Thursday, May 28, 2009

29maj2009r. ranek wczesny
u mnie piatek za oknem cisza....juz po wolaniach pierwszych dzisiaj na modlitwy jest cisza....jak 1szy styczen w polsce..zero zywej duszy, zadnego klaksonu...
chyba lubie juz piaki rano w Abu.
zero korkow, wszystkie sklepy sa tu zamkniete do 12.
ja leze w lozku i mam offa;) plan na dziisja basen (ale otwieraja spa o 8) i sprzatanie pokoju, bo jest w nim tylko sciezka miedzy nierozpakowana walizka, brudnym uniformem i kablami, jakies, ladowarki...kubek widze do herbaty....oj niecierpie takiego pokoju...
ale tak wlasnie dzisiaj mam!
wrocilam wczoraj z Bangkoku i mam nowy oczywiscie nie do konca madry plan na "dzien dziecka"...
o tym za moment, bo chcialam troche pokoloryzowac...
koloryzowac, czyli malowac slowem, poniewaz nie mialam ze soba aparatu...(po co mi do kosmetyczki i masaz , a wlasnie teki byl plan...)
no ale zglodnialam i poszlam do sush baru...w formie bufetu...
i tu robi sie ciekawie, posluchajcie
no wiec jestem wczoraj-NIE, przedwczoraj to bylo w MBK w centrum stolicy Tajlandii patrze sushi bar , na zdjeciach rozne rodzaje sushi, maki, inne cuda i za szyba widze usmiechniete buzie siedzace przy barze z rucha tasma gdzie z paleczkami w rekach ludzie czekaja na ciekawsze oferty sushi pojawiajace sie na malych, kolorowych talerzykach.
Mysle, dobra zabawa-wchodze!
Cena bardzo sympatyczna, ale to helllo, to Azja wiec wiadomo nie jest to kosmos jak u nas.
Przed tym jak weszlam musialam zaczekac jakies 5 minut az na tablicy wyswietli sie moj numerek;)...podczas tych dlugichhh 5minut zglodnialam jeszcze bardziej!
No wiec jak juz weszlam do srodka, dostalam miejsce przy barze z ruchoma tasma i garnek z goraco woda wlozony przy tym barze zamast talerza...bylam bardzo zadowolona, a jednoczesnie zdziwiona.....co jak gdzie i czym?
ale nie z takimi rzeczami sobie rade dawalam...
no, wiec zamiast talerza jak wspomnialam kociolek z woda goraca, zamiast widelca patyczki, a obok wszytskie te cuda sosy sojowe, chrzan zielony losabi, czy jakos tak i inne cuda, ktorych nie potrafie nazwac i lyzki, wlasnie lyzki ...
no wiec znowu,o co kaman gojda od czego zaczynamy?
od zielonej herbaty , o ktora poprosilam usmiechnieta tajska kelnerke!
potem zaczelam ogladac cuda przejezdzajace mi przed nosem i oczami na tasmie na malych kolorowych talerzkach...
juz nie moglam dluzej czekac, wiec siegnelam po znajomy ryz zawiniety w czarny glon z awakoado, kawiorem na wierzchu i innymi cudami w srodku (cholera nie znam tych nazw co to i jak sushi z ryba maslana, paluszkiem, lososiem sie nazywa)-no nie znam!
czesciej jem jajecznice niz sushi, wiec pewnie dlatego;)
no i wtedy pojawil sie blogi stan i poczulam, ze jest mi dobrze...
pycha!!!
moze nie uwielbiam, ale lubie sushi i bylam mocno glodna, wiec milo poczulam sie w tamtym momencie!
no jak juz po kolejnym talerzyku zaspokoilam pierwszy glod, to zobaczylam, ze ta woda przede mna sie gotuje, wlozylam lyzke, a tam nic nie plywa...a na tasmie jest nie tylko apetyczny ryz z dodatkami, ale ...mieso dziwne...bo surowe,...zielska.kluchy, warzywa, malze surowe, surowe krewetki....
co to .....jest???
obserwuje sasiadow...
aha juz mam, teraz zaczyna sie zabawa!
wrzucamy cuda z tasmy do garnak i bedzie zupka!!
yeahhhh;)
no to zaczynam zabawe, wspaniale....wrzucam...kukurycze male 3 kolbki, krewetki surowe, zielenine jakas,..y co jeszcze.....normalnie poczulam sie jak Nigella......;)
moze kluski...(ups za pozno....to byl gotowy makaron juz ugotowany i powinnam go do miseczki wloszyc..) trudno z polski jestem , a jak Mama moja gotuje rosol to jest z kluskami...
(gojda , przeciez kluski i tak oddzielnie sie gotuje...yyy no tak, ale pomidorowke....?? a to ryz...)
dobra trudno za pozno!
poszlo....
patrze ze pod tym stolem sie temp reguluje, no wiec juz jako wspaniala znawczyni nowo poznanej kuchni zaczelam dodawac odejmowac...czulam sie jak jeden z uczestnikow biesiady przy barze.....
;)
ale kozak, mysle moze by w polsce taki bar otowrzyc....ale z czym ????
..........sushi i zupa.....nie da rady, za drogo trzeba by bylo czardzowac ludzi, nikt by nie najadl sie takimi malymi porcjami w polsce....
mam, a moze kociolek i gotujemy rosol co???
marchewka krazy po tasmie, miesko kury,wolowina, piertuszka....a w niedzile po kosciele z rodzina gotujemy...a na tasmie schabowy i bigos.....
ale sie smialam jak sobie to wyobrazilam.....
mam fantazje naprawde!
no moja zupa sie gotuje caly czas,moze by ja sprobowac, bo juz nie chce tego ryzu poklejonego...
wkladam lyzke....kluchy sie rozgotowaly....koloru brak, krewetki...dziwe, mieso surowe tez -brazowe sie zrobilo.....
nie bede tego jesc ..........
ale zaraz zaraz naleje...do miseczki sprobowalam ...fuuuuu woda sama bez smaku....
po tym jak sasiadka ze skosnymi oczkami rzucila na mnie zwrokiem co ja wyczyniam, natychmiast wylaczylam kociolek i poszlam po porcje lodow kawkowych, jako deser i zakonczenie uczy!
przy lodowce z lodami byly lyzeczki i pucharki!
;)
P.S.
Tak nabralam ochoty na wiecej Tajlandii i nowych expiriensow, ze chyba zrobie sobie 4dniowa wycieczke na dzien dziecka do Bangkoku, zamiast 4 wolnych dni w ponad 40 C Abu i placeniu glupich mandatow za przechodzenie po ulicy....
c Wy na po dobry plan?

