autobus sporo, ale w koncu tu jest pustynia, sie jezdzi...;)
pustynia, ale piekna pustynia, ..oj lubie Emiraty, bo jak mozna na pustyni miec tam piekne zielone ogrody drzew lisciastych pomieszane z palmami i kwiatami,...
"szacunek dla milkszejka ....(nie pamietam jego imienia), bo to wlasnie On sobie wymarzyl, ze Abu bedzie zielone jak Europa!
No i jest, a czasami mi sie wydaje, ze nawet bardziej!
W Dubaju juz nie bylam "madam" tylko jedna z wielu i stalam razem z innymi cudzoziemcami w kolejce by dostac sie do autobusu, czekalam na zmiane swiatel na przejsciu,...wciagnelam sie w goraczke i pospiech tlumu,..wspaniale uczucie, tesknilam do tego ...(ale nie na dlugo tak chce;)
Dubaj?
co tu powiedziec,...potega, rosnie z kazda chwila, jeden dzien i naprawde widac jak zmienia sie architektura! ponizej Wam troszke tego pokaze:

-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-



gojda walczy z aparatem,...kup statyw dziewczyno!


wodospad przy hotelu w Emirates Tower





"dzungla" w miescie
tu bedzie nadziemny pociag..."prawie" jak w Sydney

odwiedzilam tez targi medycyny i zdrowia, ktore przez ostatnie 3 dni odbywaly sie w Dubaju






Dubaj-duzy plac budowy...ale efekty sa zaskakujace







Emirates Tower-czyli dwie wierzyczki jedna ma 56, druga 54 pietra

Tuesday, January 29, 2008

29styczen2008r.
"LepIEj ByC PieKNa i boGaTa!!!!
to moje stwierdzenie po dzisiejszym dniu!!!
(brawo gojda za skromnosc!;)
, a tak szczerze weszlam wlasnie do domu jest prawie 24 i padam,..ale padam szczesliwa, bo zalatwilam dzisiaj bardzo duzo spraw!!;)
bylam tez na spacerze w Dubaju i maja tam sluchajcie prawdziwe autobusy i przystanki i trzeba czekac na tym przystanku na autobus, a potem kupic bilet u kierowcy!! wowo no bylo ekstra prawdziwy swiat, a nie swiat taksowek, prywatych kierowcow i slowa "madam".
Strasznie mi sie podobala moja wycieczka spontanicznie pomyslana i zorganizowana dzisiejszego popoludnia, ranek natomiast byl bardzo stresujacy, bo nie wiedzialm, czy mi sie uda zalatwic bilety do Polski, bo teoretycznie moge je miec po pol roku od daty rozpoczecia pracy w Etihad, a to jeszcze chwilke, ale jak pisze, perfumy, blyszczyk, rozpuscic wlosy, troche uroku osobistego i usmiech-na KAZDEGO zadziala!!!
takze mam bilety, do tego Etihad mi za nie zaplaci w 100%;))), a my sie widzimy w piatek w Karczmie Slupskiej!!!
p.S. ZYcIe jEdNaK JeST PiEkNE!

Monday, January 28, 2008

28styczen2008r.
no gojda, wypadaloby cos poklikac na blogu, bo nic sie nie starasz,...
ja wiem, ze jestes bidulka i jak nie brak netu, to czasu, a jak masz i net i czas to wtedy brakuje ci checi, ale popisz rybko...
no to pisze...
tym razem pretekstem do tego, ze moje 38 godzin wypoczynku w Genewie byly wykorzystane maksymalnie byla strona internewowa "nasza-klasa"
oj ludzie slyszalam o niej od McDuchy i Sylwi, ale rzeczywiscie jest fajowa,...juz Kejsi wczesniej podsylala mi zdjecia i plotki o wspolnych znajomych sprzed 10 lat, ale naprawde musze powiedziec-wciaga zabawa;)
sluchajcie siedzialam w Genewie w hoteleu w biznes center w sobote 5 godzin, non stop i klikalam...
robilam krotkie przerwy na siku i wode i klikalam,...
niedziela to samo.
tragedia na miasto wyszlam na moment tylko cos zjesc,...
no smialam sie sama z siebie, bo byla godzina 18 wieczorem, a ja mialam "wake up call" o 19 i odlot za moment, a ja nic,... klikam dalej,niespakowana wcale...
...Boze umieralam w czasie lotu,....
niewyspana, glodna i siedze i szukam i dawno sie tak nie smialam,...
naprawde milo mi bylo znowu zobaczyc niektore buzki i cieszylam sie widzac dzieciaki swoich znajomych, ich sukcesy w zyciu, ale tez niezla brechte mialam widzac przystojniakow w podstawowki, ktorzy teraz wcale nie wygladaja lepeij niz moj Ksawery,...
brzuchy, lysina, chlopaki co sie z Wami dzieje!!
laski wszystkie piekne!!!
albo zamieszcamy stare zdjecia!!;))
pewnie znacie to sami, bo kazdy z Was musial miec podobne odczucia klikajac tej adres www.

