Saturday, May 31, 2008

31maj2008r.sobota popoludnie w looblynie
przed chwila wzielam swoj kalendarz i chcialam sobie zapisac swoje przemyslenia,...
ale stwierdzilam, ze mam ten pamietnik na blogu, on nie jest az tak mocno moj, bo nie o wszystkim co mnie boli pisze...

ale dzisiaj zrobie wyjatek, tylko dla mnie samej, zeby moc kiedys to przeczytac, zeby On mogl mnie zrozumiec
no wiec zadzwonilam...
tak, tak wzielam telefon i wykrecilam nr ktory znam na pamiec, zaraz po waznych datach urodzin, imienin, nipow, pinow, itd...
zadzwonilam, ...
ale tam nikt nie odebral...
teraz mam mnostwo pytan i mysli w glowie, a przeciez ten telefon wlasnie mial mi pomoc je rozwiazac...
znowu ucze sie, ucze sie ...
chyba pokory; tego, ze ja jestem mala czescia olbrzymiego i swiata i moge wszystko, ale tak naprawde, to chyba tam na gorze Ktos nami steruje i oprocze naszej ciezkiej pracy, musimy tez miec szczescia chociaz odrobine...

ja wiem, ze je mam!
tak mam szczescie!
jestem dobrym czlowiekiem, wiec dobro wiadomo wraca...
tylko czasami trzeba na nie dluuugo czekac i miec cierpiwosc
a jej jej niestety nie mam...
no wiec skoro mam to szczescie, dlaczego nie odebral On tego telefonu i nie wyrzucilam tego z siebie co mnie bo li juz od bardzo dawna....
dlaczego nie moglismy porozmawiac, dlaczego???
ja juz nie chce meczyc sie i probowac zapomniec kolejne dlugie miesiace zadajac sobie pytania, na ktore nie mam odpowiedzi!
nie chce...
ale to jak widac za malo!
No, wiec podnosze sie znowu i ide dalej, nie jest dzisiaj latwo, ale dzieki WAm bedzie mi latwiej...
wiem tez, ze mozna wszystko, bo dzisiaj otrzymalam e-maila od Pinki w ktorym mi pisala, ze po ciezkim roku gdzie umierala z nudow,bo nie pracowala
, ani sie nie uczyla, po prostu byla dobra Zona Balu w Szkocji...
dzieki Jej wytrwalosci, pokorze i marzeniom jest dzisiaj wykladowca w szkole stewardess w Indiach!
serio rozplakalam sie ze szczescia jak to przeczytalam...bo pamietam nasze wspolne ryczenie przy winie w Bahrajnie i zadawane pytania co dalej mamy robic w swoim zycie zebysmy byly do konca szczesliwe...
Ona dzisiaj jest!
;)
to Pinki uczyla mnie pokory do zycia, milosci do drugiego czlowieka, bezinteresownosci w niesieniu pomocy innym,...
ja uczylam ja wytrwalosci w obieraniu celow, wpajalam, ze moze wszystko i marzenia sie spelnia,..
dzisiaj napisala mi, ze jej studenci chca mnie poznac, bo na kazdej lekcji opowiada o mnie...o nas...
strasznie jestem z Niej dumna i dziekuje Bogu, ze mialam to szczescie poznac Pinki!
a ja po 2 tygodniach fajowego biernego leniuchowania w polszy stawiam sobie nowe cele mam nowe plany na ktore potrzebuje nowych sil...
dzisiejszy telefon do Szymona mial mi pomoc w zdobyciu troche wiatru w skrzydlach, bo On tez kiedys pokazal mi jak nalezy szanowac drugiego czlowieka i unizac czolo przed "biedakiem", a czasami gardzic "krolem"...