Tuesday, May 26, 2009

26/05/2009r. za goracy wtorek -popoludnie, zbieram sie do BKK

" Mamo, Mamo cos Ci dam,
Dam Ci serce, ktore mam.
A w tym sercu rozy kwiat,
Zyj nam Mamo zdrowa, piekna
az 100 lat!"



Kwiatki i laurke Mamus dostracze osobiscie za miesiac;)
Drogie Mamy wszytskiego dobrego z okazji waszego swieta!
Wczoraj sluchjacie jak bylam taka wsciekla po tych traffic ticketach po arabsku z nikim mi sie nie chcialo rozmawiac, tylko sie zloscilam...
Mysle nawet z Mama nie pogadam, bo sie wsciekam na swiat,...no i wtedy pomyslam, ze chyba moja Mama nigdy nie byla na mnie tak wsciekla, zeby ze mna nie rozmawiala....
no i to ciekawy przypadek relacji mama-dziecko...
kto jest juz mama na pewno to rozumie, ja jeszcze sobie tego nie wyobrazam, ze moze byc ktos taki na swiecie na kogo nigdy nie mozna strzelic focha, obrazic sie...
ciakwe co?
nie to, ze ja jestem wredna zloscica, (no troche jestem) ale generalnie zloszcze sie czesto...
no wiec jak juz bedzie taki czlowiek, jeden, dwa, albo trzy na swiecie, co to nie bede w stanie sie na niego gniewac...bedzie to naprawde cud!
;)
buzi dla Was wszytkich, najwieksze dla mojej Mamy co ma wlosy jak atrament i zawsze cierpliwosc dla mnie;)
p.s.

mandat zaplacony, prawko wrocilo na swoje miejsce, mundurowi od razu mnie poznali i dziisiaj okazali sie bardzoooo mili!

