Sunday, May 17, 2009


17maj2008, ide zaraz do kosciola sie pomodlic pod palma, potem sila, ale teraz troche powspominam jak bylo milo w Asi i dlaczego Wy tez tam fajnie byoby jakbyscie kiedys pojechali!
obok wspomniana ponizej ekipa





widok z okna o 6 rano
zaraz po obudzeniu, chyba slonko dopiero wschodzilo...
dlaczego warto odwiedzic Asie???
no wlasnie, dzisiaj tak troche popisze z punktu widzenia podroznika, bo juz wakacje za chwilke, wiec ja namawiam absolutnie wszystkich na Asie....czyli po polskiemu AZJA, najwiekszy kontynent na naszej kuli!! moze byloby warto to zobaczyc, co? a nie przereklamowane piraminy, albo stara, dobra Europa....
pomyslcie Kochani, a ja zaraz sprobuje napisac kilka powodow dlaczego warta ja odwiedzic, nawet placac wiecej za bilet na poczatku.
No wiec jak juz zaplacimy wiecej za ten lot, to nie znaczy, ze wycieczka bedzie nas drozej kosztowac niz np Paryz, czy jakas inna piekna i zabytkowa stolica Europy. Dletego, ze ceny na miejscu poczawszy od wody, kawy, noclegu, masazu, czy innych uslug sa kilkakrotnie mniejsze. Dlatego poleciec tam zgadza sie najwiecej bedzie to kosztowalo, ale na miejscu jestescie traktowani jak krolowie przez mieszkancow i praktycznie na wszytsko was stac! a masz tak w polsce...?
no wlasnie...
no, ale Asia i Asia, wiadomo biedne kraje, niebezpieczne niektore, niepolecamy. Ja mowie teraz o nowoczesnej MAlezji, niesamowitym super nowoczesnym Singapurze(tam jednak troche drozej), czy mojej kochanej Indonezji(z wiekszoscia jej wysp) albo Nepalu.
Zatrzyma sie przy tej Indonezji, bo tam ostatnio bylam w pracy.
No wiec poprzedni raz lecialm do Indonezji w sierpniu z PAwlami na Bali i tam bylo boskooo.
Po pierwsze, towarzystwo kozak, pogoda, fale, surfing i przede wszystkim-mieszkancy!
Ja uwielbiam Indonezyjczykow!
To jedna z tych nacji, gdzie ludzie zawsze sa usmiechnieci, nie wazne czy jedli cos dzisiaj, czy maja buty na nogach, nie wazne, ze sasiad ma lepszy samochod, a ja tylko stary latany rower i deske surfingowa przywiazana sznurkiem okob i tak jestem szczesliwy i sie usmiecham do ciebie!
Przymoniala mi sie nasza podroz taxowka z Pawlami na BAli, gdzie kierowca nic nie rozumial po angielsku, my zero indonezyjskiego, jedynym slowem naszej godzinnej konwersacji bylo slowo "dzigi dzigi" cokolwiek to znaczy, a nie tylko z powodu wypitych wczesniej 5 longislandicetea bolaly nas brzuchy ze smiechu...
Tak samo tym razem kiedy jechalam przez zatloczone ulice Jakarty, zero porozumienia z taksowkarzem w sensie konwersacji, ale wymieniane szczere usmiechy i pojedyncze slowa kazdy w swoim jezyku sprawialy niesamowicie mila atmosfere.
Nawet pasazerowie podczas lotu...Boze ja juz chyba nie raz ich chwalilam, ze ta sa moi ukochani, oni sie zawsze usmiechaja, przewaznie sa to biedne Indonezyjki, ktore lece do ciezkiej pracy w Arabii Saudyjskiej, gdzie beda ponizane, nieszanowane...ale One caly czas podczas lotu zachowuja sie cudownie!
zAWSZE SIE USMIECHNA, zawsze!