Monday, May 26, 2008

26 MAJ DZIEN MAMYYYY
kejsi, no i co idziemy dalej, czy wracamy i do apteki na slowacje?
tutaj MY na moscie przy wodogrzmotach mickiewicza
widoki w drodze na morskie



spiacy rycerz... niestety tym razem nie dotknelam krzyza na Giewoncie











gojda z mama i mama mojej mamy ;) (u Mamy na urodzinach21maja)

26maja2008r. poniedzialek wieczor..
siedze grzecznie w domu z Mama ;), ktora wlasnie wrocila z koncertu , Krzys na linach, Ksawery zapracowany na wichurze, a ja klikam szybciutko na kompie, popijalm przywieziony rum tuzenski ze Slowacji z cola light i ...jest mi dobrze...;)
nie pisze do Was nic prawie, poniewaz biegam po Polsce...
bylismy w Zakopanym na weeekend, padalo i bylo chlodno, ale dzieki Najablizszym mi ludziom bylo PIEKNIE;)
Zrobilismy Morskie Oko z dzieciami, poltoraletnim Dawidem i Matim 2,5 roku.
Poza tym lans na Krupowkach, Gubalowka kolejka..;troche obciach, bo kiedys z amalolata sporo chodzilam, ale ten wyjazd mial byc wlasnie taki jak byl..intergracja i leniuchowanie ;)
Bylo naprawde fajnie;)
Dzisiaj jestem mocno szczesliwa, ze moglam byc z moja Kochana Mama;) i ide zaraz dokonczyc dzien ogladajac z Nia filmik polski, Ktory podala Kasia.
jest mi dobrze...
Buzi...

Monday, May 19, 2008

19 maj 2008r.
idziemy z postępem...otóż właśnie siedzę na balkonie na Brzeskiej...;) i pisze do Was...
okazuje sie, ze mamy wireless na balkonie...
jak wyjeżdżałam tego w loobynie na balkonie nie było!
jest mi dobrze, mając Was obok i mogąc podziwiać naturalna zielen do okola!

dotarlam do zielonej Polski i tak wlasnie spedzalam pierwsze chwile... gojda z pawlikiem, jeszcze w wawie

moja piekna Mama...

...tu zajadamy z Edi tort urodzinowy ;)

Friday, May 16, 2008

16maja2008r piatkowy wieczor...
i dodatek
1) TORT DLA EDI 2) FOTA SAYED'a -za 2h po mnie podjezdza i wiezie na lotnisko...


16maj2008r piatkowe popoludnie

gojda ma swoj zasluzony ciezka 8miesieczna praca U R L O P !!!
yeahhh,
ale szczerze, to przez to, ze mam wlasnie taka, a nie inna prace, wcale nie czuje sie zmeczona...a moja praca to jeden wielki urlop i wakacje!
ostani tydzen spedzilam na plazy, bo do poludnia bylam na STB i nie zadzwonili;) popoludniu plaza...
wiec jednak sprawdza sie powiedzienie, ze jak czlowiek wybierze taka prace, jakie ma zainteresowania i pasje, to nigdy w zyciu nie pracuje!
znaczy sie chyba nie czuje sie, ze sie pracuje...
No i ja naleze narazie do tych szczesciarzy!
Chilernie sie ciesze, ze dzisiaj lotem Lufthnsy polece do Wawy, zobacze Was wszystkich i buzki smutnych Polakow i narzekanie i trosze szarzyzne, ale jednak moja Ojczyzen!, Hej!
rano polecialm do Bahrajnu o 13 byla juz w domu spowrotem i mielismy tylko 67 pasazerow do BAH, natomiast wracajac do AUH 16...na 240, wiec nie czuje sie zmeczona...
dodoam, ze droga ode mnie z domu na lotnisko, to jakies 30minut samochodem, a lot z AUH do BAH 40.
wiecej tego wybierania pytana, makijazy, itd niz lotu...
TERAZ jeszcze probuje przypomniec sobie czego zapomnialam wziac i pakuje do torby, troszke sie smuce, ze nie pobaluje w ten weekend na Bali, ale tak mialo byc jak EDi mi zawsze powtarza("tak bylo Ci goniu pisane..."), no wiec tak bylo...
Bali nie zajac, nastepnym razem!
a teraz juz sie ciesze, ze za chwile zobacze Was i Polske i zjem ser wiejski i bedziemy pic wodke i balowac, znowu pic, chodzic po trawie na boso i grillowac, a nie robic barbecure...
musze dodac, ze podczas lotu bylam rano, tak mila dla wszystkich, ze jakby to milkszejk widzial tego mojego Etihad, to pewnie by mnie co drugi tydzien do domu na urlop wysylal!
oj szkoda, ze nie widzial....
buziaki seeeee U SOOOOON...
i tylko dodam cichutko :sto lat, sto lat....Ona juz wie, ze to dla Niej;)

