Friday, February 29, 2008

29luty2008r.
Munich

piekne misjce na spacery, piwko z kielbasa,...jak ktos nie lubi, to wino z Katia i sery...
basen wieczorem, co by kaca rano nie bylo i wdychanie swiezego europejsko-wiosennego powietrza...







Katia z Macedoni, swietna laska....zawod wyuczony- farmaceta
wykonywany-latawica



Spaciergang machem

to cudo zobaczylam zaraz po wystartowaniu z Monachium...chyba Alpy, co Kris?

Monday, February 25, 2008

25luty2008r.
gojda budzi sie po wczorajszym weekendzie w Paryzu....
musze powiedziec, ze to naprawde piekne miejsce na wiosenne spacery,jazde na deseczce lub rolkach, niedzielna karuzela z dzieciami i obowiazkowo lody w waflu, ale tak duzo zeby cieklo nam po palcach! !;)
Alpy francuskie widziane z toalnety przy L4 drzwiach w samolocie Airbus330-200( a jednak sa korzysci, ze tak czesto sikam;)































Friday, February 22, 2008

22luty2008r.
ja wstaje po Omanie, bylam tam rano o 6 lot trwal tylko 40minut, wiec popoludniu wrocilam do domu i teraz sie budze,...
otwieram e-maila, a tam zdjecia od dwoch Pan bardzoooo bliskich mojemu sercu!
Pinki brala slub 5miesiecy temu i dzisiaj podeslala mi bidulka foty...jestem z niej dumna, bo Ona to blondyna do kompow bardziej niz ja,...pamietam, ze jak kiedys prosilam Ja, zebysmy nie przegrzewaly laptopa, powiedziala, ze bedzie otwierac okno zawsze jak bedzie na nim klikac,...'jest kochana, tesknie do Niej,...
na szczescie rozmawiamy ze soba czesto na skypie, ale to nie to samo, co widziec ja codziennie w pizamie na kanapie z chipsami, albo jak mi masuje wlosy olejami i krzyczy, zebym nie prostowala, czy opowiada historia Taj Mahalu na dobranoc,...
Boze jak mozna tak zaprzyjaznic sie z druga osoba z zupelnie innej kultury, kraju,...
nie odczuwalysmy tego tak mocno, ze bedziemy do siebie tesknic, ale teraz jak rozmawiamy czesto mamy lzy w oczkach...
moze dlatego, ze tam w Bahrajnie mialysmy tylko i az siebie...
nikogo wiecej obok
no wiec moja dupa Pinki( to jedno z 7spow, ktore Pinki zna po polsku;) wyszla za maz za dobrego czlowiek Balu i sa szczesliwi!
w kolejnym e-mailu dostalam zdjecia od Edi,....ta Pani zawsze imponowac mi bedzie swoja nieskazitelna elegancja o kazdej porze dnia i nocy,...
z Nia kloce sie zawsze na wakacjach o to zeby sie nie malowac na plaze, ale tez nie znam lepszej laski kierowcy niz Ona oraz osoby o tak duzym sercu...
ciesze sie, ze spotkalam te dziewuchy w swoim zyciu...
Edi slub dopiero bedziemy mieli w tym roku,na dowod tego Narzeczony ofiarowal swiecace brylanciki....
alez ja uwielbiam ten jej usmiech!


tu slicznie wystrojona moja Pinki w sukienke o ktorej zawsze marzyla...









<-swiecidelko
moja zawsze piekna Edycia z przyszlym Mezem

a tu Pinki wystrojona widze w zlocie,...Boze ilez Ona musial oszczedzac na te cholerne swiecidelka,...bo taka jest tradycja...