Monday, May 25, 2009

noc 25/26 maj...
powiedzmy ze 25...
tiiia...400 rocznica z Kraka do Wawy, jutro dzien Mam, itd.
piekny maj by sie wydawaloooo
u mnie byl weekend luzik, na zmiane spa, Oprah, sila, nuda...i na nia narzekalam, az qwa....do dzisiaj!
dzien sie zapowiadal jak co dzien, az do momentu, kiedy jak zawsze przekraczalam ulice w tym miejscu co zawsze i podszedl do mnie pan w mundurze i zarzadal dokumentu tozsamosci....
z usmiechem podalam prawo jazdy, bo takiz to mialam ze soboa, a on z usmiechem juz go nie oddal....
mandat za przekraczanie w nieoznaczonym miejscu....
jutro mam sie zglosci do krzysztofa jezyny tam zobaczymy co ile i dlaczego...
no wiec goniu masz ...
juz sie nie nudzisz prawda?
i jakos glowa zajeta czyms nowym....
alez jestem wsciekla!!!
do tego stopnia, ze na bierzni nie musialam chodzic pod gore i z duza predkoscia, aby miec puls 140....
WSCIEKAM SIE!!!
plizzz niech juz bedzie jutro i wszystko wroci do normy i nudy.....
modl Cie za mnie...
jak ja sie zloszcze...
poza tym, zeby bylo weselej papier co dostalam i mam sie z nim jutro pokazac jest caly w slaczkach....nic po ang...co do czego i ile..???
aaaaaauuuu!
P.S.
MUSIALAM DAC NIEBIESKI KOLOR.....tak mi sie jakos skojarzyloooo

Sunday, May 17, 2009


17maj2008, ide zaraz do kosciola sie pomodlic pod palma, potem sila, ale teraz troche powspominam jak bylo milo w Asi i dlaczego Wy tez tam fajnie byoby jakbyscie kiedys pojechali!
obok wspomniana ponizej ekipa