Tuesday, January 22, 2008

22styczen2008r.
wtorkowe popoludnie, mam dzisiaj dzien wolny i szczerze to leniuchuje mocno, bo ostatnie kilka dni mialam przerabane!
i loty beznadziejne i ekipa...wiec zeby nie zrezygnowac z pracy staram sie sobie zapewnic jakies male przyjemnosci...;)
niestety nie mam sily dzisiaj nawet na silownie, rolki, czy spa, ale nadrabiam zaleglosci w ogladaniu filmow.
Tego popoludnia obejrzalam "The Kingdom" z Jamie Foxxem i Jennifer Garner.
.....wrazenia, jakies rozmyslenia po filmie,...sporo
ale moze zaczne od tego, ze film skonczylam ogladac okolo 16

i wlasnie w tym samym momencie uslyszalam przez otwarte okno jak po raz trzeci dzisiaj nawoluje dzwiek z meczetu wiernych muzulmanow na modlitwe...
ciarnki mi przeszly dzisiaj, bo ten codzienny rytual teraz brzmial troche inaczej...
Inaczej, bo widzialam w filmie dokladnie takie same glosniki jak tu na kazdej scianie meczetu na rogu ulicy gdzie mieszkam, a miedzy nimi zabijajacych sie ludzi...
Kurcze nie byla to latwa lektura, bo zarowno pojedynczo rozumiane slowa wypowiadane po arabsku jak i archutektura, czy mentalnosc tych ludzi nie sa mi obce...
Mieszkajac juz drugi rok w kraju muzelmanskim, choc bardzo otwartym i podobno wcale nie podobnym do Arabii Saudyjskiej zdaje sobie sprawe z tego jak wielki wplyw ma religia na tych ludzi tu zyjacych. To nie katolicka Polska, gdzie 90% katolikow nie praktykuje swojej religii.
Tutaj w imie najwyzszego i jakis dziwnych uwiarygodnien ludzie sa w stanie wyzec sie wszystkiego, a nawet poswiecic zycie swoje lub najblizszych...
I jak pomysle jak mnostwo jest wyznawcow tej religii na swiecie i co moze sie stac jak nieodpowiedni ludzi pokieruja w zlym kierunku tym wszystkim, to sory, ale swiat nie ma szans.
Bo to juz nie tylko bezgraniczna, slepa wiara, ale jak dodamy do tego pieniadze, a wlasciwie ich nieograniczona sume, to moze nie byc ciekawie...
Zawsze podczas lotu jest przynajmnie kilku "wiernych" co to oddaja czesc swojemu Panu rozkladajac koc lub dywan w samolocie i miedzy moimi nogami, wozkiem z jedzeniem, a waskim korytarzem i innymi pasazerami odprawia te swoje rytualy modlitewne.
Czesto mnie tez pytaja gdzie wschod slonca i o ktorej godzinie, zeby mogli dokladnie wykonac swe powinienia wzgledem Allaha.
Modla sie 5 razy dziennie. Na lotniskach, w centrach handlowych, czy ulicach wszedzie sa meczety oczywiscie oddzielne dla kobiet i mezszyzn.
Czy oni sie rzeczywiscie tak modla i sa naprawde w pelni oddani swojej religii nie wiem, ale najwazniejsze sa pozory, a te na pewno w 100% o tym zapewniaja.

