Wednesday, September 17, 2008

18 wrzesnia 2008 czwartekowe popoludnie...


a tu jeszcze przed wypadkiem;)

tak zlamalam deske nosem..;)












u nas jest 14 i my juz po porannych 3h smigania w szkole surfingu (www.ripcurlschoolofsurfing.com)
ja padam...chlopaki padli nad basenem z BINTONGIEM (ten lokalny browar;) w
reku
slyszelismy, ze w Polsce zimno u nas caly czas okol 40C, no isiwtnie wieje.
Po wczorajszym dniu kryzysu dzisiaj naprawde wszystkim nam swietnie szlo
Mi opuchlizna z buzki juz schodzi, nie balam sie fal i dostalam lzejsza deske, na[rawde mialam fajde z nauki;) Pawelek tzn przez lokalnych indonezyjczykow Teadybeer wybil wczoraj palucha u nogi, ale dziisja wykazal sie silna motywacja i mimo tego plywal tez szlo mu o nieboe lepiej niz poprzednio, Dyklos za to wskakuje na deche szybciej niz instruktor...no i nie ma jeszcze zandej kontuzji;)
podrzucimy zdjecia z surfingu moze wieczorem, a teraz te z wczoraj, buziaki
pozdrawiam z bali z domku z bali

Monday, September 15, 2008

16 wrzesien2008r
wtorek popoludnie, pogoda sloneczna okolo38C, ja siedze na tym Bali, w takim domku z bali, Pawly oba nad basenem czekaja na mnie saczac pit....(lokalne piko;) i idziemy na plaze gejowska, bo tylko taka najblizej poplywac
czekaja na mnie, bo ja "pudruje" nosek
mowie pudruje, bo wlasnie wrocvilismy ze szlowy gdzie codziennie zawoza nas rano na 3 h nauki surfingu
Jets naprawde przednia zabawa...
ale jak Dyklos zobaczyl wczoraj fale to ten strach w jego oczach mowil "co ja i tu robie i po co mi to bylo"...;) wieczorem kiedy to ogladalismy i omawialismy nasze plywanie z instruktorem, juz wiedzial po co, bo ta przyjemnosc stania na desce i plywania jest niesamowita...
Kazdemu z nas udalo sie wczoraj zlapac pierwsza w zyciu fale i popynac na desce...(co gwarantowala szkola w swojej ofercie zreszta;) niesamowite uczucie...
dzisiaj uczyli nas wioslowania raczkami i wplywania pod fale, ale warunki byly podobmno niekorzystne co ja zuwazylam...
Otoz Kochani, nie kiedy wchodzilam pod duza fale siedzac na desce tzwq FOX (sie wie...:)
czy wplywajac i obracajac sie pod fala( ESKIMO.. cos tam tejh nazwy nie pamietam;)
ale jak prowadzilam deske na plytkiej wodzie faja uderzyla w nia tak, ze ona z cala swoja DUZA sila uderzyla mnie w twarz...
na szczescie mialam kask na glowie, jednak jak zobaczylam lejaca sie krew z nosa mojego i to jak wszyscy instruktorzy biegna do mnnie i odczeppiaja mi deske....troche sie przestraszylam...
na szczescie mam ze soba Pawlow, oni tez przybiegli za chwile byl lod, reczniki, pielegniarka Kasandra z Australii..itd itd...
teraz widze w lusterku rosnacego siniaka i sluchniety nosek...oraz strup na nosie...poza tym najadlam sie strachu...i daj Boze nauczylam pokory i tego, ze nawet na najplytszej wodzie trzeba uwazac...
nie moge sie tez doczekac jutra, zeby pocwiczyc, to co mnie omineloooo jak kurowalam sie na plazyyy a grupa cwiczyla beze mnie, wiec chyba dobrze to swiadczy...
wrazenia bezcenne, a ja nadal chce surfowac,!!!!
buziaki uciekam do chlopakow, bo nawet nie powiedzialm im, ze w naszym domku z bali udalo mi sie zlapac net....
;)
Mp.s.
mamun serio wszystki oki tylko nas mam zatkany i boje sie wysparkac krwiii

Saturday, September 6, 2008


06wrzesien2008r sloneczna sobota....