widok z okna o 6 rano
zaraz po obudzeniu, chyba slonko dopiero wschodzilo...
dlaczego warto odwiedzic Asie???
no wlasnie, dzisiaj tak troche popisze z punktu widzenia podroznika, bo juz wakacje za chwilke, wiec ja namawiam absolutnie wszystkich na Asie....czyli po polskiemu AZJA, najwiekszy kontynent na naszej kuli!! moze byloby warto to zobaczyc, co? a nie przereklamowane piraminy, albo stara, dobra Europa....
pomyslcie Kochani, a ja zaraz sprobuje napisac kilka powodow dlaczego warta ja odwiedzic, nawet placac wiecej za bilet na poczatku.
No wiec jak juz zaplacimy wiecej za ten lot, to nie znaczy, ze wycieczka bedzie nas drozej kosztowac niz np Paryz, czy jakas inna piekna i zabytkowa stolica Europy. Dletego, ze ceny na miejscu poczawszy od wody, kawy, noclegu, masazu, czy innych uslug sa kilkakrotnie mniejsze. Dlatego poleciec tam zgadza sie najwiecej bedzie to kosztowalo, ale na miejscu jestescie traktowani jak krolowie przez mieszkancow i praktycznie na wszytsko was stac! a masz tak w polsce...?
no wlasnie...
no, ale Asia i Asia, wiadomo biedne kraje, niebezpieczne niektore, niepolecamy. Ja mowie teraz o nowoczesnej MAlezji, niesamowitym super nowoczesnym Singapurze(tam jednak troche drozej), czy mojej kochanej Indonezji(z wiekszoscia jej wysp) albo Nepalu.
Zatrzyma sie przy tej Indonezji, bo tam ostatnio bylam w pracy.
No wiec poprzedni raz lecialm do Indonezji w sierpniu z PAwlami na Bali i tam bylo boskooo.
Po pierwsze, towarzystwo kozak, pogoda, fale, surfing i przede wszystkim-mieszkancy!
Ja uwielbiam Indonezyjczykow!
To jedna z tych nacji, gdzie ludzie zawsze sa usmiechnieci, nie wazne czy jedli cos dzisiaj, czy maja buty na nogach, nie wazne, ze sasiad ma lepszy samochod, a ja tylko stary latany rower i deske surfingowa przywiazana sznurkiem okob i tak jestem szczesliwy i sie usmiecham do ciebie!
Przymoniala mi sie nasza podroz taxowka z Pawlami na BAli, gdzie kierowca nic nie rozumial po angielsku, my zero indonezyjskiego, jedynym slowem naszej godzinnej konwersacji bylo slowo "dzigi dzigi" cokolwiek to znaczy, a nie tylko z powodu wypitych wczesniej 5 longislandicetea bolaly nas brzuchy ze smiechu...
Tak samo tym razem kiedy jechalam przez zatloczone ulice Jakarty, zero porozumienia z taksowkarzem w sensie konwersacji, ale wymieniane szczere usmiechy i pojedyncze slowa kazdy w swoim jezyku sprawialy niesamowicie mila atmosfere.
Nawet pasazerowie podczas lotu...Boze ja juz chyba nie raz ich chwalilam, ze ta sa moi ukochani, oni sie zawsze usmiechaja, przewaznie sa to biedne Indonezyjki, ktore lece do ciezkiej pracy w Arabii Saudyjskiej, gdzie beda ponizane, nieszanowane...ale One caly czas podczas lotu zachowuja sie cudownie!
zAWSZE SIE USMIECHNA, zawsze!
Nigdy nie zapomna, aby obudzic sasiadke na jedzenie, czy wziac najpierw dla niej szklaneke soku, koce na koniec lotu skladaja w kostke, zyja jak jeden duzy organizm, pomagajac sobie wzjaemnie we wszytskim, niezaleznie od tego czy sie znaja od dawna, czy widza pierwszy raz w zyciu.
Taka samo nawet cholerne korki Jakarty, no jechalam strasznie dlugo do centrum handlowego, ale stanie w korkach bylo zupelnie inne od tego co znam z Abu Dhabi, Looblyna, czy cholernych Indii.
W Indonezji sa korki, ale sa bo jest duzo samochodow, motorow i naturalna rzecza jest, ze trzeba czekac.Nikt nie trabi bez przyczyny, nikt nie krzyczy, nikt nie klnie, nie denerwuja sie ludzie czekajac...to tak jakby wziac kierowcow na kurs yogi nauczyc ich oddychac i nie denerwowac sie, a potem wszyscy jada do Jakarty i stoja w korkach...'naprawde niesamowite doswiadczenie...
No, jak ja juz dotarlam do mojego centrum poszlam na maseczki, stalam sie wlascicielka popielatych szpilek, czarnej sukienki i wydalam swoje tysiace, (bo niecaly milion rupii) zajrzalam do fryzjera.
a ze byl juz koniec dnia i prawie zamykali zaklad wyprosilam , zeby mnie uczesali...
byla to szkola fryzjerska, gdzie nastoletni indonezyjczycy uczyli sie zawodu.
moze balabym sie tam obciac wlosow, ale na umycie glowy i naprostowanie wlosow weszlam!
na poczatku musialam zaplacic rachunek w wyskosci 8000 rupi!
dalam 10.000 na gest i bez reszty!
powiem tylko, ze na koniec wizyty dostalam imie "miss beautiful", bo "gosia" bylo ciezkie do zapamietania, fryzjer zapytal, czy mam meza, bo chcialby, zebym zostala jego zona, a usmiechy dzieciakow i ich radosc zapamietam dlugo.
otoz jak mnie tak czesalo dwoch chlopakow , przyszla jeszcze jedna fryzjerka i zaczelysmy prawic sobie komlementy nawzajem, ja o jej pieknej czekoladwej karnacji, Ona o mojej jasnej...
trzeciemu fryzjerowi dalam aparat i pstrykal nam zdjecia, obok czesala sie sama inna fryzjerka, a ja w takiej beztroskiej atmosferze za cene 8000 czulam sie jak krolowa...
juz pisze, ze wychodzac zostawilam napiwek w wysokosci dolara, co przewyzszalo wartosc rachunku za umycie, wymasowanie i uczesanie moich wlosow...
kultura tych ludzi, ich goscinnosc i to w jaki cudowny sposob traktuja drugiego czlowieka jest dla mnie niesamowita, patrzac na Indonezyjczykow wierze w dobroc ludzi i chce mi sie zamieszkac tam przez jakis czas, jedzac ryz nawet reka, z liscia bambusowego...chodzac 12 miesiacy w roku w japonkach, jezdzac rozowym skuterem, uczac sie peddlingu(no peddling no surfing) i usmiechajac na kazdym kroku do indonezyjczykow patrzac jak z kazdym dniem skora krolowej przypomina kolorem skore najmilszych ludzi na swiecie!
P.S.
Pawly, brakowalo mi Was mocno podczas mojej sluzbowej wycieczki do Indonezji...
widzialam te same rzezby na lotnisku, lawke na ktorej czekalismy na kapitana....samoloty z zywoplotu i jak siedzialam na swoim jumpseat podczas ladowania patrzylam na ten kraj i wspominalam wszytskie fajowe chwile w nim spedzone...
ale wiadomo, ze bedzie ich jeszcze milion, a Indonezja czeka na nas!
na Was!
na dole zdjecie gojdy juz w krolewskim lozku, po wizycie w hotelowym spa