Sunday, February 17, 2008

17luty2008r. niedziela wieczor...
chyba musze cos popisac, musze, bo z kazdym dniem zapomne coraz wiecej szczegolow, a to co widzialam jest fajne i chce sie z Wami tym podzielic, albo sama przeczytac jak bede starsza i jeszcze bardziej madrzejsza,....(daj Boze)!
a tak na serio, to mam dzisiaj dzien pizamowy, mieszam "lody z popcornem";) i ogladam sala serie polskiego serialu"Magdy M." przywieziona z Polszy od Dorotki...
skonczylam 6sty sezon desperatek, zaczelam sex and the city,teraz pokatuje Magde...
a dzien pizamowy, bo rano wrociclam z Dublina i spie i krzatam sie w pizamie, na tyle mam lenia, ze nawet po mleko nie poszlam do sklepu, tylko zadzwonilam do "cold storu"..;), a hindus przyniosl do domu,....
straszne,...nienawidze siebie za takie rzeczy, ale nie robie tego czesto,...
chyba drugi raz od kiedy tu mieszkam,...
no ale teraz opowiem Wam to o czym nie moge zapomniec i chce sie podzielic...
podczas lotu do Dublina w czwartek na pokladzie byla rodzina irlandzka laska okolo 50 lat i koles tez...
lecieli z Bangkoku przez Abu Dhabi do Dublina
zwrocilam na nich uwage, bo siedzieli obok mojego"jump seat" a ja bylam L3, czyli siedzialam na przeciwko pasazerow przy drzwiach nr L3.
Lecieli we troje, tzn wspomniana laska, koles i chlopczyk podobno 2 letni, ale wygladal na mlodszego.
Chlopczyk byl przepieknym dzieckiem o azjatyckiej urodzie, ale zwrocilam na Niego uwage, bo strasznie plakal i wrecz sie wyrywal spod opieki tychze ludzi, walczac jak "dzikie zwierze"...
nie przesadzam z tym okresleniem, dzieciak naprawde plakal odchylal sie do tylu, jak ta kobieta probowala go uspokoic i przytulic...
Podczas wzbijania sie w chmury na poczatku lotu strasznie plakal, zwracalam kilka razy uwage, zeby zapieli mu pasy, a kobitka tylko przytakiwala i na sile przytulala dzieciaka...
w koncu facet wzial go i zapial pasy dziecku...
Babka byla wrecz chamska dla mnie, bo niemila, to za malo powiedziane...
Widzialam obserwujac ich dlugo, ze maly nie zna tych ludzi i wszystko wydawalo mu sie obce.
Poza tym jego placz byl tak glosny i "dziki", ze pozostale troje dzieciakow obok plakalo razem z nim...
Niedaleko leciala roczna dziewczynka ze swoimi rodzicami i slyszac jego placz wtulala sie w mame i plakala razem z malym.
Patrzylam na ta dziewczynke przykryta rozowym kocem wtulona w mame, wygladala zupelnie jak ona i ojciec siedzacy obok glaksal jej male paluszki.
Alez bylo w tym duzo milosci i spokoju, pomimo tego , ze plakala, bo widac bylo, ze piers matki przynosi jej ukojenie i czuje sie tam bezpiecznie...
Co innego maly azjata, tego ta biala kobieta probowala przytulic, a raczej trzymac, aby nie rozbil sobie glowy, ktora machal na wszystkie strony, a on wrecz uciekal od jej piersi i zapachu jakze innego jej skory...
Tu widzialam strach i przerazenie malca!
Na poczaku pytalam co moge zrobic, maskotki, mleko, glaskalam jego zimne gole stopy,....nic nie chcieli przybrani rodzice, a kobitka wrecz byla wsciekla, ze pytam...Zostawilam wiec ich w spokoju...
Podczas lotu przewidywalismy turbulencje, kapitan wlaczyl wiec symbol zapiecia pasow, a ja musialam sprawdzic, czy wszyscy pasazerowie sie do tego zastosowali.
Przechodzac obok wspomnianych ludzi widzialam jak malec spi na siedzeniu, bez poduchy, nie przykryty z tymi zimnymi nogami na wierzchu,..oczywiscie pasa zapietego tez nie mial, rodzice malca tez spali,...
Obudzilam lekko ojca dziecka poprosilam o zapiecia pasow swoich i powiedzialam, ze niech sobie spi mlody, ja mu tylko zapne pasy jak lezy na tych siedzeniach, na co ojciec podziekowal i sie usmiechnal...
Dotykam chlopca, chce wyciagnac pas na ktorym lezy, a tu kobitka mnie LAP za reke i zaczyna krzyczec, zebym go nie dotykala, ze to jest jej dziecko i co ja robie!
Przestraszylam sie, mocno, bo jeszcze nigdy mi sie cos takiego nie przytrafilo...
ale widzac jej wczesniejsze relacje z dzieckiem nic nie zrobilam, kazalam tylko samej jej zapiac te pasy i odeszlam,...
w galey, czyli naszej kuchni opowiedzialam co sie stalo(byla super zaloga;) wszyscy byli w szoku, ale w sumie rozumielismy, ze zarowno chlopczyk jak i rodzice sa mocno zesresowani,...
ja dziwnie sie poczulam, ale probowalam ja zrozumiec,...
reszte lotu nie pytalam o nic, widzialam, ze malec plakal przez caly czas i chyba juz nie zasnal, a oni oboje probowali zrobic wszystko, by choc na chwile uspokoic dziecko...
Wreszcie juz prawie pod koniec osmiogodzinnego lotu przyszedl do nas koles z dzieckeim na reku i zaczal pokazywac wszystko na scianach, zeby chlopczyk tylko nie plakal...'On ciagle plakal i rzucal sie w rekach przybranego taty, natomiast kobitka siedzial na siedzeniu i rozmawiala placzac z inna pasazerka.
Wtedy ja podeszlam do chlopa i sie usmiechnelam, zapytalam tez mlodego, co moge zrobic, zeby sie do mnie usmiechnac...
Nic oczywiscie nie odpowiedzial, bo nie mowil, wydawal tylko dzikie dzwieki przerywajac czasami swoj placz...
Wtedy koles sie otworzyl i zaczal opowiadac,...
ze wracaja z Tajlandii, byli tam tydzien, poznali tego chlopca na jednej z wiosek 3 dni temu, bawili sie z nim przez te trzy dni, a teraz czwartego zabieraja go do domu do Irlandii...
Wow...uderzyla mnie jego bezposredniesc!
Wszyscy widzielismy, ze dziecko nie jest ich, bo do mamay, ani taty nie bylo podobne, zreszta zachowanie obojga rodzicow, a w szczegolnosci mamy nie wskazywalo, ze kiedykolwiek mieli doczynienia z malymi dziecmi...
Juz ja jako ciocia, wiem, ze jak Mateusz placze, to widaomo, jak trzeba go przytulic, ze jak ma zimne stopy, to moze by skarpety, ze jak nie ma humoru, to na sile nie poprzytulamy sie itd...
Ta kobieta natomiast nie miala pojecia nawet jak sie trzyma takie dzieci na rekach, jak usmiecha do Julka, zeby mogl podniesc wyzej glowke , albo poczuc sie bezpiecznie,...
Ona sie tylko bala, zeby nikt obcy nie dotykal "jej syna"!

