Tuesday, May 25, 2010

26maj2010

" Mamo, Mamo, cos Ci dam
dam Ci serce ktore mam,

a w tym sercu rozy kwiat,

zyj nam Mamun w szczesciu, zdrowiu ponad sto lat..."
takie wierszyki kiedys mowilismy naszym Mamom, potem byly laurki i przedstawienia w przedszkolach...

to musi byc faje, widziec jak grupa dzieciakow prezy sie zeby dobrze wypasc i powiedziec po 4 slowa wierszyka, co biedne panie przeszkolanki uczyly ponad tydzien....
i te dzieci w tych rajstopach...
juz chyba tak nie ma, bo wiecej ciuchow w sklepie...
ale przedstawienie, oj chetnie bym poszla na taka impreze, bo to narawde musi byc niesamowite.
No, ale i na to przyjdzie czas...
Mamy kochane, a zwlaszcz moja najukochansza Zosia, najlepsze zyczenia dla Was dzisiaj, bo to wasze swieto, co by chociaz dzieci raz do roku docenily wasza milosc...
ale chybato wszytsko najbardziej doceniamy jak sami jestesmy juz rodzicami...
ja patrzac na moje mlode mamy...Edi, Martuche,Madzie,Karole,czy Kejsi co po raz pierszy bedzie obchodzic swieto w tym roku...czy Misiaka, albo Dzastine...ktorych jeszcze nie widzilam jako Mamy,
to mi sie buzka usmiecha jakie wspaniale z nich Mateczki!
Kochane Mamy, a zwlaszcza ta moja najukochansza, duzo zdrowka i usmeichu Wam zycze, a sloneczko podesle chmurami...
kwiatuszka podsylam dla Mamy co suzkalam w tej wodzie kiedys w Tajlandii

Monday, May 24, 2010

24maj2010

popoludnie juz za gorace w Abu...
piore, gotuje i pisze z maseczka rozana na buzi...
;)
ale od poczatku...
"viva la global system of interconnected computer networks!..."
taki dzisiaj opis wstawilam sobie na FB, czyli w skrocie internet;), ktory wyczytalam, ze chula w polsce od 20grudnia1991 roku.
Wiec "viva la internet", bo dzieki niemu ja mam kontakt z Wami i calym swiatem niezaleznie od tego w ktorej jego czesci ja jestem!
to naprawde kozak posuniecie techniki nikt nie ma watpliwosci!
ale juz pisze dlaczego ja dzisiaj o tym chce Wam napisac!
A wiec....
(nie od "a wiec";)
24maja dokladnie rok temu dostalam na jeden z portali prosta wiadomosc, zapraszajaca mnie do grona znajomych jednego z jego administratorow.
Wiadomosc, krotka i zwiezla, wiec ja rownie zwiezle i krotko odpisalam.
No i od tej wiadomosci moje zycie zaczelo miec jeszcze wiecej kolorow...
Kto mnie zna to wie, ze ja nie naleze do osob zabiegajacych o znajomych a tym bardziej na jakis portalach...
no wiec co, dlaczego i kto mi podpowiadal, zeby odpisac i zaczac ta korespondencje...
nie mam pojecia!
Od jednej wiadomosci do drugiej, trzeciej, az w koncu wielkiego mojego wypracowania o Tajlandii, bo Administrator Administratorow(tak siebie nazywal nowopoznany Admin;) zapytal mnie o ten kraj...no i zaczelismy klikac ze soba regularnie.
Regularnie na tyle, ze w pewnym momencie ja wracajac ze swich sluzbowych podrozy nie tylko myslalm o Was Kochani, ale tez o tym, jaka mam wiadomosc od AA...
potem byly golabkil snowboard i Bali...
i chociaz wydawalo mi sie, ze skutecznie uciekalam i bronilam sie przed tym uczuciem, bo po prostu sie balam...
to zakochalam sie owym AA!
Dzisiaj wybieramy sie na kolacje i bedziemy na pewno smiac sie jak jedna wiadomosc moze zmienic nasze zycie...
Tom, tak jak wspomnialam wczesniej niegdy bym nie uwierzyla, ze mozna zaprzyjaznic sie z kims, a potem go poznac i pokochac poprzez "the global system of interconnected computer networks",
to dzisiaj wiem, ze takie rzeczy sie zdarzaja, a ksiazka Wisneiwskiego, ktora dostalam od Madzi ponad 3 lata temu
(albo Edi...cholera Laski sory,!:) ma dla mnie zupelnie inny wymiar...
ja ich rozumiem, ze mozna tesknic do drugiej osoby nie tylko za jej fizycznoscia, ale przede wszystkim obecnoscia w codziennym zyciu!
Za to, ze moglam Cie poznac najpierw jako Administratora Administratow i smiac sie przed ekranem mojego monitora, potem wysylac smsy i opisywac zakatki swiata, az wreszcie zaprzyjaznic sie,rozwijac razem wspolne pasje i zakochac za twoja kochanskosc bardzo Ci Kochanski dzisiaj DZIEKUJE!
Dowiesz sie tez dzisiaj, ze jak robie kawe rano, to dorzucam Ci lyzeczke browna,albo kostke serducha, bo lepiej smakuje...
ze....
...jestem widzema, mam dobre serce, lubie pisac i gadac, klne jak mam na to ochote, nie zgrywam milej, tylko dlatego, ze tak trzeba, chyba jestem odwazna i lubie zycie, szczegolnie jak moge Ci o tym wszystkim powiedziec wieczorem, a rano zrobic kawe z brownem...
p.s.
o tym wszytskim, wiem, ze wiesz juz dawno, a co do cukru towydaje mi sie, ze zauwazyles ten cukier, tylko lubisz jak ja sie ciesze, ze znowu mi sie udalo...