Podczas ostatnich dwoch lotow spotkalam tez na pokladzie samolotu w sumie trzech Amerykanow podrozojacych do stolicy Arabii Saudyjskiej, czyli Riyadhu.
Podrozowali tam sluzbowo, pracuja dla jakis firm amerykanskich oczywiscie interesy w sprawie ropy naftowej...
Kurcze i jak pomysle, ze przed tym, jak wynaleziono tu 50 lat temu rope ludzie zyli tak samo jak 1000lat temu,...to znowu mysle Boze chron mnie i co ja tu robie,...
No bo jak moja Babacia Ola uczyla sie wierszy na pamiec i grala w teatzre na wichurze w Czerniejowie bedac nastolatka, to dziadek, ktorego spotykam codziennie w sklepie podrzynal gardlo kolesiom spotkanym na pustyni i kradl zony z pobliskich wiosek, dokladnie jak 1000lat temu jego pradziadkowie...
'Ludzie, moze dlatego ci ludzie ciagle sa dzicy...
Ja przepraszam najmocniej elite, ktora jest naprawde siwetnie wyksztalcona i zasiada w rzadzie tych panstw, czy naprawde darze szacunkiem milkszejkow chociazby z kraju w ktorym mieszkam, ktorzy sprawiedliwie dziela ciagle naplywajace pieniadze miedzy rodowitych mieszkancow,...no tylko sie wzorowac i pozazdrosciec,...
ale jednak wiekszosc tych ludzi jest nieprzewidywalna i ja wiem swoje na ich temat...
Myslelam tez, czy jakbym widziala ten film wczesniej odwazylabym sie przyjechac sama w ta czesc swiata i zamieszkac,....
bo to nie dwutygodniowa wycieczka do Egiptu pod palme z polskim przewodnikiem, tylko zycie wsrod ludzi z zupelnie inna kultura...
serio, nie jest tak zle tutaj, podobno ta Arabia jest przerabana, ale widze kazdego dnia wiecej roznic miedzy naszymi rozniacymi sie pod kazdym wzgledem kulturami...
Ciesze sie, ze moge poznac to osoboscie, ale chyba czas, zebym zaczela cos kombinowac i mieszkac nie tylko w palacach jak ksiezniczka z bajki o Sindbadzie, ale jak ksiezniczka z bajki gdzie jest las i krasnoludki i zima i pada snieg i nawet jak palac bedzie mniejszy, a smok bedzie straszyl za oknem, to i tak bede sie lepiej w nim czula wiedzac, ze ksiaze to nie Alibaba, a szewczyk dratewka na przyklad, albo drwal...

Friday, January 18, 2008

18syczen2008r. moj dzisiejszy spacerek po Abu...










Thursday, January 17, 2008

17/-1/2008r. weekendowy czwartek wieczorem
ja po siedmiu dniach latania nareszcie dzisiaj leniuchuje...
w ostatnim tygodniu bylam w Indonezji i tam obchodzilam swoja kolejna "osiemnastke", potem zmienilam japonki na rozowe UGGi w swojej walizce i polecialam do Frankfurtu.
Musze powiedziec, ze ten tydzien mialam naprawde ciezki, ale nie bede narzekac, bo nie ma po co...
dalam rade, przezylam i niech to tylko mnie wzmocni w przyszlosci!
Opowiem za to chwilke o locie do Frankfutu, bo ten byl fajny.
W zalodze oprocz mnie z polskim paszportem byl jeszcze Michal z W-wy i Mirek z Sopotu, dwoch malolatow z Polski, ktorzy tak jak ja lataja dla Etihad.
Nie powiem, zebysmy sobie mocno przypadli do gustu, bo chlopaki lataja od dwoch miesiecy i chyba narazie sa w "okresie zbierania profitow" jakie niesie ze soba praca stewarda...
Oj kilka razy sobie nawzajem dogryzalismy, ale generalnie na koniec dnia wymienilismy sie nr telefonow i chlopcy zaprosili mnie na wodke(mieszkaja ciagle w hotelu i nie musza miec pozwolenia na alkohol) i rosol jak tylko zatesknie za Polska...
A podczas lotu milo bylo uslyszec jak ktos wymawia moje imie poprawnie, poklac i pokomentowac niektorych pasazerow w swoim rodzimym jezyku;)
Zaraz jak wyladowalismy w Abu zobaczylam za oknem, ze strasznie leje deszcz, w autobusie slyszalam tych dwoch patalachow nonstop komentujacych urode sikoreczek siedzacych obok, slowa "kurwa" i "zajebist-a-y-te" i naprawde poczulam sie "prawie" jak w Polsce..
"Prawie" ciagle robi duza roznice...