Thursday, May 15, 2008

15maj2008r dla wszystkich fajnych zon Zofii, mam Zofii, sioostr Zofii, przyjaciolek i kochanek o tym imieniu, a zwlaszcza dla mojej Zosi, NAJLEPSZE ZYCZENIA z okazji waszego swieta!
Zofia, no naprawde fajowe imie,pochodzi z grckiego jezyka i oznacza "madrosc"... chyba jak ja juz bede mama corki, to chyba po babci Zosi, nawie sie Ja Zocha!
podsylam kwiatuszki dla mojej Zosi, na gorze, a ja po zakonczonej plazy rano z Sera, teraz sie pakuje, przebieram, wyciagam, zeby zamknac walizke i dokladam, zeby nie zapomniec zabrac!
buzka Kochani, see u very soooooon!

Wednesday, May 14, 2008

14maj2008r.
wrocilam wlasnie z plazowania...bosko...uwielbiam prysznic po plazy i lezenie na kanapie z nogamiw gorze i saczenie coli przez slomke...
chybawlasnie tak jest w raju, sa fotele ze specjalnymi podglowkami, zeby mozna wygodnie trzymac glowe na dole, a nogi na gorze...
saczy sie rozne drinki, gra nutka w tle i szumi morze...
jak tam bede, to tez bede pisac bloga, to opowiem, a jak nigdy nie dotre,...mam mnostwo znajomych na pewno jedna osoba sie znajdzie i podesle smska,..chociazby moja Mama, wiec tez napisze, czy maja tam te fotele...
no wiec tyle wstepu co do raju, teraz pisze na smutno, kto wrazliwy plizzz nie czytac!
Dowiedzialam sie o tym tydzien temu i zbieram sie od tego czsu, zeby Wam napisac, ale nie wiem jak zaczac...
ja taka gojda wygadana serio nie wiem...
myslalam, zeby nie pisac, ale takie jest zycie i na pewno ja zapamietam ten fakt, a blog jest czescia moich wspomnien...
pisze:
Jakis miesiac temu podczas lotu Etihad z Abu Dhabi na Jakarte, stolice Indonezji jedna z kolezanek otworzyla taki jakby bojler pod zlewem, bo nie bylo cieplej wody, wtedy trzeba wlasnie otworzyc szufladke taka przekrecic motylka i jest juz ciepla woda...
dziala tylko w boeingu777 ;)
Aha, musze dodac, ze ja uwielbiam boeingi, znacznie mi sie latwiej pracuje latajac boingami, niz airbusami.
A Boeing777 to juz w ogole jest moim ulubionym samolotem!
Po pierwsze zarojektowany zostal przez zaloge dla zalogi, czyli jest "crew friendly" ;), no wszystko jest tak zrobione, zeby nam ulatwiac prace.
I ulatwia niewatpliwie, bo np kabina ekonomi, gdzie miesci se 350 osob podzielona jest na 3 czesci, czyli takjakby byly 3 oddzielne kabiny, kazda ma swoj galey( kuchnia), oddzielna zaloge operujaca, toalety.
Czyli jak ja pracuje w pierwszej kabinie i jestem npL2 nie mam pojecia kto siedzi w ostatniej kabinie i co zaloga tam robii.
Oczywiscie podczas serwisu dzownimy do siebie, a jak sa dlugie loty odwiedzamy siebie nawzajem, ale tylko z nudy, teoretycznie nie mam obowiazku monitorowac nie swoich kabin.
No i wlasnie takim samolotem odbywal sie lot na Jakarte jakis miesiac temu...
Dlatego moze wytlumaczy to fakt, ze nikt niczego nie zauwazyl, bo Boing jest duzy, lazienki daleko od zalogi, monitorujemy je teretycznie co 30minut...
Wlasnie w ciagu tego czasu jedna z pasazerek musiala urodzic dziecko, a nastepnie pewnie bedac w szoku wlozyla niemowlaka do tego pojemnika przy bojlerze...