Po tym jak zaczal mi opowiadac chlopina zmeczony ta zona, lotem i cala ta sytuacja odwazylam sie zapytac, czy maja inne dzieci i skad pochodzi malec.
Jedna z kolezanek byla Tajka, wiec pomyslalysmy, ze moze ona powinna pomowic do niego w ich jezyku, wtedy moze przestal malec plakac choc na moment...
ale facet powiedzial kategorycznie NIE i odwrocil sie od Chalermphan bojac sie, aby nie dotykala chlopca.
...
Po tym jak wyladowalismy w Dublinie wszyscy pasazerowie wychodzac z samolotu, ktorzy omijali ta opisywana rodzice, podchodzili do nich zyczyli powidzenia dla chlopca i prosli, zeby sie nie martwili rodzice,...
Ojciec wzial malca na rece i wyszedl wczesniej...
Widzialam, ze dziecko woli porzebylac u niego na reku, a podczas ladowania nawet sie usmiechal, jak ojciec zabawial go pokazujac sluchawki. Dziecko zdecydowanie bezpieczniej czulo sie przy nim.
Matka chlopca zaczela pakowac koce i caly balagan, ktory zrobil mlody szarpiac sie podczas lotu, podeszla do mnie polozyla swoja dlon na mojej i z dziwnym nawet cieplym usmiechem, aczkolwiek sztucznym jak na osobe raczej chlodna przeprosila mnie za to, ze wtedy mnie odepchnela i swoj brak cierpliwosci,a takze podziekowala za zrozumienie z mojej strony.
Wtedy poczulam sie dumna z siebie, ze odeszlam, kiedy ona sie tak zachowala, a nie jak zazwyczaj ja odpowiaduje odpowiednio. Zrozumialam, ze moze czasami krolowe sniegu(ona na taka zdecydowanie wygladala) tez maja serca, albo pojawia sie ktos w ich zyciu, kto rozkruszy lod w ich sercach.
I jak wczesniej mialam mieszane uczucia widzac "dzikiego" malca, ktorego probuja ujarzmic i pokochac biali ludzie w zupenie innym swiecie, teraz poczulam, ze jednak moze bedzie mu lepiej w zyciu tu, a przybrani rodzice beda go kochac i dadza mu nie tylko rzeczy materialne, ktorych nie mogli biologiczni, ale wlasnie milosc, ta prawdziwa.
Taka, przy ktorej sie beztrosko zasypia i taka za ktora sie teskni jak tylko mama zabierze piers...
Ja jestem ta szczesciara, ze znalam i mialam ta milosc, a piers swojej Mamy ssalam dosyc dlugoooo;)
Zapach Jej skory pamietam do dzisiaj i chyba jest mi latwiej isc przez zycie wiedzac, ze Ona zawsze mnie kocha i chociaz jest daleko, tak naprawde jest bardzo blisko...
Dla mnie wlasnie tak w tym roku skonczyly sie walentynki i chyba byl to jeden z tych lotow, ktorego nigdy nie zapomne!
a milosc...??
ma wile obliczy, nie zawsze pojawia sie wtedy kiedy my jej chcemy, ale jest na pewno i dzikei niej swiat wydaje nam sie piekniejszy...jest PIEKNIEJSZY!