Wednesday, May 13, 2009


13maj2009r.sroda wieczor


"Przyjaciele sa jak ciche anioly, ktore podnosza nas,
kiedy nasze skrzydla zapominaja jak latac..."
-Antoine de Saint-Exupery

Dzisiaj bedzie sporo o aniolach, tych na gorze i tych na ziemi, bez ktorych nie byloby ani mnie ani kwiatka ani "Aniola-Adasia" ani nawte bloga ...
No wiec zaczne od tego, ze jest 13sty a ja uwielbiam 13stke!
wstalam rano i zaczelam nadrabiac zaleglosci dwoch poprzednich dni!
Juz pisze jak sie to zaczelo, od kawy z mlekiem sojowym(takie podobno organizm lepiej trawi, a mi kawa z nim lepiej smakuje wiec sobie urozmaicam zycie zmieniajac mleka z krowiego na sojowe i znowu krowie i juz inaczej samkujeee;).
No jak juz wypilam ta kawe i zjadlam jajecznice, to wyrzucilam wszystkie koszyki z podlogi mojego pokoju i dywany z livingrumu i weszlam do graciarni po odkurzacz...
juz bylam spocona i zmeczona, chociaz temp. ustawiona w chacie na 21C , a jeszcze nie zaczelam sprzatac...
potem po wlaczeniu do gniazdka przez jakies 3 wtyczki, bo a to nie takie koncowki itd...
no wreszcie mi sie udalo i co ....
nic ...'nie dziala
zwyczajnie nie dziala!!!
usiadlam 3wdechy 3 wydechy znowu proba....
dupa-odkurzacz nasz nie dziala zwyczajnie sie chyba popsul!!!
Dzika w Ladku, sasiedzi chyba jeszcze spia....poszlam do graciarni znalazlam zmiotke przeprosilam ja, ze tak dlugo jej nie uzywalam i zaczelam zwyczajnie na kolanach zamiatac....
a ze praca uszlachetnia, potem mopem te wsztyskie posadzki na mokro i zmeczona lecz dumna z siebie, ze moge i ladniej sie robi i milej w chalupie wzielam prysznic i usiadlam do kompa przy tej resztce zimnej juz kawy z mlekiem sojowym;)
mysle moze Kejsi bedzie, ale tez w polszy za wczesnie....no to plan bank., wszystko zrealizowalam nawet zakupy jedzeniowe i spacer przy 44C...(nie jest to przyjemne)
aha jeszcze zostalam milionerka, bo kupilam chajs indonezyjski, a to jest jakos przelicznik 1zl powiedzmy to 0,000002 moze..wiec jak rozmienimy 100zl jestesmy milioneramiii
no wiec ja lece jutro na JAKARTE stolice Indonezji i bede milionerka!
;)
ale nie o tym Kochani
pisze o tym, ze nie moge nie pisac bloga, ze wzgledu na aniolyyy
;)
One sa i czuwaja, nawet jak ja ich, nie slysze, nie widze , czy wydaje mi sie , ze jest zle i nikogo nie ma , to one sa!
a jak Ty jestes dobrym czlwoiekiem i w to wierzysz tez je masz tez przy sobie...
(no to se walnelam, zem niby dobra, tak? ;) a niech mi)
no wiec jak tak rano klikalam co tam w rmfie gra znalazlam wiadomosc od jednego Aniola, ze prostesuje i ze uwielbia moj blog i ma przez to okno na swiat....
potem napisal mi drugi Aniol, ze juz mial na mnie krzyczec, ze zaleglosci i ze nie moge przestac pisac...
podobno aniol to dwoje ludzi, bo kazdy z nas ma jedno skrzydlo i sam nie umie latac tylko jesli mamy przy sobie drugiego czlowieka mozemy latac....
mozemy chyba nie tylko latac, ale majac drugiego czlowieka obok, nawet bardzo daleko stad np.w skansenie wsi lubelskiej, czy perfumerii, albo gorach bieszczadach, czy lezaku na odleglym kontynencie mozemy naprawde wszystko!
ja to wiem i WAM moi KOCHANI bardzo dziekuje za ten podmuch ktorego wczoraj potrzebowalam!;)
wiecie co...czuje, ze znowu moge latac....;)