Sory, ze o tym pisze, ale chcialam powiedziec, ze na swiecie tez sa zle rzeczy, nie kazda kobieta moze godnie rodzic, nie kazda moze godnie zyc, nie kazdy czlowiek jest szczesciarzem i rodzi sie w Europie, jak wczoraj skomentowal Dyklos.
Mowil, zebym wracala do domu i dziekowala Bogu, ze urodzilam sie w Europie po tym co Mu opowiedzialam.
To prawda, jestem wdzieczna Bogu, ze urodzilam sie w Europie, ale jestem tez wdzieczna, ze tak duzo rzeczy widzialm w swoim zyciu i potrafie zrozumiec duzo...
Nie wiemco mam powiedziec od tego faktu co opisalam...
chyba tez dodam: Boze DZIEKUJE, ze to nie ja bylam ta dziewczyna, co otworzyla ten pojemnik i znalazla martwe nowonarodzone dziecko!
Dizkeuje tez, ze nie ja lecialam tym lotem i ze to nie ja musialam byc tak zdesperowana, zeby czegos tak okrutnego dokonac...
No wlasnie i tu pojawia sie mnostwo pytan:
dlaczego to zrobila?,
dlaczego zostala wpuszczona kobieta w zaawansowanej ciazy na poklad samolotu?
dlaczego nikt niczego nie zauwazyl?
dlaczeg?
wreszcie ja powiem, kurcze dlaczego niektorzy marza o dziecku, a tu niewinne dziecko umiera w tak strasznych warunkach
dlaczego???
otoz ja Kochani nie wiem dlaczego, Bog tez chyba nie wie, bo to my ludzie jestesmy tu na ziemi i to my ludzie tworzymy otaczajacy nas swiat
a on jest dziwny...
Wiem tylko tyle, ze kobiety lecace na Jakarte sa srednio wzrostu150cm i waza max 50kg.
Sa w 90% muzulmankami i nosza szmaty...najczesciej te kolorowe, po tym ja ja odrozniam od innych pasazerek, ale sa tez w czarnych abajach...
widzac taka laske w szmacie wiem z doswiadczenia, ze za nic w swiecie nie zauwazylabym, ze ona jest w ciazy...
bo one nie eksponuja brzuchow jak my dumne europejki, nie nosza obcislych bluzek, nie maja kochajacego i wspierajacego meza, partnere, mamy obok!
Bedac w ciazy w UAE czyli tu gdzie mieszam teraz i bedac wyznania muzulmanskiego idzie sie do wiezienia, jesli laska nie mam meza...
Ja widzialam mnostwo kobiet podrozujacych po 10latach pracy w Zatoce Perskiej, czy to Emiraty, czy Arabia (wracajacych do domu z zarobionymi doslownie groszami, ale tam jest to majatkiem) mialy one ze soba czesto male dzieci, ktore widac bylo, ze sa potomkami Arabow.
Te kobiety powiedzmy szczerze sa tam gwalcone, zachodza w ciaze i odsylane do domu.
jesli mialy tyle szczescia, ze urodzily dziecko i moga je zatrzymac i wracaja do domu, super, chwala za to pracodawcy.
ale co jak nie....
Wrocic do domu, a tam rodzina zyla z mojej pensji, teraz znowu bracia i siostry wyjda na ulice prosic o grosze od turystow przejezdzajacych ulicami Jakarty?
Zostac?
Po co by dalej byc gwalcona, ponizana, zeby mi odebrali moje dziecko?
Kurcze nie powiem, ze rozumiem czyn tej na pewno nieszczesliwej kobiety, ktora byc moze w szoku, byc moze swiadomie, ale na pewno desperacko posunela sie do takiego czynu, ale ja jestem ta szczesciara, ze urodzilam sie w Europie, ze znam swoje prawa, ze mam oparcie w Mamie, Ojcu, Krzysiu, Wam wszystkim, co gdy juz bedziecie Ciociami i Wujkami dla moich Dzieci bede mogla na Was liczyc!
Za to tez DZIEKUJE Bogu!
a ona chyba nie miala tego wszystkiego...