Thursday, February 14, 2008

14luty 2008r.
zrobilam kiedys takie zdjeciec pary staruszkow stojacych tylem na ulicy jak trzymaja sie za rece i patrza na wesole miasteczko a konkretnie kolo takie krecace sie z malolatami,...
chociaz zdjecie nie jest dobrze skadrowane, bo robilam je z mondeoRoXycombi jak stalam na swiatlach w Kraku, to je uwielbiam!
mam gdzies w domu wrzuce go tu kiedys...
widac na nim przemijajacy czas i trwajaca milosc,...to naprawde piekne zdjecie!
no i wlasnie dzisiaj taki senttymentalny dzien,...-Walentynki,..
ja dwa lata temu dokladnie w Walentynki zdecydowalam sie na kurs we Wroclawiu, kucie i ten rodzaj pracy co obecnie wykonuje no i od tegoczasu moje Walentynki i spojrzenie na mlosc jest troche inne...
Bo mmilosc to nie tylko uczucie laczace dwoje ludzi trzymajacych sie za reke, ale wlasnie przezycie calego zycia z druga osoba i trwanie przy niej mimo wszystkich przeszkod tworzy ta milosc...
no i jeszcze jest milosc do Brata, Rodzicow, Przyjaciol...
(...)
popisze o tej milosci szybko, bo zaraz mam nalozyc "kurewski" makijaz i lece do Dublina na weekend;)
zamienilam swoj lot do Menchesteru na Dublin,..nie mam nikogo tam, Majkole w Polszy narazie, a Dublin przynajmniej mozna kupic serek wiejski w delikatesach i kielbase krakowska,...;))
zobacze moze uda mi sie spotkac ze snajomymi ze szkoly...
a co do tej milosci, ..Boze wlasnie dzieki pracy ktora wykonuje zobaczylam i docenilam jak wiele osob mnie kocha i jest ze mna kazdego dnia!
DZIKEUJE WAM WSZYSTKIM za ta codzienna milosc i wiare we mnie oraz wszystkie podmuchy w skrzydla, kiedy wiatr juz tam nie dociera!!
Jestescie dla mnie naprawde wazni i bez Was to co robie nie mialoby sensu...
bo do kogo bym latala na 3 dni?
z kim bym sie przytulala rano i klocila?
z kim bym nakladala czerwona szminke i szla do karczmy?
z kim smiala i lezala w lozku i rozmaiwala do 4 rano?
a potem z kim bym biegala rano po silowniach, spa i leczyla kaca?
komu bym przywozila daktyle i slonce?
ja chociaz jestem na co dzen za 7 gorami i lasami myslami jestem zawszeobok Was!
dziekuje za to wszystko Wam dzisiaj i kochajcie mnie tak dalej prosze, bo ja Was naprawde kocham!