HURAAA, mala rzecz, a cieszy, znowu jestem z siebie dumna, ze rozszyfrowalam te robaczki i udalo mi sie zalogowac...no i moge pisac, a czuje sie teraz tak jakbym rozmawiala z kims bliskim, albo dostala telefon na ktory dawno czekalam...
to chyba fajnie, ze lubie pisac do siebie...no i do Was oczywiscie, ale mysle, ze za 37lat jak bede babcia i usiade i przeczytam cos na fotelu przed domem, lezka mi sie zakreci nieraz wracajac do tych wspomnien i czasami nawet glupich wypocin, czy kilku zdan skleconych na biegu kiedys dawno temu przeze mni jak bylam stewardesa i mieszkalam za 7 gorami i lasami...
a wnuki zapytaja, babciu Ty bylas stewardesa, z twoja glowa, przeciez Ty nic nie pamietasz, poza tym stewardey sa ladne, a Ty masz zmarszczki...? a ja rzuce wzrokiem na gowniarza i powiem "Idz sie uczyc Mlody, a skleroze mam wlasnie od latania..."
...potem kaze niech zaczeka i wyjme te albumy ktore dzisiaj sa rozowe, a wtedy juz straca swoj kolor i pokaze kilka zdjec..."
ale beda jaja, co, juz nie moge sie tego doczekac...
ale poki jeszcze nie ma tych wnukow ani dzieci, ani nawet fotela i domu mam wlasnie czas, zeby pisac...
no wiec u mnie jest fajne spokojne, (az za!) sobotnie popoludnie...Dzika jest w swoim pokoju i oglada jakies bzdury w telewizorni, ja klikam od rana z Krzysiem, potem z Dyklem omawialismy jak to fajnie bedzie za tydzien na .....Bali;)
tak tak gojda za tydzien wyladuje na jednej z wysp Indonezji i bedzie przez tydzien uczyc sie jak i w ktorym momencie podniesc sie z deski, zeby zlapac fale...
a jak jej sie juz uda pierwszy raz nie wiem szczerze, czy zasnie z radochy tej samej nocy...
Ja mam jakis dobry humor, bo szkola mnie tak wymeczyla w tamtym tygodniu, ze przyzwyczailam sie do wstawania wczesnie rano i zasypiania o 22;), tak wiec dzisiaj tez wstalam o 7 i o 8 bylam juz druga osoba w silowni na drugim koncu miasta...
sluchajcie po takim pozadnym zmeczeniu i spoceniu rano naprawde gwarantuje kazdy dzien bedzie cudowny!!!
ale mialam jakos pisac o sobocie, a rozbiegam sie w tysiac tematow...cala ja...
aha sobota, no wlasnie wrzesien, sluby w Polsce...
i tez dzisiaj moja kolezanka Justyna bierze slub , pisalam rano do Niej, bo pewnie mimo, ze znamy ta osobe ktorej bedziemy skladac obiecanki przed Bogiem, to stres dla kazdego jest..podobno ja jeszcze tego nie wiem, nie znam!
za tydzien bede na Bali, za 2tyg, daj Boze bede swietowac urodziny Jula:) pierwsze urodziny Jula...a potem znowu slub tym razem Edi...
juz nie moge sie doczekac tych atrakcji wrzesniowych i chce sie cieszyc kazda minutka z spedzona z najblizszymi!
musze zapamietac jak najwiecej, zeby wyciagac te wspomnienia w takie wlasnie nudne pustynne popoludnia tutaj...
poza tym powiem Wam, ze w poniedzialek lece do Monachium i strasznie sie ciesze na wiesci, ze bedzie padalooo i temperatura spadnie ponizej 20C.
Nie wiem, co sie ze mna stalo, ale po ponad 2latach mieszkania w takim klimacie, mam dosyc ciepla, chce zimy, sniegu, szarowki na dworze, zimnego wiatru i poranku, gdzie nie chce sie wychodzic z lozka!!!!
Ja serio o tym marze!
a ze od kiedy tu jestem czyli w sumie jakos maj 2006 rok; to zimy nie widzialam, wiec teoretycznie jestem jedno latoooo,jedno dluuugie latooo, to juz wiem, ze niedlugo jesien i zobacze snieg i bede wstawac do pracy jak na dworze jest ciemno, bede klac pogode i deszcz, wspominac jak super bylo, kiedy mialam zawsze slonce i moje obuwie caloroczne to 3 pary japonek w roznych kolorach...

ale narazie tesknie do tego, bo przeciez to czego miec nie mozemy jest najbardziej pozadane...
p.s.
motyw kwiatuszka na gorze, to nie tylko dekoracja i wczucie sie w klimat wyspy z bialym piachem...