Monday, May 17, 2010

17maj2010
polowa maja, a ja nie czuje zapachu bzu, ani konwali...
nie mowiac, ze nie jadlam bigosu z mlodej kapusty na Mamy imieninach...'
tort Edi tez mi uciekl przed nosem...
ale sie nadrobi!
chyba jednak brakuje mi najbardziej tego zapachu kwiatow...
no i cieplych wieczorow w polsce, bo chociaz ostatnio na pustyni bylo przyjemnie i wietrznie, u Toma sa cykady wieczorami i tez prawie jak w polszy...
to jednak nie to samo zmarznac pod wieczor i poczuc zimne powietrzne i rose...
ja sluchajcie zalatana...tym razem an ziemi...
bo majac kilka dni wolnych probuje znalezc fajne mieskzanie blizej lotniska, dubaju i zycia gdzie trzeba placic rachunki, bo sielanka mieszkania w wiezy mnie znudzila...
oj szkoda gadac, jak w tej czesci swiata szanuje sie czas, a wlasciwie sie go nie szanuje lub dane slowo...
wiec cwicze swoja cierpliwosc kiedy biegam od jednego mieszkania do urzedu, a potem posrednika...
buziaki i zycze Wam Kochani tych cieplych wieczorow z lekkim ochlodzeniem pod wieczor, tak, ze sie kocem nakrywamy i dalej mozna sluchac jak gady w krzakach szeleszcza...

Tuesday, May 11, 2010



12maj2010
dokadnie 11maja piec lat temu zostalam pania mgr inz....
nigdy jeszcze co prawda nie uzywalam swojego tytulu w pracy, ani nie wyciagalam dyplomu z szuflady, ale "one Day" sie to zrobie...
ten Day jeszcze nie przyszedl widocznie, no ale tytul przyznali!
kiedys chyba o tym pisalam, ze to byl jeden z fajniejszych dni w moim zyciu, tzn dzien obroby, na poczatku pelen stresu i niewiadomej, potem duzo szczescia, dumy i satysfakcji, ze jak chce to potrafie, nawet o tych ISO i systemach motywacyjnych popisac...
;)
dzisiaj odpoczywam wAbu na stb i nadrabiam zaleglosci na necie.
wieczorkiem wczoraj wrocilam z Ladka zdroj, gdzie jak nigdy sloneczko i wiaterek wiosenny, az milo popatrzec do okola.
wrocilam wieczorek do domku, a tam Tom zrobil mi niespodzianke i zapukal do drzwi...
smielismy sie z Sera i cieczylismy z Tomem, ze udala sie niesodzianka jak dzieciaki,
oj fajnie miec pstro w glowie mowie Wam...
dzisiaj patrze przez swoje brudne szyby w liwingrumie..;) na palmy zielone, trawe co sie wlasnie podlewa. boisko niedaleko i hindusow w szmatach pracujacych obok...
i az mi sie nie chce wychodzic bo bucha zar i zewnatrz...
czujeto przez skore...

poczekam chyba do wieczora, jak zawieje wiaterek..bo ostatanio wieczory sa naprawde mile
dodam, ze bylismy na pustyni 4 dni temu i bylo bosko wieczorem, jak nigdy wczesniej piach nawet nie parzyl, wiec chodzialam na bosaka po cieplym piachu, a wiaterek przeplatal wlosy moje i Kasi-juz mlodej Zony, bo wybralismy sie ze znajomymi na sesje zjedciowa slubna na zachod slonka wlasnie na dzika pustynie.
oj lubie ta pustynie..bo niby ta sama, ale za kazdym razem widze ja inaczej,
raz parzy piachem i dmucha nim w oczy, nastepnie wita swoja goscinnoscia jak ostatnio i muska wiaterkiem, potem znowu pokazuje pazurki i sie zakopujemy po "drzwi" w piochu,lub kusi swoim bogactwem roslinnosci i pieknie uczesanym piachem i niesamowitych kolorach...
normalnie jak kobieta...
no bo pustynia, to rodzaj zenski przeciez...
buziaki od pani mgr inz.