Tuesday, May 13, 2008

13maj2008r.
prawie polnoc, ale jeszcze wsiaz jest 13sty..uwielbiam ta liczbe!
prawie sie urodzilam 13go, bo przed 23-cia 12go czyli prawieee13;)
No i sobie klikam po youtube i sluchajcie ogladam bajki,...
no faze jakas zlapalam od Krzysia, bo mi podeslal, ktorejs nocki linka a tam otwieram, a tu piosenka z Misia Uszatka,.."pora na dobranoc",no niezle sie wzruszylam,...On usilowal mi powiedziec,zebym juz mu ucha nie katowala na skypie i szla spac, a mnie tak sie to spodobalo, ze obejrzalam ze 3 odcinki i teraz po kolei ogladam co wieczor! Naprawde Wam serdecznie polecam,Misia Uszatka, albo Sasiedzi, Koralgola nigdy nie lubilam, wiec nie wiem...ale "Sasiedzi", ta muzyka, czy slodki Uszatek, jak zdejmuje pizamki przed snem i sie gimnastykuje, SUPER!
Jak macie dzieciaki obejrzyjcie z nimi, kozak bajki!
ja spac nie moge i dlatego ogladam dobranocki moze, zeby sie zmusic do snu...a nie moge, bo sie jaram Polska, dwoma tygodniami z Wami;), klotniami, smiechami, wspolnym smiechem, grilowaniem, imprezowaniem...'nie moge sie tego doczekac...
walizki ciagle dwie w pokoju jedna jak zadzwonia ze STB, ze mam gdzies leciec, druga gotowa na Polske...
jutro wezme trzecia i ta co gotowa na Polske, zaczne przepakowywac, bo sie nie da zamknac!
sciagam sobie tez w miedzyczasie tak zwanym "krola lwa" nie ogladalam tej bajki, a wygladaja zapowiedzi fajnie...
ale dopiero chyba na jutro mi sie sciagnie!
Oj durna gojda jestes...ale co zrobic...
chcialam tez powiedziec, ze wiem dzisiaj, ze jak na cos dluzej czekamy to bardziej pozniej doceniamy...
ludzie, ja na moj urlop i wyprawe do domu czekam od sierpnia...i chociaz bylam na chwile przeciez 2 razy pluz Kylo tu i deseczka z laskami roXy, to i tak mi sie mooocno dluzy...
nie moge jesc jedzenia zadnego, bo tesknie do domowego Mamy( w zyciu nie zjadlam wiecej niz 7 talerzy rosolu), a dzisiaj bym zjadla caly garnek takiego rosolu!
snia mi sie jajak na srednio miekko podane do lozka, z bulka grahamka , herbatka i usmiechem Mamy obok...
przeciez mama jajak tutaj, takie same jak w Polsce, tylko, ze z Arabii Saudyjskiej sprowadzane, mam rosol knora, ostatnio rbilam placki ziemniaczane...ale ludzie to nie samkuje tak jak w domu!
zaczynam po dlugim czasie doceniac, to czego kiedys nie rozumialam...
takze ludzie poprzez miejsca w jakich przebywaja, ludzi z ktorymi sie zadaja i wydarzenia sie zmieniaja...
zawsze,ale to zawsze dziwilam sie chlopakom, bo to oni moga ogladac bajki dla dzieciakow niezaleznie od wieku kolesia, ja wytrzymywalam max4minuty na "Sasiadach"....rosol....wolalam zjesc jablko...a dzisiaj?
-sciagam "Misia Uszatka" i chce jesc kopytka!....
Ja gojda ogladam bajki i tesknie do rosolu...oj nie chce Cie straszyc Kochanie, ale robisz sie motylem,...
pewnie fajnym, ale motylem....
tyle na dzisiaj czulosci ide spac, bo juz jest pora na dobranoc i wybila mi polnoc 14ty maj, 72h i zaczynam urlop,72h i moge byc w Polsce...