Tuesday, January 8, 2008

08styczen 2008r. prawie 22 godzina...
obudzily mnie wlasnie dobiegajace krzyki za oknem kibicow,...mysle;
"mecz??"
no i sie podniolslam ze snu, bo dzisiaj polozylam sie wczesniej; strasznie mnie bolala glowa i chyba sie troche podziebilam tym wiatrem przez ostatnie kilka dni i nizsza temperatura w oknie.
Teraz zawinelam sie w koc i mam czapke na glowie, wiec jest mi cieplo jak do Was klikam.
No patrze za okno mecz jak nic, zaraz wyciagnelam aparat, zeby Wam to pokazac, kurcze no super widok musi byc z dachu, ale nie ide tam za zimno...
Ale wiosna, miec kanape i winko, bo piwa nie lubie, siedziec tak na dachu i ogladac, oj super,..musze cos wymyslec kiedys...
Ja mam teraz 3dni wolne i leniuchuje w Abu, na szczescie jest tutaj co robic, wiec nie narzekam, chociaz nie powiem, ze chetnie podlecialabym na wschod Europy, ale jeszcze moment gojda poczekaj chwilke...
Dzisiaj pol dnia spedzilam w SPA w goracych jakuzzi i pachnacych saunach, nie odwazylam sie posiedziec na plazy, bo tak jak pisalam wczesniej temperatuty w tym tygodniu spadly do okolo15 stopni i strasznie wieje, ale to nie przeszkadzalo ludziom na plazy, sporo z europejczykow opalalo sie dzisiaj.
Musze Wam powiedziec, ze lubie to swoje okno i klikanie stad, dlatego chyba tez opozniam podlaczenie netu, bo sprawia mi to olbrzymia przyjemnosc jak moge klikac sluchajac RMFu przy tym i patrzec przez okno na zielona trawe, palmy i pakistanczykow grajacych pod nimi w karty.

To chyba jedyna rozrywka tych bidakow, bo na nic innego po prostu ich nie stac tutaj i chociaz na co dzien ich niecierpie, to jednak milo popatrzec na nich wieczorem, jak ciesza sie blachostkami siedzac i grajac do polnocy.
Ja mam okno, oni karty, tak naprawde jestesmy tacy sami, tylko jutro ja bede "madam" dla jednego z nich jak bedzie mnie wiozl taksowka przez ulice Abu Dhabi, a pojutrze, kto wie, moze to ja bede go tytuowac i pytac "would U care for a drink Sir" w samolocie, albo na migi pokazywac, czy woli piwo, czy whisky...
zycie...
nikt z nas nie wie gdzie bedziemy jutro...