Tuesday, May 4, 2010

4maj 2010

budze sie w NiuJorku, wiosna piekna na dworze...
ludzie chodza juz z krotkim rekawkiem na dworze..w japonkach to normalne w koncu tu jest Hameryka, caly rok potrafia chodzic we flipflapach i Uggach;)
no, a krotki rekaw mnie nie powinien dziwic, bo tam gdzie mieszkam od prawie 4 lat krotki rekaw to norma...
'ale takie letnie ubrania w "normalnym swiecie" i swojskim klimacie kojarza mi sie inaczej...
z wiosna, powiewem swiezego wiatru, wycieczka rowerem i winem pitym na lawce w parku, otworzonym wczesniej korkociagiem z torebki...( dlugopisu w niej ciezko bylo znalezc na studiach, ale korkociag ZAWSZE!;0)
No i jak mam taka wiosenke za okenem chce mi sie do Was, posiedziec pol nocy na plotach na dworze, wstac rano na kawe i poczuc jak pachnie rosa na trawie...
no i popatrzec na Was...
wiec wczoraj jak wyszlam po 15 godzinach lotu od razu zrzucilam mundurek latawicy wlozylam trampki i dzny i na dwor na spacer...
siedzialam na lawce, wdychalam wiosne i postanowilam, ze tak trzeba zakombinowac, zeby lato spedzic z Wami ciut...
;0)
ale powroce do maja, bo to jeden z moich ulubionych miesiecy, zaraz po styczniu i moich urodzinach,lutym i walentynkach, marcu, bo dzien kobiet, wiosna i Tomayaama mam teraz urodziny, maj bo zielen, dzien mamy, Mamusi urodzinki, Edi 18tka no i majowy weeekend...
jeden taki pamietam szczegolnie...
wlasnie mi Madzia przypomniala, jak weszlam na ich bloga....
'oj ja niedobra zakrecona, wylecialo mi z pamieci, zeby do Was zadzwonic, ale uszzz pisze o nim....
Kochani to bylo 5lat temu podobno, ale serio wydaje mi sie, ze 3tygodnie temu...(tylko jak Madzia te ciaze tak szybko przeszla..;)...
3 tygodnie temu czy 5 lat szylam pol nocy cekiny do sukienki, bo chcialam, co by sie kwiotki swiecily na niej...
Sasiadka kochana uszyla kiece w ostatniej chwili, ja wiec w ostatniej chwili szylam kwiotki, tak, ze krew z pokutych paluchow leciala....
ale do rana przyszylam, wstalam i w biegu na starowke, do "Szewca", do kosciolka i slub....
a tam piekny kosciolek, ekstra zakrecony ksiadz, co przysiege pokrecil jeszcze mocniej
i przede wszystkim Ci ludzie i milosc co uchodzila drzwiami i kominem kosciola...
Mala Zuzanka w rozowych skrzydlach aniola wygladala przepieknie drepczac po dywanie obok pieknej MAdzi Panny Mlodej i dumnego Majkola Pana Mlodego!
dla mnie bylo prawdziwym zaszzytem uczestniczyc jako swiadek w tak fajnej ceremoni zasubin!
jak dzisiaj Kochani widze owoce waszej milosci, no to tak sie mocno ciesze, ze nam ta matma nie szla na studiach i trzeba bylo na poduczanie jezdzic, do tego "lysego ze stasia"...
widac wszystko tam na gorze nam ktos poukladal i nawet jak matma i calki nie ida, to tez z jakiejs przyczyny...
ja dzisiaj mam w planie polowanie na manhatanie na kolczyki do zielonej majowej kiecy, bo znajomi z Dubaju tez beda slubowac sobie w maju milosc...
buziaki majowei slonko dla Was!
zyczenia tego co piekne i najlepsza na nastepne 55lat dla Majkoli,
oraz fajowego wiatru Kochanskiemu z NiuJorku podsyla kochanska latawica!
p.s.
zdradze sie Wam Kochani, ze ostatnio przyznalam sie Tomowi do bloga, ale nie pozwolialm jeszcze go czytac...
chce kiedys dac w calosci swoje podroze i opowiesi, dlatego moge se pisac tu co kceeee, nawet o tym, ze jak robie kawe rano to ja zawsze slodze ja brownem, bo jest lepsza, a Tom jest swiecie przekonany, ze pije bez cukru...