Sunday, May 11, 2008

11maj2008r
w looblynie juz kozielnalia matury w polszy popisane,
a u mnie w Abu temperatura jak zawsze, slonce jak zawsze swieci, a morze robi sie coraz bardziej gorace, ...juz niedlugo kapiele w nim nie beda przyjemnoscia.
ale poki co jeszcze ciagle zanurzam w nim swoje czekoladowe cialo;), aby sie ochlodzic...brechtam sie, ze czekoladowe, bo naprawde az sobie zazdroszcze tej opalenizny, wcale nie wylezanejna sloncu, tylko zdobytej skutkiem ubocznym poprzez wlasnie pluskanie sie w wodzie, jak tylko czesto mozna.
tak beztrosko mija mi maj, w ciagu dnia pluskam sie w wodzie, juz nawet jak laki zadne nie ida, to wsiadam w taksowke z pakistanskim kierowca, 7AED i jestem nad morzem; wieczorami staram sie jezdzic nad promenade i smigac na rolkach, ale juz albo trzeba wstawac o 6 rano, albo wieczorem, bo jest za goraco.
No cos musze robic, zeby nie zwariowac, a rolki sluchajcie juz coraaaaz lepiej wychodza, ;)

Dzisiaj nie moglam zlapac taksowki w drodze powrotnej z plazy, wiec zeby nie stac na sloncu i bezczynnie czekac wybralam sie z buta w strone miasta...bylo goraco, ale nawet dosc przyjemnie biorac pod uwage, ze nie kazdy ma ta mozliwosc spacerowac wzdloz pieknych promenad z palmami i ogrodu obok Emirates Palace.
No wiec zawzieta gojda tak sobie szla, szla i liczyla ile samochodow sie zatrzymalo i ile "uczynnych" kierowcow chialo mnie podwiesc
podsumowanie:
droga spaceru-15min( potem zlapalam pierwsza nadjezdz.taxe)
ilosc zatrzymanych samochodow-7
(w tym jeden kierowca zawracal3razy)
ilosc wypowiedzianych"grzecznych" DZIEKUJE przeze mnie -14
ilosc trabiacych klaksonow-niezliczona
Oj dobrzy ludzie w tych krajach arabskich, wszyscy chetni pomoc...od razu z dowozem do domu i kawa...
a ja zafascynowana kolorem trawy i palmami w ogodzie podziwialam widoki spacerujac...
no wiec mysle, Boze gojda dziwna jestes, ale dobrze mi z tym i szczerze widzialam autobus jadacy z robotnikami z Bangladeszu i szczerze, jakby ten sie zatrzymal, ale wiadomo, ze sie nie zatrzyma...(bo paniusia pewnie na spacer wyszla z hotelu obok) to tam owszem wsiadlabym!
podsumowujac, klikam sobie na kompie ogladam drugi raz od kiedy sie wprowadzilam w listopadzie tutaj telewizje(Oprah oczywiscie) i licze minuty do wyladowania na Okeciu...
W pokoju mam 2 walizki, jedna sluzbowa spakowana do polowy, jakby jutro zadzwonili ze STB, druga spakowana w 120%(znaczy za duzo i musze cos odjac;) do wyjazdu do domu.
A jak pojade i kiedy zawitam do Looblyna jeszcze nie wiem, bo chyba zachacze o Azje...ale o tym narazie szaaaa

