Wednesday, June 13, 2007

13ty czerwiec 2007r. sroda
poniewaz dziala mi kopmuter i net, slucham teraz zetki 20h na dobe, to tak Wam szczerze powiem, ze troche sie czuje jak na Brzeskiej;), czasami sie na tym lapie, jak ide siku, albo po wode do kuchni, ze to jednak nie ta lazienka i nie ta kuchnia...
ale dlatego tez, ze rozmawiam z Wami na gg, czy skypie nie czuje sie, ze jestem tak zupelnie sama w tym za duzym krolestwie...
dzisiaj mam nocny lot do Delhii, z moimi "ulubionymi" pasazerami...oj cwicze podczas takich lotow swoja cieprliwosc...
tak jak kiedys pisalam wczesniej, ze chyba z nudy cos odkryje, dzisiaj nie bylam na basenie, bo spalam po nocnym locie, a jak sie obudzilam slonca juz nie bylo na basenie, ale za to zrobilam sobie rentgena w swoim komputerze i odkrylam duzo starych rzeczy o ktorych zapomnialm, wsrod nich zdjecia i jakies listy, dialogii...
musze powiedziec, ze czytajac je kilka razy sie wzruszylam i zauwazylam to czego kiedys nie widzialam...
Wynosze z tego wniosek, ze zmienilam sie. Nie wiem czy mozna to nazwac, ze doroslam, bo nie zawsze "doroslosc" jest madra, ale teraz duzo rzeczy bym zmienila...
nie wolno niczego zalowac, ale ja chyba niektorych rzeczy w swoim mlodym zyciu, albo moze podjetych przeze mnie decyzji chyba raczej, czy moze nie, ...nie wiem. Zaluje??
i tak sie zastanawiam, dlaczego to my ludzie nie mozemy byc soba,...dlaczego tak czesto chcemy byc kims innym, lub grac kogos innego...
czytam wlasnie ksiazke jednego z moich ulubionych pisarzy Paulo Coelho-"11 minut" dopiero ja zaczelam czytac, ale tam laska zadaje pytanie, czy lepiej zyc "pelna piersia", nie patrzac co powiedza inni, czy udawac, ze sie zyje, wlasnie poprzez udawanie kogos innego niz sie jest...?
Kazdy z nas chce byc idealny, a wiadomo, ze nikt z nas idealny nie jest!
Nie wiem, chyba natknely mnie te "pozadki" do reflekcji i rozmyslan dziwnych i lepiej sobie powiedziec, ze tak mialo byc, a nie ze gdybym byla teraz np ksiegowa(tu sory przesadzilammm),czy zona cowboya i mama blizniakow.
I czy bym byla szczesliwsza niz jestem, madrzejasza?
a moze rzeczywiscie wszedzie jest dobrze, gdzie nie ma nas i na tym polega zycie zeby ciagle darzyc do szczescia, a dopiero z czasem mozemy powiedziec, ze bylismy szczesliwi??
chyba nie! bo znam takie momenty w zyciu kiedy czlowiek czuje, ze tego szczescia jest tak duzo, ze az sie boi, ze moze jakas jego czastke utracic...
i to jest naprawde piekne i niesamowite!
a z drugiej strony, przeciez kazdy z nas czeka na cos, odlicza dni minuty.
Jedni czekaja na deszcz, inni na lato i wakacje, samolot i powrot do domu,slub,spotkanie z ukochana osoby,czy ujrzenie nienarodzonego jeszcze dziecka...;)
A przeciez te momenty jak czekamy tez sa piekne i tez jestesmy przez to szczesliwi napajajac sie tym szczesciej ktore przyjdzie...
kurde sama nie wiem, dziwni sa ludzie, czesto ich nie rozumiem, czesto siebie nie rozumiem, chyba juz nie pisze wiecej, bo posiedze tutaj do jutra, a nic nowego nie wymysle, przeszlosci nie zmienie, terazniejszosc jest teraz, a swoja przyszlosc kazdy z nas moze zrobic PIEKNA...

1 comment:

krzysgeograf said...

Tak trzymaj Kowalem swego szczescia kazdy bywa sam Chociaz szczesciu trzeba czasami troszke pomodz