Sunday, January 6, 2008

06styczen2008r, prawie polnoc...
to mial byc tylko,ze za chwile wracam do Arabii Saudyjskiej, lot nr EY311 z AUH do JED (2.51min) i EY312 JED-AUH (2.02min)
Tak tez sie rano do niego przygotowywalam, ze spoko wieczorem wracam, no i lecac do Jeddah bylo oki, 78 pasazerow w Coral Zone, czyli popularnej ekonomii, na 350miejsc w Boingu777, to malo.
No i byl luzik, poza tym,ze juz znowu jestem coraz starsza nie tylko jesli chodzi o moj wiek biologiczny, ale stazem w pracy i to ja dzisiaj po raz pierwszy robilam Duty Free, ludzie zawracanie glowy...
No, wiec dolecielismy do tej Jeddah, super zaloga, pracowalam z Cregiem z Sydney, sasiadem spod 703, super gosc.
Podczas lotu pasazerowie sie przebierali w te reczniki, bo ciagle lataja tam podotykac kamyka,..
smiech na sali, niezla brechte mielismy z Cregiem,..
No i szybciutko wracamy do Abu Dhabi!
TYm razem full flight, pelno pasazerow, tyle ile miejsc czyli 28 w Pearl Zone I 350 w Coral.
Lot 2 h, wiec sie spieszylismy z podgrzaniem obiadu i zaserwowaniem, az tu podchodzi do mnie koles i prosi o "czajjj", mowie mu, ze mu podam za moment, niech usiadzie,..
wracam za chwile do galey, czyli tej jakby naszej kuchni, a ten kuca na podlodze pod drzwiami i znowu "czajjj", zrobilam mu herbacinke podalam i wytlumaczylam, ze ze wzgledow bezpieczenstwa nie moze tu siedziec, poszedl usiasc na swoje miejsce zaraz do pierwszego rzedu.
Potem serwujemy kawe herbate, patrze, a On znowu kuca i na podlodze, zapytalam czy wszystko oki, ten zaczal sie skarzyc, ze go boli brzuch.
Pokazywal na migi, bo pochodzil z Bangladeszu, jak pozniej przeczytalam w Jego paszporcie i nie mowil po angielsku.
Przyszedl menager Abdul i zaczal z Nim cos rozmawiac, dal mu wody, itd.
Wracam za 5min do tej naszej "kuchni", bo zabraklo mi herbaty, a koles sie dusi, siedzi na moim siedzeniu i sie dusi, nie moze oddychac i zwija sie z bolu, obok Abdul i mi mowi, zebym mu dala panadol,m no dalam mu panadol, ale wiem, ze nie pomoze mu panadol, a za chwile nam koles wykituje!
Mowie Abdul, mosimy mu dac tlen!
Zostawilam ta herbate wyslalam "supi" (czyli laske ktora stala obok Abdula i po raz pierwszy odbywala swoj lot, dlatego nie musiala pracowac) z herbata do kabiny, zeby dokonczyla, a sama dalej pytam tego Abdula, co sie dzieje i ze On sie dusi, a ten mi tlumaczy, ze bola go nogi i narzeka na zyly i podaje mu wode...
Wtedy przyszly mi mysli do glowy, ze ucza nas w szkole, ze jak chodzi o pierwsza pomoc to nie ma menagera, wszyscy jestesmy tak samo szkoleni i nie musimy sie o nic pytac!
no, to mysle, nie na darmo sie ma Mame pielegniarke, musze sama zadecydowac co robic!
Mowie: I'm taking oxygen!
Wzielam najblizsza butle z tlenem i podaje Abdula niech mu poda, a ten kurde rece rozklada, nie nie Ty mu podaj...mysle, ze sie bal,..
Robilam to wiele razy na treningu w szkole, ale to inaczej jak sie ma przed soba osobe, ktora naprawde potrzebuje pomocy.
Powpinalam maske, odkrecilam zaworek na "hi" i kaze mu oddychac, kucnelam przy nim zaczelam mu mierzyc puls, a ten slabiutki i sie dusi, nie mogl zaczac oddychac na poczatku,..
zaczelam z nim rozmwaic, zeby my friend sie wyluzowal i zaczal oddychac i wszystko bedzie oki, rozpielam koszuline, kazalam temu Abdula przyniesc mi reczniki namoczone w zimnej wodzie, bo byl strasznie koles gotracy i tak siedzialm z nim przez kolejne 40minut, az byl "top of descent" i trzeba bylo przygotowac kabine do ladowania.
Wtedy pan menager powiedzial, zebym z nim usiadla na siedzeniu pasazera i tak ladowala, a ktoswezmie moje drzwi.
Tak tez bylo.
Koles juz sie uslokoil po 10minutkach glebszych oddechow, ale mierzylam mu puls trzymalam za reke i rozmaiwalam z pasazerem obok jak on sie czuje, bo pan obok czail i bongolii i angielski.
dziadek czul sie lepiej narzekal na zyly tylko, ale kazalam mu trzymac nogi wysoko na scianie, a z oddychaniem juz bylo wszystko oki.
Mysle, ze byl przemeczony, moze nic nie jadl i po prostu jego wiek i cisnienie w kabinie oslabilo go mocno.
A nogi strasznie mu napuchly, narzekal,ze bardzo bola i nie mogl powstrzymac sie od ich dotykanie...
Sprawdzilam w paszporcie rocznik '64 mysle, ..Boze mlodszy od mojego Ojca, a wyglada starzej niz moj Dziadek,
ale to zycie w Bangladeszu i pewnie bardzo ciezka praca w Arabii tak wlywaja na jego zdowie i wyglad.
Po wyladowaniu bezpiecznym czekala juz na niego karetka i lekarz, powiedzialam mu historie co i jak robilam, lekarz podziekowal, potem podszedl do mnie zawstydzony chyba troche i szczesliwy Abdul i powiedzial, ze bardzo mi dziekuje za wszystko, jest pod wrazeniem i napisal wlasnie na mnie raport jak swietnie sobie poradzilam...
Ja sie usmiechnelam do siebie i pomyslalam, ze chociaz wczoraj czulam sie jak kelnerka z podrzednej knajpy, kiedy temu burakowi z Bahrajnu przynosilam 15 kaw i piw, a on sie rozkoszowal, ze biala laska mu usluguje, to jednak lubie ta prace i dzisiaj mina tego czlowieka, ktoremu chyba uratowalismy zycie i podziw i szacunek na twarzach innym pasazerow naprawde wynagrodzily mi dzien wczorajszy!
Na koniec dodam jeszcze, ze teraz juz mam tez znajomosci u Allaha, bo po tym jak mogl juz sam dziadek z Bangladeszu oddychac, to powiedzial temu pasazerowi obok, zeby mi podziekowal i ze bedzie sie za mnie modlil do Allaha i spojrzal na mnie takim pieknym wzrokiem, ze poczulam sie dumna z siebie i szczesliwa, ze moglam pomoc...