Tuesday, May 12, 2009

13maj2008r. noccc z wtorku na srode
juz dawno tu nie zagladalam, ale nie tylko dlatego, ze bylam "zalatana" jakos tak przegladam rozne bogiii i chyba powinnam przetan pisac swoj...
ja wiem ze to jest glownie dla mnie i kiedys chetnie o tym poczytam jak dzisiaj mysle,...ale wpadam w komoleksy widzac jak ludzie prowadza blogi..Boze jakie zdjecia kozackie, jakie opowiesci, jakies cuda techniki podolaczane filmy itd...a ja nawet polonistyki nie skonczylam i czsami ciocia Sabinka narzeka, ze tyle bledow....i sie smieja ze mnie(tak pozytywnie), ale ja nie pamiatam jak sie pisze niektore wyrazy, bo nie uzywam polskiego alfabetu wcale...pisalam ostatnio w liceum mature chyba, bo juz na studiach, to chyba testy byly....wiec tylko zakreslalm odpowiedz..no wiec skad ja mam pamietac ortograie, itd...
no i te pomysly ludzie maja naprawde odjazdowe...a ja co moge pisac co zjadlam i w jakim miejscu swiata na sniadanie, a potem gdzie i z kim bede jesc kolacje...?
chyba troche nuda, a moze jak Krzys mowi biore swoj swiat for granded...moze i tak bo przyzwyczailam sie juz do niego.
sama nie wiem, ale musze cos zmienic, albo pisac dobrze, albo robic foty ludziom do ktorych ja jestem przyzwyczajona a 5lat temu patrzylabym na nich jak na marsjan, albo chociaz podszkolic sie w technice ...
gojda nikt nie powiedzial, z bedzie latwo, wiec raczje nie rezygnuj tylko wez sie do pracy!
a nie leniuchujesz drugi dzien...
no to fakt mam 3 dni wolne, mnostwo planow bylo i skonczylo sie na tym, ze nawet odkurzacz nie wyjety, zeby sprawdzic czy dziala i przy okazji wciagnac troche cudow z podlogi, nie mowiac o odwiedzeniu plazy, czy nauce kitesurfingu do ktorej sie tez przymierzam na moich offach!
no ale czy ja musze byc zawsze poukladana....
no wlasnie wiec mam teraz lenia!!!
a moze odsypiam Wlochy caly czas...co?
oj bylam na tej deseczce z PAwelm i nowo poznanymi ludzmi, tam rano wstawalam skupialam sie nad trzymaniem ciezaru ciala na tylnej nodze , nie machania tylna reka, czasami przedzieraniu przez zaspy swiezego puchu i techinka do dupyyy trzeba inna ...no wiec jak mial moj mozg odpoczywac...
oj odpoczywal jak widzial te piekne widoki i czul sniezek na policzku i jak wychodzilo to wszystko i jak slonko swiecilo i sniezek pruszyl.....
ja chce zime!!!!
(teraz to sobie nagrabialm w polszy co? tam zmarznieci wszyscy po dlugiej zimnie ciesza sie pierwszymi grillami, sloneczkiem, winkiem na dworze, a ja tu tak mowie!
;)
to wszystko tez lubie, ale nie ma jak snieg!
oki niech w ciagu dnia bedzie snieg do 16 a potem slonko i grill!
tak goniu chyba u ciebie w emiratach, albona lodowcu, bo w polsce to raczej niemozliwe...
no i czy te moje pisania madre?
ale w sumie jak wejde raz na tydzine mam za duzo przemyslen zeby Wam o wszytskim powiedziec...
moze powiem o przyjazni, ze ucze sie jej caly czas....
moi kochani Najblizni mocno mnie ciagle nia milo zaskakuja i to dodaje mi wiatru w skrzydla;),
inni nie wiem czemu ale rozczarowuja...
i to chyba najbardziej jest przykre, bo myslalam, ze przyjazn jest na zawsze, a w takim razie jak mozna nazwac kogos, kto kiedys byl, a teraz nawet nie pamieta, ze byl?
....
P.S.
JEST MAJ i to 13sty;) a ja uwielbiam 13stke, wiec bedzie dobrze!