Friday, May 2, 2008

juz 3maj2008r
wstalam jeszcze byl piatek, ale juz jest sobota, pokrecilam sie troche po domu, odwiedzila mnie kochana Esther, potem powybieralam i powkladalam fotki do nowych albumow, co kupilam w Kanadzie;), zjadlam...yyy zupe warzywna, a czy to bylo sniadanie, czy obiad, czy kolacja nie wiem...
no i klikam o tej Kanadzie...
Z Kathia z Macedoni zamowilysmy ten lot do Toronto, dostalysmy i 27kwietnia w nocy wyfrunelysmy z AUH do YYZ lotem EY 141.
Lot byl przepelniony, czyli diamont zone, pear i coral full, ponad 25o osob w sumie, do tego my 14osobowa zaloga i podwojy flydeck, czyli 2 kapitanow i 2 pierwszych oficerow.
Ja od wejscia staralam sie usmiechac i nie myslec, ze 98% pasazerow to hindusi, ktorym sie duzo za duzo wydaje, no i ze ja bede z nimi uwiziona na te 14 godzin lotu...
Bog mnie kocha, chyba nie chce, zebym jeszcze zrezygnowala z tej pracy, albo zostala wyrzucona, po tym jak bym powiedziala za duzo jedemu z nich, albo w desperacji chciala otworzyc drzwi podczas lotu..(od razu mowie, ze jest to z przyczyn fizycznych nie mozliwe) ale kto wie, moze jak bym mocno byla wkurzona i pchala...
No wiec co do tej milosci, dostalam pozycje L4A, co oznacza dodatkowa zaloga, YEAHHH!
Zero odopiedzialnosc, drzwi...;), szminka i tyle!
Za to w galey, (kuchnia w samolocie) pracowala Annn-Flipinka, ktora znalam jeszcze z GA, bardzo Ja lubie, wiec zarzadzila, ze ja Jej bede pomagac w tej kuchni a reszta zalogi walczy z hindusami w kabinie!!
Moja KAthai byla L4, wiec musiala bidulka powalczyc troche z nimi, ale nie bylo najgorzej
W ogole, dlatego, ze byla naprawde super zaloga, menager super koles co jezdzi na snowboardzie z RPA, poza tym dwoje filipinczykow, Liban, Egipt, Ausralia, i jeszcze cos ale w bizes i pierwszej podobno nie za fajnie, bo sie klocili, my z tylu w ekonomi mielismy zajebista zaloge i razem pracowaliscy!
Ja z Ann w galeyu, ale pomagalam swoim kolegom w kabinie, zeby nie zwariowali.
Kathia biedna miala spiecie tym razem z Arabem, ktory ja wyklinal, ze powinna wraca do swojego kraju, bo nie wie jak traktowac Arabow, bo oni sa wyjatkowa nacja...
a wszystko poszlo o to, ze gosc nie dostal kurczaka...
nie wiem jak biedna zacisnela zeby i tylko zadzwonila po Dervila(menager) i odeszla, ja bym chyba, na pewno odpowiedziala...
no ale fajnie, ze tak sobie poradzila pieknie, potem napisalismy ladny raport, Dervil wstawil sie za Kasia bo gosc ma zamiar robic problemy, pisac jakies listy na nia..itd...
posrani ....
hindusi tez nie wszycy byli mili, ale sie usmiechalysmy i przytakiwalysmy......generalnie dzieki KAsia czulam sie troche jak na wakacjach, nawet w czasie lotu, buzia nie zamykala nam sie od smiania, brechtalysmy sie z patalachow...
najlepszy byl koles ktoremu sie nie podobalo, ze na jeg tacy byly krakersy polamane i chcial napisac zarzalenie do Etihad......ze ktos chyba je probowal zjesc...
potem nie mogl zrozumiec, co to za dziwne linie, ze nie maja specjalnego pokoju do modlitwy...
tez chcial napisac!
chyba nie napisal, a szkoda, bo tego nie slyszalam jeszcze..pokoj do modlitwy na pokladzie samolotu...spoko,
ostatnio podczas lotu do egiptu przyszla do mojej kolezanki laska i zalytala gdzie jest fryzjer, bo ona wlasnie chce zeby jej zrobic wlosy przed ladowaniem...