Saturday, January 5, 2008

05styczen2008r.
wstaje i od razu otwieram okno, zeby nie tylko poczuc fajny i cieply wiatr na polikach, ale napisac tez co dobrego u mnie, no i jak wrazenie po Bangkoku z ktorego wrocilam dzisiaj rano...
"one night in Bangkok"...polecam ta piosenke Murray Heada
http://www.youtube.com/watch?v=LfPuUKJQKxA.
Bangkok, to dokladnie miasto w ktorym mozna zobaczyc i doswiadczyc wszystkiego! Wiekszosc pasazerow w tym sektorze to europejczycy, ktorzy lece tam na wakacje i to nie tylko po opalenizne,czy na zakupy, ale wlasnie po "przygody"...
roznego rodzaju przygody, juz na pokladzie czuje sie luzna atmosfere wsrod grup mlodych ludzi, ktorzy jada sie zabawic, albo rodzin lecacych na wakacje polezec na fajnych plazach i pojesc taniego i pysznego "seefood".
podczas mojego lotu bylo podobnie oprocz jednego skurwiela wieku okolo 60 lat, narodowosc -bahranczyk do tego brak jednej nogi, biedny "kaleka" jechal pewnie zaczerpnac "odpoczac".....podczas 'Thai Massage", ale dal nam popalic podczas lotu,...
juz nie zaglebiam sie w szczegoly, bo bede klac, ale powiem, ze sama zaserwowalam mu 9 piw i 15 kaw do tego panadoli kilka i wod z lodem, lyzeczek, cukru, itd, itd...
co 2min, no nie moze czesciej naciskal dzwonek i wymyslal, zeby mu cos podac,...
potem powiedzial, ze jestem "rude" bo nie chce mu dac 3 piw naraz...
menager byl naprawde oki, wiec luz, potem kolezanka sie poswiecila i przez reszte lotu ona chodzila do jego siedzenia, ale koles byl straszny,...
a szybciej biegal nawet bez tej nogi do toalety niz reszta pasazerow...
pozniej naciskal dzownek i biegal nas sprawdzic, kto przyjdzie,..
no porabany, tacy ludzie powinni miec pieczatke w paszporcie"ZAKAZ PODROZOWANIA"!
Mial szczescie, ze od jakiegos czasu sprawia mi pzyjemnosc uprawianie yogi i moja cierpliwosc jest znacznie wieksza, bo inaczej na 100% otworzylabym drzwi i albo On, albo ja,..ktos by opuscil poklad...
a moze to ja mialam szczescie, ze byl spoko menager i fajna zaloga i sie w koncu z tego brechtalismy...
ktos mial...
w Bangkoku zaspalam, zeby pojechac ze wszystkimi autobusem z hotelu do MBK, czyli jednego z glownych centow handlowych,...wiec wzielam taksowke i pojechalam sama, tam kupilam kilka rzeczy, poszlam zjesc "seefood" no i tu byly jaja...
wszyscy sie ze mnie smieli, bo nikt nie czail angielkiego w restauracji, gdzie weszlam, menu oki po ang, ale nie ryzukuje wiecej nie widzac obrazkow zamawianego jedzenia w Azji!
w koncu wyslali mnie wybrac sobie zywego cos i oni mi przyrzadza itd,...a jedna dziewuszka tajka widziac mnie zagubina jak biegam na okolo i pokazuje na migii zlitowala sie i pomogla...
JEDZENIE PYSZNE!!
Potem bedac na lokalnym bazarze w dzielnicy slynnego Patponga raz jeszcze zjadlam ("lunch", "dinner", no jedzenie, bo nie wiedzialam ktora godzina i co jesc) tym razem rybke smazona na grillu, obtoczona w soli w srodku biale mieso przedzielone lisciami bambusa i cytryny,...
przepyszna!
zazwyczaj boje sie wynalazkow z ulicy kupowanych w Azji, ale te ryby wygladaly tak samcznie, ze musial ja zjesc!!
Kupilam ja wiec od ulicznego sprzedawy, ktory po tym jak sciagnal ja z zazacych sie ogni grilla wozka na kolkach zapakowal mi ja w gazete i sczardzowal 20 batta, co jest wartoscia okolo 1zl.
Patpong, to najslynniejsza nocna dzielnica Bangkoku, gdzie wieczorem jest mnostwo sprzedawcow tajskiego jedzenia, wlasnie z takimi wozkami na kolkach, gdzie smaza, griluja, gotuja, no cuda!!
Od osmiornic na grilu, poprzez kaczki, az do gotujacych sie pluc i watrobek wieprzowych...
ciagle nie moge zniesc tego zapachu!!!
Zaraz obok nich porozkladane sa stragany z ciuchami, torebkami i bizuteria, no i slynne kluby go-go, gdzie mozna zobaczyc wiejec niz wszystko!