Friday, September 5, 2008

05wrzesien2008r...poludnie piatkowe
hahaha udalo mi sie znowu otworzyc bloga...
dzieki Ci Boze, ale czy uda mi sie opublikowac, zobaczymy...bede probowala po kawalku, jak tylko cos wyskrobie, ok?
strasznie teskie do pisania na tym blogu,ale moj komputer zjadaja wirusy, a ja patrze jak on biedny powoli staje sie meblem, tzn nie wyrzuce go, ani nie sprzedam, wiec bedzie np stolikiem na herbate, albo w lazience moze stac i lusterko mozna zainstalowac zamiast monitora...pomysle, pozniej jak bede miec nowy, narazie jeszcze klepie na tej starej toshibie niebieskiej i uwielbiam ja...
a teraz popisze co u mnie...
no coz bylam troche zabiegana, z Ciocia, Mama itd jak pisalam wczesniej, ale to bylo bardzo mile;) potem bylam zalatana ...czyli pracowalam, a ostatni tydzien mialam szkole i tu juz byla lekka lipa...
tzn pobudka 5 rano, kucie, egzaminy codziennie miniumum 2, powrot do domu 16, kucie, spac i znowu to samoooo
ja lubie sie nawet uczyc tego wszystkiego, ale to bylo stanowczo za duzo i w za krotkim wymiarze czasu...
dzieki Bogu mam juz "prawie" wszytsko za soba,.....mowie prawie, bo nie wszytsko...
otoz gojda nie pchnela egzaminu z boing777...wszystkie 5airbusow do przodu, a boing napisalam na 80% zaliczali od 85, czyli dupa...
a teraz sluchajcie co za to ...otoz zabrali mi licencje na latanie tym samolotem....
no i cofaja do szkoly zeby z "pierwszakami" uczyc sie tego boinga od nowa.....
troche smiech...bo np bede musiala jechac jednego dnia do Dubaju, do emirates airlines, (bo my nie mamy takiej makiety boinga777 w szkole), zeby otworzyc i zamknac drzwi..smiech bo ja latalam rok tym samolotem, z 50razy to robilam,..ale teraz musze pod okiem instruktorow nauczyc sie raz jeszcze...
no coz.....
czemu niezdalam teraz...
czy nie umiem, umiem pewnie, ze umiem, pacierza po polsku mniej pamietam (bo chodze do kosciola na msze angielskie;) niz tego boinga, ale...nie wiem, na pewno nie kulam 2tyg wczesniej jak wiekszosc ludzi, bo ja nie lubie kuc....
a egzamin byl z miejsca, wiec nie wszystko pamietalam powiedzmy....a szczerze, pytania byly cholera tak napisane, ze kazda odpowiedz pasowala...
fajna rzecz to taka, ze nie jestem sama np razem ze mna niezdala, menager 12 lat latala, byla instruktorem w Lufthansie tego samolotu tez nie pchnela, wiec bedzie fajan ekipa w szkole.....jak nas wrzuca razem...
aha jak nie zdam tego po tygodniu szkoly, itd, wyrzucaja mnie z pracy...tez dobre co?
wiec chyba Bog ma dla mnie inne plany...z czego ja sie ciesze...
bo przeciez jak jedne drzwi sie zamykaja, nastepne sie otwieraja -WIEKSZE:), problem tylko jest taki, ze my zawsze znamy te stare i wiemy jak je otwierac, dlatego kazda zmiana jest strachem
no to tyle tych slabszych wiesci...
teraz te fajowe...

otoz zaczynam urlop jakos polowa wrzesnia i lece z Pawlami na Bali, zeby sie uczyc plywac na deseczce....:)))
no i tego sie nie moge doczekac....
surfing, ten kto mnie zna troche, wie, ze to moje odwieczne marzenie, wiec zrealizuje jeszcze to, zebym miala juz coraz krotsza liste......chociaz ona zawsze jest u mnie dluga....
Kochani, zanim wyrzuce komputer, ktory mnie strasznie denerwuje,bo kasuje wirusy i mowie "OK" na pojawiajace sie komunikaty podsylam buziaki ;)
p.s.
aha od 1wrzesnia mamy tu ramadan...no i tragedia, wszyscy wkurzeni na ulicy w biurach, szkole...ludzie zjedzcie cos jak to pomoze...na ulicy od 18-20 pustka jak u nas 1go stycznia, bo wtedy wszyscy zaczynaja rzrec, bo jedzeniem nie mozna tego nazwac i nadrabiaja stracone godziny niepicia, niepalenia i niejedzenia w ciagu dnia i tak siedza, jedza i pija az do 4 rano.....potem modly i sciemna przed Allahem, ze sa dobrymi wyznawcami islamu....
aha zeby bylo im w tym latwiej policja zatrzymuje grzesznikow na ulicy, jesli ktos sie odwazy napis wody, zjesc jabklo chociazby czy zapalic papierosa od razu do wiezienia, z czego allah w gorze wg nich na pewno sie ucieszy! sklepy sa otwarte od 10-13 potem od 20-1 w nocy......
ci ludzie to pajace, naginaja ta ich religie jak tylko moga...
gloszac na okolo jacy oni sa wspanialiiii
a mi bidulce przyszlo juz trzeci ramadan patrzec na ten cyrk z boku, lub wrecz w nim uczestniczyc, bo przeciez tez nie odwazam sie zuc nawet gumy na ulicy...
jedno wiem na pewno, ze to moj ostatni ramadan widziany z tak bliska....