No wiec po 14 godzinach loty bylismy w Toronto, do hotelu i spac...
ale tylko 4h.
wstalam, Kasie pod pache i w miastoooo
a tam...
ooooo ten sam smak kawy jaki byl w USA, ta sama pizza kupowala na slajsy..;) dolorza mi swiezych pomidorow jak chce...;)
sklepy roXy, wyprzedaze volcoma, itd itd...ludzie treoszke przesadzilam z zakupami, ale nie moglam sobie odmowic...
tak biegalysmy po tym Toronto az d 22, potem szukalysmy likierstoru, zeby kupic winko , znalezione, wypite, upragniony sen.....
Pobudka rano silownia, kawa i sniadanie z Kasia, 9 Greyhound i jedzemy do miasteczka Niagara zobaczyc wodospad.
Zobaczone, foty porobione, wracamy znowu spacer po Toronto, zakupy, wino , sen.
Pobudka rano silownia, kawa, sniadanie, lot 14 h do Abu Dhabi.
WRAZENIA:
........
wspolny wyjazd z Kasia do Toronto byl super, bo przez nawet 3minuty nie czulam, ze pracuje, dzieki Niej i zajebistej zalodze, super menager, fajny flydeck, brzuch mnie bolal ze smiechu i pomimo sporego zmeczenia fizycznego, bo to jednak jest 14h, (spimy coprawda4h w crew rest na dole samolotu) ale i tak czas (minus 8 godzin, plus 8h) itd robi swoje.
Powiem teraz o Kanadzie...
kurcze, boje sie, bo zauwazylam tam, ze zapach poscieli, ktory pamietam z USA, spak kawy, ktory znam z USA, umiech ludzi, sposob ich zycia sprawil, ze siedze teraz przed kompem w ABu i tesknie ...do stanow
cholera, kiedys myslalam, ze tesknie bo co, bo fajowy czas mojego zycia tam spedzilam, mialam ocean, slonce,znajomych, piornika,pieniadze, ...
nie nie dlatego!
Dzisiaj wiem, ze ja tesknie do tych plasokowych usmiechow na co dzien, a nie pustego wzroku pakistanczykow, ktory mam tu, lub konckego w Polsce.
Uwielbiam, zachwycanie sie nad detalami, ich ich troche nazwe to glupote i plytkosc, ale jednoczenie radosc z codziennego zycia.
te mozliwosci, ze naprawde kazdy jest kims i kazdy moze wszysto!
Nie wiem, czy tam chce sie zestarzec, nie wiem nawet, czy bym tam wytrzymala dlugo bez krakowa, bez metowa, bez spacerow po starowie, bez Was to wiem, ze bym dlugo nie wytrzmala;), ale wiem, ze chce sprobowac
a co to bedzie nie wiem jeszcze, wiem tylko, ze bede mieszkac w usa przez troche, bo czulam sie w tej wiosennej kanadzie jakbym wrocila do domu, albo przedpokoju moze i czula dopiero zapach domu...
P.S. Wodospoad Niagara, spoko fajne miejsce na zdjecie z ladnym widokiem w tle, ale jak dla mnie przereklamowane miejsce....nic specjalnego tak szczerze, bo idze czlowiek, idzie a tam dwa wodospady...
znam mnostwo podobnych miejsc, a nawet fajniejszych w Polscenie,koniecznie z wodospadem, ale na pewno ladniejszych

Thursday, May 1, 2008

02maj2008r.
wrocilam z Toronto...poopowiadam jak sie wyspie po prawie 14sto godzinnym locie i nieprzespanych 4 nocach w Kanadzie...


Brawo gojda, to jest wlasnei Niagara, ten slynny wodospad w Kanadzie, ...,ozesz sobie odfajkowac "zaliczone miejsce" w zyciorysie!
oooo tam!









no i prosze prosze co moje oczy ujrzaly...






Kathia tedy, tedy!









domek w drodze do miasteczka Niagara..."prawie" jak w Cape May...







Toronto City spacerek dnia pierwszego...








rano wlasnie taka ksiazka telefoniczna lezala pod moimi drzwiami hotelowymi...






gojda z Kathia w czasie 14-sto godzinnego lotu do Toronto...