...Ja widzialam troche w tamtym roku i ciagle mi wystarczy..(pamietacie pisalam o tym).
Tym razem Jason z Australii, sasiad ktory jest gejem chcial mnie zaciagnac na meskie show,..
czyli tez pileczka, ale tym razem to mezczyzni sie nia bawia,...
Nie chcialam znowu zyc roku w celibacie...a po takich wrazeniach to nieuchronne!
No wiec zamiast tych przyjemnosci wybralam zakupy.

Chcialam kupic torebke LV brazowa z rozowymi kwiatkami,...nigdzie nie mieli toreb LV.
Nigdzie!!
kurde mysle, przeciez o Bangkok, to tutaj robia najlepsze ich kopie!
Pytam jedego taksowkarza, nie wie, drugi, nie wie, ludzi na straganach, nie nie nie ma LV, tylko wsklepie obok oryginalne,...

gdzie ceny zaczynaja sie juz od 2000zl? -NIE DZIEKUJE! jeszcze nie teraz!
Poszlam do zaparkowanych na uboczu tuk tukow, czyli takich motorkow, tanie taksowki i pytam gosci o te torebki, jakis jeden mlody mowi, ze mnie zawiezie wie o co chodzi, ale musze mu zaplacic 60 batt, mowie, ze jak kupie dam mu 100,ten ze oki.

No to jedziemy!
Jade, jade na tym motorze z tylu na przyczepce takiej, wiatr mi powiewa...godzina 21 ciemno, mysle no ladnie gojda,...'za glupia torebke tak sie poswiecac,... a jak mnie porwa?

no kto zaplaci okup?
itd,..wiadomo 1000mysli
i wymyslilam, ze lepiej zebym ja corki nie miala, bo jak jej przejdzie ta "wiara w ludzi" i odwaga ze mnie, a przejdzie; to ja osiwieje...
ale nie mam na to wplywu, czy Bog da corke czy syna,...

bede siwa, a moje dzieci beda poznawac swiat i wierzyc ludziom,...
wreszcie dotarlismy do jakiegos targu, gdzie koles milam 3 torby na kolkach zero "handbag", a co do tego LV...
ten kierowca tuk-tuka cos mu powiedzial, tamten popatrzyl na mnie i pyta:
"jaka torebke chcesz?"
ja wyjascilam kolor i model, a ten mowi oki chodz...
no i weszlam na zaplecze tego stoiska....
WOW..................................................
odkryl koce, a tam....najnowsze kolekcje LV, od paskow, zegarkow, portfelii, torebek,..Boze w sklepie nie maja tak dobrego wyboru!
Koles mial wszystkie modele i kolory,...
potargowalismy sie troszke, no i z usmiechem na ustach stalam sie posiadaczka przepieknie podrobionej torebki LV za cene 20 krotnie nizsza niz w sklepie...
kierowca dosal 150 batt, a ja wrocilam do hotelu, gdzie zakonczylam swoj dzien dwugodzinnym tajskim masazem...