Nigdy nie zapomna, aby obudzic sasiadke na jedzenie, czy wziac najpierw dla niej szklaneke soku, koce na koniec lotu skladaja w kostke, zyja jak jeden duzy organizm, pomagajac sobie wzjaemnie we wszytskim, niezaleznie od tego czy sie znaja od dawna, czy widza pierwszy raz w zyciu.
Taka samo nawet cholerne korki Jakarty, no jechalam strasznie dlugo do centrum handlowego, ale stanie w korkach bylo zupelnie inne od tego co znam z Abu Dhabi, Looblyna, czy cholernych Indii.
W Indonezji sa korki, ale sa bo jest duzo samochodow, motorow i naturalna rzecza jest, ze trzeba czekac.Nikt nie trabi bez przyczyny, nikt nie krzyczy, nikt nie klnie, nie denerwuja sie ludzie czekajac...to tak jakby wziac kierowcow na kurs yogi nauczyc ich oddychac i nie denerwowac sie, a potem wszyscy jada do Jakarty i stoja w korkach...'naprawde niesamowite doswiadczenie...
No, jak ja juz dotarlam do mojego centrum poszlam na maseczki, stalam sie wlascicielka popielatych szpilek, czarnej sukienki i wydalam swoje tysiace, (bo niecaly milion rupii) zajrzalam do fryzjera.
a ze byl juz koniec dnia i prawie zamykali zaklad wyprosilam , zeby mnie uczesali...
byla to szkola fryzjerska, gdzie nastoletni indonezyjczycy uczyli sie zawodu.
moze balabym sie tam obciac wlosow, ale na umycie glowy i naprostowanie wlosow weszlam!
na poczatku musialam zaplacic rachunek w wyskosci 8000 rupi!
dalam 10.000 na gest i bez reszty!
powiem tylko, ze na koniec wizyty dostalam imie "miss beautiful", bo "gosia" bylo ciezkie do zapamietania, fryzjer zapytal, czy mam meza, bo chcialby, zebym zostala jego zona, a usmiechy dzieciakow i ich radosc zapamietam dlugo.
otoz jak mnie tak czesalo dwoch chlopakow , przyszla jeszcze jedna fryzjerka i zaczelysmy prawic sobie komlementy nawzajem, ja o jej pieknej czekoladwej karnacji, Ona o mojej jasnej...
trzeciemu fryzjerowi dalam aparat i pstrykal nam zdjecia, obok czesala sie sama inna fryzjerka, a ja w takiej beztroskiej atmosferze za cene 8000 czulam sie jak krolowa...
juz pisze, ze wychodzac zostawilam napiwek w wysokosci dolara, co przewyzszalo wartosc rachunku za umycie, wymasowanie i uczesanie moich wlosow...
kultura tych ludzi, ich goscinnosc i to w jaki cudowny sposob traktuja drugiego czlowieka jest dla mnie niesamowita, patrzac na Indonezyjczykow wierze w dobroc ludzi i chce mi sie zamieszkac tam przez jakis czas, jedzac ryz nawet reka, z liscia bambusowego...chodzac 12 miesiacy w roku w japonkach, jezdzac rozowym skuterem, uczac sie peddlingu(no peddling no surfing) i usmiechajac na kazdym kroku do indonezyjczykow patrzac jak z kazdym dniem skora krolowej przypomina kolorem skore najmilszych ludzi na swiecie!
P.S.
Pawly, brakowalo mi Was mocno podczas mojej sluzbowej wycieczki do Indonezji...
widzialam te same rzezby na lotnisku, lawke na ktorej czekalismy na kapitana....samoloty z zywoplotu i jak siedzialam na swoim jumpseat podczas ladowania patrzylam na ten kraj i wspominalam wszytskie fajowe chwile w nim spedzone...
ale wiadomo, ze bedzie ich jeszcze milion, a Indonezja czeka na nas!
na Was!
na dole zdjecie gojdy juz w krolewskim lozku, po wizycie w hotelowym spa

No comments: