Wednesday, June 27, 2007

27 czerwca 2007r.a takim chlebem i sola powitala mnie w ojczyznie Edi!
wczoraj bylam u mnie na wichurze w Metowie, zobaczcie jak piknie jest na stawie

Od prawie juzzzz tygodnia jestem w Polsce! No troszki krocej niz tygodnia,
ale tutaj tak czas szybko plynie, a ja chcialabym aby sie zatrzymal i zebym mogla jak najdluzej rozkoszowac sie superowa troszke deszczowa pogoda, piekna zielenia na dworze i najblizszymi mi ludzmi!
Wyladowalam na Okeciu w czwartek i poczulam ulgeee, ulge tego, ze to Europa
i ze znam swoje prawa tutaj i nie musze sie zastanawiac, czy jak powiem 3 slowa za duzo, moga mnie oskarzyc o brak tolerancji, albo co gorsze wmowic, ze to jest wbrew prawu i zamknac do wiezienia...
Dziwnie to brzmi....ale to prawda.Ja powiem, ze bardzo milo wspominam czas spedzony w Bahrajnie i na pewno nie zamienilabym tego okresu za nic w swiecie, ale jak zawsze sa tez minusy mojej przygody z Gulf Air. Jednym z nich jest to, ze czlowiek wychowany w kulturze europejskiej tak naprawde nie wie co moze, a czego nie w krajach muzelmanskich. Bahrajn to bardzo otwarte i tolerancyjne Krolestwo, ale mimo wszystko Allah tam patrzy z gory i rzadzi.
Od razu mi sie przypomina historia piszac to do Was, jak w tamtym roku w okresie Ramadanu, czyli wielkiego postu muzulmanow nioslam ze soba butelke wody. Nie pilam jej tylko nioslam w reku, zostala mi bardzo powaznie zwrocona uwaga i pani w szmatach z wrednymi oczami powiedziala mi, ze to jest moje szczescie, ze nie ma policji, bo moglabym zostac aresztowana...
Prawda, nieprawda, trzeba wtedy uwazac, bo to swiry, ja sama pamietam jak z Pinki chowalysmy sie w samochodzie jedzac jakies owoce, zeby nas nikt nie zauwazyl, smialysmy sie przy tym,a jednoczesnie czulysmy sie jakby to bylo jakies prestepstwo. Wiecie taki doplyw adrenaliny, zamiast na "freeride" na nieznanym sniegu z gory, ja sobie jadlam w czasie ramadanu na ulicy...
Takze jak ktos z Was ma za malo adrenaliny, a nie chce igrac z zyciem polecam! Jednak prosze uwazac, bo nie we wszystkich krajach jest to tylko zwrocenie uwagi, czy wiezienie pewnie krotkie, np w Arabii Saudyjskiej podczas ramadanu nie mozna nawet gotowac jedzenia podczas dnia w SWOIM WLASNYM DOMU! Tam robi policja naloty na mieszkania obcokrajowcow i maja z tego powodu klopoty jesli wlasnie gotowali rosol, a byla to niedziela po poludniu!
Takze jak gdzies jedziemy w nieznane-POKORA i SZACUNEK, przynajmniej trzeba udawac, ze sie tego trzymamy!
No, ale jk juz wysiadlam na tym lotnisku im. Chopina;), to ta pokora i szacunek do kultury troszki sie zmniejszyl, albo raczej zamienil w cos innego, taka swobode i pewnosc siebie!
Ze wszedzie jest super, kazde panstwo jest piekne i niepowtarzalne, ale w domu najlepiej!
A potem to juz mialam same przyjemnosci...wlasciwie to je caly czas mam;), Mame na lotnisku z polnymi kwiatuszkami, zakorkowane ulice, piekne dziewuchy bez usmiechu, smutne twarze Polakow, zielen i inne kolory lata, niesamowite i naprawde niepowtarzalne smaki siezych owocow( pierwszy raz od 5 lat jadlam polskie swieze truskawki;) no i milosc najblizszych!
Jeszcze nie udalo mi sie ze wszystkimi spotkac i poprzytulac, ale powoli nadrabiam zaleglosci, jutro mam McDuche,pojutrze Meggie, Edi, Matiego, Kejti powoli molestuje, Mame, Ksawerego, Babcie, Dziadka, Ciocie, i jescze popisac moge troszki taka szczesciara jestem, ..no Kyla mi brakuje, ale czesto rozmawiamy przez necik...
Pewnie oprzyjdzie taki dzien, ze poopowiadam wiecej o Bahrajnie, kuluturze tego kraju, ludziach tam mieszkajacych i tych co przyjezdzaja do pracy, walucie
i jedzeniu. Na dzisiaj koniec moich wypocin, na koniec powiem wszystkim, ze sa wakacje i LUDZIE PODROZUJCIE!
To nieprawda, ze trzeba do tego duzych pieniedzy i wolnego czasu, bo mozna pojechac nad Zalew Zeborzycki rowerem zobaczyc rozebranych kolesi w majtach prawie strongach i po roku czasu mieszkania w Bahrajnie sie zgorszyc...
ale chce powiedziec, ze wszedzie tam gdzie sa ludzie warto jezdzic i poznawac ich kulture inna mentalnosci, patrzec jakie maja oczy i co one mowia, to wszystko nas wzbogaca i daje inne spojrzenie na otaczajacy nas swiat, ludzi nam najblizszych i wlasne problemy, ktore moze nie sa takie duze jak nam sie wydaje...
aha fajnie tez jest zamiast 5gwiazdkowych hoteli z plazma na scianie co tylko czas zabiera pojechac za te same pieniadze na koniec swiata, zaplacic tylko za bilet lotniczy i wynajac serio za kilka dolarow za dzien przewodnika i spac w indonezyjskiej dzungli, niech dzien i noc wyznacza nam rytm zycia przez moment, a widoki wiszacych na drzewach goryli, albo dzieciakow nagich z wioski kapiacych sie w brudnej rzece na pewno beda dla nas cenniejsza pamiatka niz zdjecie zrobione pod pieknie przystrzyzona palma na idealnie bialym lezaku przykrytym recznikiem z napisem Sheraton...
Ja goryli w dzungli w Indonezji jeszcze nie widzialam, za to te dzieci o ktorych wspomnialam zrobily na mnie ogromne wrazenie, a "zimnych" hotelii narazie mam dosyc!

Thursday, June 21, 2007

21 czerwca 2007r
LATO, WAKCJE, MADZI URODZINY I DZIEN JAZDY NA DESKOROLCE!!!
Czego mozna chciec wiecej?
No ja zalatana jestem, wrocilam z plazy, lece na gore, bo nie mam netu w mieszkaniu(pisze z recepcji) szybko sie pakuje i lece do WAS!
Wszystko mi sie poplatalo z planami w ostatnich 4 dniach, dlatego do tych wszystkich fajnych rzeczy dodaje swoja podroz do POLSKI!;)
BUZIKAI napisze wiecej juz z ojczyzny...

Sunday, June 17, 2007

17czerwic2007r.
mialam dokonczyc ostatniego posta, ale powiem szczerze, ze nie chce mi sie czytac, zeby go dokonczyc...
chyba pisalam o tym kolesiu z Ukrainy, co pracuje na statkach i lecial z nami na urlop, no wlasnie, wiec "Sasza", bo jak mogl miec na ime, pewnie tak...;) nic nie zjadl, bo bylo pikantne...wiec na jego szczescie na pokladzie byla dziewuszka z Uzbekistanu(ale zatrudnili ja z Dubaju, bo myslalm, ze i stamtad zatrudniaja...)
No wiec ta dziewuszka, bardzo milutka i kochana sie zlitowala nad rodakiem i dalysmy mu moj obiad, bo ja jak zawsze sie odchudzam...a tak szczerze mamy tego zarcia mnostwo, a nasze dla zalogi jest zupelnie inne od tego co sory, ale dostajemy my jako pasazerowie...
"Sasza" bardzo sie ucieszyl. Juz najedzony i popity whisky przyszedl do nas nam podziekowac, zaczal opowiadac jak to kiedys w Polszy byl...mily czlowiek, wygladal na biednego, zapracowanego chlopaczyne, ale szczesliwego...
moze dlatego, bo leciam do domku;)
No i jak juz wszyscy pasazerowie wychodzili z samolotu, my sie klaniamy, "masalama" mowimy,lub "bye" a ten ledwo idzie, ale idzie...i krzyczy:"Bye Gosia"! "Thank U Gosia!!", wreszcie" love U Gosia"!
a wszyscy na mnie...ja zaczelam sie smiac, bo zaloga z biznes klasy nie wiedzial o co chodzi, a ja przeciez pracowalam z tylu, bo pomagalam ekonomiii.
ale sie smialam, a pani menager od razu, :"o prosze jacys specjalni pasazerowie, widze, ze masz powodzenie..." i bach zlosliwy wzrok!
potem mowia mi laski"Gosia pocalowal cie na koniec?" , a ja, "ze co, pocalowal?" i znowu sie smialam, a one mi powiedzialy, ze koles byl tak szczeliwy, ze taka swietna zaloga, itd i na koniec lotu wszystkie pocalowal na dowidzenia....no mi jakos uciekl ten buziak chlopa zza Boga!
to chyba tyle co chcialam dopowiedziec, powiem Wam, ze wczoraj mi padla "Angela" ;(, Angela, to byla moja zloa rybka, co spelniala moje zyczenia, kupil mi ja Kylo, jak padla "Klara" od Edytki.
Zlote rybki spelniaja marzenia, ale musza byc od osoby, ktora daje ja z sercem i dobrze nam zyczy, tylko wtedy spelniaja marzenia...
wiec troche sie teraz dopominam, ale CHCE RYBKE od kogos takiego, prosze!
jak sama sobie kupie magia nie dziala, a rybki jak zauwazylam po roku sa wyczerpane moimi prosbami i padaja...
no wiec nie mam juz Angeli i od rana mam klopoty...mowie serio, powazne klopoty, ale nie bede o tym teraz pisac!
CHCE RYBKE ZE SZCZEREGO SERCA DAROWANA! kto mi kupi?

Thursday, June 14, 2007

14ty czerwiec2007r.
nie mam weny, bo kreci mi sie w glowie, boli mnie kazda kosc w moim ciele i chyba powinnam isc spac, ale bedzie ciezko, bo wlasnie wstalam...
mialam nocny lot o ktorym wczesniej pisalam,...mial byc do Delhi, ale wchodze na zebranie, odpowiadamy na pytanie, juz mamy wychodzic z kapitanem i cala zaloga do autobusu i jechac na lotnisko, a tu ...nie, bo jeszcze samolot nasz nie wyladowal i bedzie opozniony lot...
no to sobie tak czekamy, czekamy, po godzinie sie dowiadujemy, ze jeszcze nawet nie wylecial z kas tam, a wyladuje za dopiero 2 godzinki...wiec my juz nie bedziemy mogli robic tego lotu, bo to bedzie nielegalne,...za duzo godzin pracy(max12).
Kochany Gulf Air zamiast nas odeslac do domku o co sie wszyscy modlilismy, nie.Prosze bardzo wyslali nas do Karaczi...czyli Pakistan, dzielnica Bin Ladena...
No wiec wszyscy wkurzeni, maszerujemy przez to nasze niewielkie lotnisko w BAH przez te wszystkie rozscielone dywany i duty free, wchodzimy na poklad airbusa340 ja zmieniam buty na te na nizszym obcasie, juz nasypuje i podgrzewam wczesniej w piecu migdaly dla gosci na dzien dobry, czy moze wieczor, bo to bylo juz po 24, a ja pracowalam w biznes klasie, tam podaje na wejscie lampke szampana, lub chlodna wode, lub swiezy sok z pomaranczy z podrzanymi migdalami, pozniej jeszcze wiele innych cudow, jak kawa po arabsku z daktylami, reczniki gorace i zimne polane woda rozana, w koncu sama wode rozana do odswiezenia rak, oj itd, itd zabawy sporo...
No i juz zbieram sie do pracy, czekamy na pasazerow, sprawdzaja "koledzy" z pracy bezpieczenstwo samolotu,a tu zgaslo swiato...
Przychodza amerykanski inzynierowie, w dzinach i spoconych podkoszulkach ubrani tez w takie butki brazowe traperki, no jak ogrodnik z ''Desperate housewives"...;) i mowia, ze niestety mamy "technical problem" i to troszki potrwa, wiec my zuruk na lotnisko i czekamy co tam chlopaki poradza...
a chlopaki, musze powiedziec naprawde w pozadku! ze tez ja tam inzynierem nie jestem tylko ta stewardesa! normalni kolesie, ktorzy patrza na laske nie tylko jako obiekt seksualny, ale tez jako kobiete i partnera do rozmowy...
brakuje mi tu zdrowych kontaktow damsko-meskich, zdrowych mam na mysli, usiasc i pogadac o wszystkim i o niczym, bo jak tak rozmaiwam z Arabami czasami; chociaz tez nie moge z nimi byc szczera, to w ogole jestem dla pozostalych dwoch co patrza "latawica" ...
no jestem latawica, co zrobic, przeciez latam...
ale tak powaznie rozni sie kultura europejska od tej z ktora mam tutaj na co dzien doczynienia, tutaj raczej nie ma przyjazni pomiedzy kobietami, a mezczyznami, przynajmnie zaden facet do tego by sie nie przyzna...
ich strata...
No i Ci mlodzi panowie a juz inzynierzy powiedzieli nam, ze troszki to im zajmie, my wszyscy spoko "take your time" nie spieszy nam sie...bo po prostu lot do Karaczi trwa 2 h w jedna strone plus czas na ziemi chwilke, itd...wiec znowu jak bedzie wiecej niz 12 nie polecimy...a juz bylo jakos z 5...
No ale na nasze nieszczescie, albo szczescie naprawili ten samolot. Za 15 trzecia siedzialam w samolocie i klelam, bo spac mi sie chcialo...
ale lot by oki, mialam fajna zaloge z tylu, tzn w ekonomii, moja biznes beznadziejna byla, nie mowiac o pani menager przed ktora kazdy drzal, laska z Indii lat 50 stara panna co sie odgrywa, pisze raporty, itd, ...ale se mysle, i co mi zrobi, raport napisze...ze co?? ze mam wlosy zwiazane w kucyka, a wlasciwie powinnam jakiegos koka miec, bo kucyki z miesiac temu zabronili...a niech pisze, a ja skad niby wlosy wezme na tego koka?
co do reszty, to nie ma raczej nic na raport zly na mnie, pazury mam zawsze i make up, znam swoje obowiazki,...chociaz zawsze mozna sie przyczepic do czegos...
nie wazne, w kazdym razie w bizens klasie bylo tylko 2 osoby w pierwszej 1, a ekonomia ponad 200.
Wiec ja mowie, ze ide im pomoc, bo sobie poradza w biznes we dwoje przy dwoch pasazerach,...na co wszyscy, ze ja tak niby dobra,...i nie musze, ale to milo z mojej strony,...milo, nie milo, nie chcialo mi sie z nimi siedziec, a tak popatrze sie troche na ludzi tak bardzo rozniacych sie od tych ktorych widze na co dzien...
czy ja zreszta widze ludzi...no wiec od tych do ktorych od dziecka jestem przyzwyczajowna: bialych ludzi, w wiekszosci cywilizowanych.
Ci pasazerowie byli zmeczeni po pierwsze, bo ich lot byl opozniony 4 godziny, byla pozna noc, bylo sporo dzieciakow, byli jak zawsze brudni, czesc z nim smierdziala "dziczyzna", ale nie tak strasznie jak Bangladesz, ...ale tez mieli niesamowite historie w swoich oczach...
Serio, mimo tej calej otoczki, ja pani z innej bajki, pachnaca z niebieskimi oczami o jasnej skorze, oni brudni w tych sukienkach z plachtami na glowach, nie wazne facet, czy laska takie jak pizamy szmaty...to jednak cos sie miedzy nami wytworzylo jakas "nitka" sympatii.
Nie wiem czemu, ale nienawidze Hindusow, no dobra,klamie- wiem. Nienawidze Hindusow, bo to sa chamy, ktorym sie duzo wydaje, zwlaszcza tym co maja pieniadze, albo byli w Ladynie, nie mowiac o Toronto, lub "bogach" z "brytyszszsz pasport"! Ci ludzie nie szanuja, a wrecz nawet gardza drugim czlowiekiem m wszystko sie nalezy, umieja mowic po angilesku, a nidgy o nic nie poprosza, anie nie podziekuja!
Chyba to wystarczy, zebym ich nie lubila!
Takze wole milion razy biedakow, ktorzy nawet bez znajomosci jezyka umieja wyrazic sympatie w swoich oczach.
Tej nocy caly samolot mialam takich wlasnie ludzi. Przyznam szczerze, ze kiedys ich sie troche obawialam, bo rzeczywiscie wygladaja tak jak nam w telewizji pokazuja przestepcow arabskich, ale to po prostu tradycyjny stroj...
Wczoraj w nocy rozmaiali ze mnie po "ichniemu" ja po angielsku cos odpowiadalam czasami po polsku sobie poklelam i usmiechenlam sie nad nimi bidakami, co wdzieczni sa mi za pokazanie filizanki na herbatke i jak im naleje tego"czaju" to sa tak mocno wdzieczni, ze az chce mi sie zyc!
Mysle, ze Ci ludzie duzo przezyli w swoim zyciu, maja inne priorytety, duzo widzieli,...nie liczy sie dla nich ubranie, zegarek, tylko sa szczesliwi jak moga zjesc cieply posilek i obudzic sie rano w domu w ktorym wszyscy sie budza i sa zywi. No chyba wlasnie tam jest tak sporo zamachow i dziwnych cudow, niby ta wojna gdzies tam Irak, ale to wlasnie gina takie "patalachy" w tych sukienkach, tacy co im wczoraj herbatke nalewalam, te dzieciaki co sie cieszyly z glupich czapek jakie od nas dostaly, ogladaly samolot z kazdej strony, a jak je poglaskalam po glowie, to prawie byli tak szczesliwi jak ja bylabym po dotknieciu ....sama nie wiem powiedzmy Kwasniewskiej, bo lubie kobitke. No i wlasnie przeciez to tacy ludzie umieraja codziennie na swiecie na skutek jakis glupich "zabaw" bogatych i wladczych ludzi.
To smutne, zwlaszcza jak widzi sie te oczy, ktore tyle widzialy, a w nich strach, ale tez wdzicznosc i wspolczucie do drugiego czlowieka. Zartowalam z mezczyznami, bo jeden stary dzidek, ledwo siedzial na tym siedzeniu w tym przescieradle cos mi mowi, ja mu opowiadam, ze nie rozumiem, a ten swoje i sie usmiecha, wszyscy sie usmiechali na okolo, mowili, ze chcial cukier, ("srugar" jakos tak powiedzial) na co ja odpowiedzialm "szukran"(dziekuje po arabsku) no i wszyscy sie smieli, ja tez .
Te dzieciaki chociaz ich bylo mnostwoooo za duzo wre, ale nie byly rozwydrzone, biegajace wszedzie, wystrczylo ich raz posadzic na siedzeniu i grzecznie siedzialy, kobitki bidne cala droge tulace niemowlaki w ramionach,...fajni ludzie...
Czesto porownuje swoich pasazerow i jestem niezla szczesciara, ze moge widziec roznych ludzi i ich oczy...
Chyba najbardziej nie lubie tych z Bangladeszu, bo w nich nie ma nic....tam jest zal i beznadzieja, znowu ludzie z europy nie maja w wiekszosci nic ciekawego, a moze po prostu nie otwieramy sie przed kazdym,...chyba raczej w ten sposob, pamietam tez troche obawy u ludzi z Libanu, ktorzy lecieli do swoich domow pierwszy raz po otworzeniu lotniska w 2006r po wojnie...
A lubie chyba najbardziej wlasnie oczy biedakow, ktore sa szczere i w ktorych jest duzo wdziecznosc i szczescia w odpowiedzi na bardzo zwykle rzeczy...
Na koniec powiem dla rozbawienia Was, ze lecial koles z Ukrainy, co pracuje na statku, jechal do domu na urlop, nie jadl dlugo i jedzenie w samolocie mu nie samakowalo..
To bylo loalne jedzenie i rzeczywiscei moglo byc za pikantne, wiec oprocz whiski nic nie tkna CDN...PADAM

Wednesday, June 13, 2007

13ty czerwiec 2007r. sroda
poniewaz dziala mi kopmuter i net, slucham teraz zetki 20h na dobe, to tak Wam szczerze powiem, ze troche sie czuje jak na Brzeskiej;), czasami sie na tym lapie, jak ide siku, albo po wode do kuchni, ze to jednak nie ta lazienka i nie ta kuchnia...
ale dlatego tez, ze rozmawiam z Wami na gg, czy skypie nie czuje sie, ze jestem tak zupelnie sama w tym za duzym krolestwie...
dzisiaj mam nocny lot do Delhii, z moimi "ulubionymi" pasazerami...oj cwicze podczas takich lotow swoja cieprliwosc...
tak jak kiedys pisalam wczesniej, ze chyba z nudy cos odkryje, dzisiaj nie bylam na basenie, bo spalam po nocnym locie, a jak sie obudzilam slonca juz nie bylo na basenie, ale za to zrobilam sobie rentgena w swoim komputerze i odkrylam duzo starych rzeczy o ktorych zapomnialm, wsrod nich zdjecia i jakies listy, dialogii...
musze powiedziec, ze czytajac je kilka razy sie wzruszylam i zauwazylam to czego kiedys nie widzialam...
Wynosze z tego wniosek, ze zmienilam sie. Nie wiem czy mozna to nazwac, ze doroslam, bo nie zawsze "doroslosc" jest madra, ale teraz duzo rzeczy bym zmienila...
nie wolno niczego zalowac, ale ja chyba niektorych rzeczy w swoim mlodym zyciu, albo moze podjetych przeze mnie decyzji chyba raczej, czy moze nie, ...nie wiem. Zaluje??
i tak sie zastanawiam, dlaczego to my ludzie nie mozemy byc soba,...dlaczego tak czesto chcemy byc kims innym, lub grac kogos innego...
czytam wlasnie ksiazke jednego z moich ulubionych pisarzy Paulo Coelho-"11 minut" dopiero ja zaczelam czytac, ale tam laska zadaje pytanie, czy lepiej zyc "pelna piersia", nie patrzac co powiedza inni, czy udawac, ze sie zyje, wlasnie poprzez udawanie kogos innego niz sie jest...?
Kazdy z nas chce byc idealny, a wiadomo, ze nikt z nas idealny nie jest!
Nie wiem, chyba natknely mnie te "pozadki" do reflekcji i rozmyslan dziwnych i lepiej sobie powiedziec, ze tak mialo byc, a nie ze gdybym byla teraz np ksiegowa(tu sory przesadzilammm),czy zona cowboya i mama blizniakow.
I czy bym byla szczesliwsza niz jestem, madrzejasza?
a moze rzeczywiscie wszedzie jest dobrze, gdzie nie ma nas i na tym polega zycie zeby ciagle darzyc do szczescia, a dopiero z czasem mozemy powiedziec, ze bylismy szczesliwi??
chyba nie! bo znam takie momenty w zyciu kiedy czlowiek czuje, ze tego szczescia jest tak duzo, ze az sie boi, ze moze jakas jego czastke utracic...
i to jest naprawde piekne i niesamowite!
a z drugiej strony, przeciez kazdy z nas czeka na cos, odlicza dni minuty.
Jedni czekaja na deszcz, inni na lato i wakacje, samolot i powrot do domu,slub,spotkanie z ukochana osoby,czy ujrzenie nienarodzonego jeszcze dziecka...;)
A przeciez te momenty jak czekamy tez sa piekne i tez jestesmy przez to szczesliwi napajajac sie tym szczesciej ktore przyjdzie...
kurde sama nie wiem, dziwni sa ludzie, czesto ich nie rozumiem, czesto siebie nie rozumiem, chyba juz nie pisze wiecej, bo posiedze tutaj do jutra, a nic nowego nie wymysle, przeszlosci nie zmienie, terazniejszosc jest teraz, a swoja przyszlosc kazdy z nas moze zrobic PIEKNA...

Monday, June 11, 2007

11 czerwiec2007r.poniedzialek
...juz wypilam 2 kawy i herbate, zjadlam sniadanie, lunch...obejrzalam Oprah, plywalam na basenie, teraz grzeje mi sie jakuzi jeszcze mi zostala silownia, jakuzi, ser bialy na kolacje i dzien zaliczony, aha moze cos poczytam i uprasuje woalke od kapelusza na jutro do pracy,...
kiedys gdyby mi ktos zaproponowal takie zycie "ksiezniczki" bez zastanowienia bym brala, dzisiaj powiedzialabym "NIE, DZIEKUJE" !
dzieki Bogu, ze ktos kiedys wymyslil net i mozemy z niego korzystac. Nie wariuje jeszcze do konca dzieki temu; bo tylko dzisiaj i rozmawialam z Mama i Kylem i Rafal z Edytka do mnie dzwonili, wczoraj do pozna w nocy klikalam z Kasia, bez tego i Was albo bym wymyslila jakis wynalazek, albo zeswirowala...
no mowie Wam Ludzie, nie da sie zyc bez ludzi !
W zyciu tez wazna jest praca, zaineresowania, wiem dzisiaj, ze nie mozna byc "ksiezniczka" i robic nic, to strasznie nudne...ale przez pierwsze dni fajne i znam wiele osob, ktorym przydaloby sie takich kilka dni!
No wiec ja sobie siedze na srodku pustyni, zamknieta w wierzy na 6tym pietrze, teraz u mnie w budynku mieszka moze z 20 "ksiezniczek" z ponad 100, wiekszosc albo zrezygnowala z pracy w Gulf Air i wyjechala, albo sie wyprowadzila do innych budynkow, bo Gulf Air zrezygnowal z wynajmu mojego budynku i mamy do sierpnia sie przeprowadzic do innych.
Siedze tutaj i odliczam chwile, kiedy bede w Polsce, ale wczesniej kiedy Mama do mnie przyjedzie, ale tak naprawde myslami jestem w Polsce i pakuje sie z Kylem do CM, jade z laskami na silownie, pozniej dzialke do mamy...;) wiem chyba wiecej i lepiej co dzieje sie w Polsce niz u mnie na wyspach...
a wiecie w lokalnych gazetach kazdego dnia pisza o Gulf Air, ze tyle ludzi im sie zwalnia, ze wczesniej sami chcieli zwolnic 1/4 osob, a teraz musza zatrudniac,to znowu, ze potrzeba im 15 lat by odbudowac to co mieli rok temu...
a ktoregos dnia byl taki zart rysunkowy po arabsku, ale mi przetlumaczyli, byl komiks, ze przychodzi koles do lekarza i strasznie zle wyglada, a lekarz go pyta; "Pracuje pan dla Gulf Air?, a koles: A skad pan wie? "...
ale sie smialam...
dobrze, ze juz dlugo mnie tu nie bedzie, bo chyba bym nie nadawalabym sie po takim lenistwie pozniej do funkcjonowania w spoleczenstwie polskim...chociaz i tak za bardzo sie nie nadaje...
na dworze jest ponad 45C i nawet nie da sie wychylic nosa za zewnatrz, woda w morzu parzy,...
przez tydzien sie zbieralam zeby pojsc do sklepu po proszek do prania,...
dobra gojda koniec narzekania!
chyba musze powoli zaczac podsumowywac moj rok w Bahrajnie, ...narzekam i narzekam, ale to byl dobry rok!
Na pewno mnie duzo nauczyl, wiem, ze stalam sie osoba bardziej wrazliwa i bogatsza wewnetrznie, wiem tez, ze moge na sobie plegac i poradze sobie w kazdych warunkach, nawet w bikini na Antarktydzie! bo to co widzialam i ludzi, ktorych przez ten czas spotkalam pokazali mi, ze w zyciu mozna byc biernym stac w jednm miejscu i narzekac, albo walczyc i sie podnosic i probowac i osiagnac naprawde duzo!
Oraz to, ze najwazniejsi sa ludzie ktorych kochamy i na ktorych zawsze mozemy liczyc, bo bez nich nawet najwieksze nasze sukcesy nie mialyby sensu!
Mysle, ze w wieku 20plus;) majac takie doladowanie wewnetrze pownno mi byc troszki latwiej osiagac zamierzone cele! ale czy tak bedzie zycie pokaze, gdyby mi zabraklo wiary, bardzo prosze o dmuchniecie w moje skrzydla, zebym mogla znowu zaczac latac...

Sunday, June 10, 2007

10ty czerwca 2007r
podrzucam Wam troszki fotek zaleglych z Nepalu, bo juz na szczescie dzieki Rafalowi i jego sprytnym kolegom moj lapik dziala... wsiadamy do 35.letniego merola i jedziemy na zwiedzanie tajemniczego Nepalu, zapraszam!










razem z malym Nepalczykiem podpalam swiece, podtrzymujac w ten sposob zlozone intencje i modlitwy ludzi


















ceremonia, a wlasciwie "zwykly" obrzadek palenia zwlok, nikt oprocz nas nie zwracal na to uwagi, dzieci sie ciagle kapaly, panie obok robily pranie..
bezdomne dzieciaki szukaja zlota,w tej samej rzece;gdzie wlasnie wrzucono spalone cialo...
ludzie z plemienia Saduu, ktorzy cale zycie medytuja, pija mleko od swietych krow i pala marihuane, musze powiedziec, ze bardzo byli przyjazi i wyluzowani...

Kapitan Vesselin zBulgarii, Gojda z Polszy, Pierwszy Oficer Nigel z Kenii

gojda z miejscowa kobitka w centrum Katmandu
10ty czerwiec 2007r.
...w nocy wrocilam z pracy, polecialam tylko z BAH do MCT i z powrotem, mimo, ze lot trwal w jedna strone 1 godzine, po dodaniu czasu jak jade do bazy, brifingu, czyli tego zebrania jak zadaja pytania, rozmowy o locie z Kapitanem, pozniej sprawdzania bezpieczensta na pokladzie, itd czas mojej pracy to 8 godzin...sporo jak na lot w sumie 2 godziny, co...
nie wydarzylo sie nic interesujacego, pasazerowie to w wiekszosci Hindusi, ktorzy jechali z Indii do Omanu do pracy oraz troche europejczykow, ktorzy wracali z Azji do domu.
Lecialam wczoraj z jedna dziewucha z Polski, ktora zapytala Ahmeda-Arab okolo 60 lat, bardzo mily i nie traktowal nas jak lasek do lozka, tylko raczej jak swoje wnuczki o sen. Nie wiedzialam o tym, ale wlasnie Arabowie podobno umieja tlumaczyc znaczenia snow...
No, wiec ja zapytalam Ahmeda o swoj sen. Jakis miesiac temu snilo mi sie, ze widze slonie, cale stado slini na lace, bardzo zielonej, te slonie szly jeden za drugim i bylo ich mnostwo, ja bylam zachwycona widokiem i pobieglam do domu po aparat, zeby zrobic zdjecie i pokazac je Mamie, bo Ona tez byla w domu, mowie mamo zobacz jakie super slonie...
wtedy wyjrzalam za okno i juz ich nie bylo; za to zobaczylam brazowego konia, ktory byl zdechly, wtedy sie obudzilam,...
sprawdzilam sobie to w senniku, bo zazwyczaj nic mi sie nie sni, slonie byly symbolem sukcesu, a zdechly kon ciezkiej pracy...
wczoraj opowiedzialam o tym Ahmedowi, On na to, ze musi pomyslec,...
jakis czas pozniej podczas lotu podchodzi do mnie i pyta: "Gosia, czy ty planujesz kupic dom gdzies na otwartej przestrzeni?" ja na to, ze bardzo bym chciala, bo serio chcialabym kupic jakas dzialke, a On, ze slonie idace jeden za drugim sa symbolem planow, powolnego dochodzenia do obranych sobie celow i ta otwarta przestrzen i trawa, to wlasnie ma byc ta dzialka...(ale ja NIE chce w Indiach;)!) zdechly kon, powiedzial mi, ze to dobrze, bo to jest symbol pracy, a nie wszystko w zyciu jest idealne, wiec on symbolizuje, ze to bedzie ciezka praca i nie wszystko pojdzie latwo, ale zrealizuje swoje plany!
Musze powiedziec, ze bardzo mnie zainspirowalo to do myslenia, no i dodalo wiary, ze moze jak czlowiek czegos mocno pragnie i ciezko nad tym pracuje, to moze to osiagnac...
aha tak mysle, jakas znajoma ta data, kto tu ma urodzily...a to zapomnialam, ze ja mam imieniny...tzn obchodze je w pazdzierniku, ale w sumie dzis tez moge...no wiec gojda najlepszego, a jak to uczcic???
moze szampan w jakuzi wieczorem, ale nie mam szampana, a poza tym go nie lubie, truskawki tez juz zjadlam z zamrazarnika, wiec odpada...mam zubrowke w lodowce i pietro nizej Yare z Rosji, ktora alkoholu nie odmaiwa! ;) ale az sie boje do Niej dzwonic....

Friday, June 8, 2007

chyba 9ty czerwca juz2007r.
mowie chyba, bo wlasnie mija dla mnie 21sza godzina bez snu...ledwo siedze przed tym kopmem, ale siedze, sprawdzam co tam w swiecie sie dzieje, kto mnie kocha, kto nie...
sluchajcie wlasnie wrocilam z Manilii, lot tam trwal 10 godzin w jedna strone, zadzwonili po mnie ze STB i musialam leciec.
Okazalo sie, ze wszyscy bylismy ze "stand by", bo walsnie ten lot wymyslili. Kilka dni temu ze wzgledu na huragan w Omanie mnostwo lotow odwolali, zaloga nasza siedziala kilka dni w Moscacie uwieziona, bo tak wialo i padalao, znajde jutro moze zdjecia z Moscatu wody okolo 1m, jak na pustynie to niezle,co...przechodzil tymtedy huragan i zamkneli na kilka dni lotnisko.
No i polecialam na te Filipiny te 10godzin uwieziona w Airbusie 340 razem z zaloga i 270pasazerami...dotarlam i dali nam minium odpoczynku, zebya zaraz wracac, ...czyli 12h
tragedia sluchajcie czlowiek dopiero co dotarl, chce isc spac, a tu juz trzeba wstawac i do pracy...
bylam tam wczoraj czasu lokalnego 2 rano, wstalam, mojego czasu 4 rano (5h roznicy) i pobieglam...do kosmetyczki, zeby pokrecic rzesy, bo kurde nie wiem, czy bede tak w tym roku, wiec musialam sobie to zafundowac...przy okazji "foot spa" sobie zafundowalam...
no i tak leze na tym fotelu laska mi kreci te rzesy(poltorej godziny to trwalo) i mysle oj durna ja jestem, zeby o 4 rano do kosmetyczki latac, ale...co zrobic...
wrocilam do hotelu zjadlam sniadanie i do pracy wracam 10h...
dzieki Bogu Ci pasazerowie sa kochani, zero problemow, zero klutni ze mna, bardzo ich lubie, dalismy tylko jedzonko jedne drugie, trzecie, piciu, drinki i reszte walczylam na siedzeniu, zeby nie zasnac czytajac polski "Twoj Styl" na zmiane z "11 minut" Paulo Coelho.
teraz dotarlam do domku i ide spac, jutro znowu kurde mam STB od 12, niech nie dzwonia, chce odpoczac!
co Wam jeszcze powiedziec...moze cos madrego sprobuje...
MAM...;) ze jak juz jestem taka padnieta podczas lotu i nic mi sie nie chce i nie ma z kim pogadac, to jak na koniec mi mowia ludzie "dziekuje" i sie usmiechaja do mnie to ja sie ozywiam, prostuje i czuje sie taka dumna, ze nosze ten uniform i jestem we wlasciwym miejscu i wykonuje prace, ktora mi daje mnostwo satysfakcji...

Wednesday, June 6, 2007

6ty czerwca2007r.
a tak moj Krzys przyjechal po mnie na lotnisko razem z Martucha, Edi i Mateuszkiem, przedstawil mi dziewuchy jako swoje zony, musze powiedziec, ze byli oni sensacja na Okeciu...
gojda narazie biega, czy lata po swiecie, ale nie zwiedza,...bylam w domku;) zrobilam najblizszym niespodzianke i polecialam na 5 dni do Polski,...a coz za piekna wiosna tam...zielono, truskawki juz mozna swieze i pachnace truskawkami jesc, kalafiory, brokuly, ludzie, jak fajnie tam....
teraz siedze w Bahrajnie, wrocilam wczoraj wieczorem i za chwilke lece na 5 dni Bangladesz i Indie...
aha wczoraj oczywiscie zatrzymali mnie, zeby sprawdzic, czy mam jakies niedozwolone produkty, ja nie zadeklarowalam, ze wwoze zobrowke, ale dzieki Bogu gruby pan celnik skupil sie na mojej torebce....a tam bylo wszystko, wiec troche mu to zajelo, szczegolnie otwieranie pojedynszych tabletek l-karnityny....nie chcialo mu sie juz szukac w mojej walizce, otworzyl zobaczyl, warzywa, chleb i ser bialy, usmiechnal sie i powiedzial "good girl" ;)
a ja w tym momencie usmiechnelam sie, a w srodku zrobilam uffff i odetchnelam z ulga,
cholera jakby troszki dalej poparzyl znalazlby 4 butelki zobrowki, a wtedy znowu trafilabym na liste juz nie za przemyt noza dla Krzysia, czy desperatek dla lasek,ale tym razem zobrowki....
od razu w domu zrobilam sobie z niej drinka i jakos lepiej smakowal.....