Saturday, January 5, 2008

05styczen2008r.
wstaje i od razu otwieram okno, zeby nie tylko poczuc fajny i cieply wiatr na polikach, ale napisac tez co dobrego u mnie, no i jak wrazenie po Bangkoku z ktorego wrocilam dzisiaj rano...
"one night in Bangkok"...polecam ta piosenke Murray Heada
http://www.youtube.com/watch?v=LfPuUKJQKxA.
Bangkok, to dokladnie miasto w ktorym mozna zobaczyc i doswiadczyc wszystkiego! Wiekszosc pasazerow w tym sektorze to europejczycy, ktorzy lece tam na wakacje i to nie tylko po opalenizne,czy na zakupy, ale wlasnie po "przygody"...
roznego rodzaju przygody, juz na pokladzie czuje sie luzna atmosfere wsrod grup mlodych ludzi, ktorzy jada sie zabawic, albo rodzin lecacych na wakacje polezec na fajnych plazach i pojesc taniego i pysznego "seefood".
podczas mojego lotu bylo podobnie oprocz jednego skurwiela wieku okolo 60 lat, narodowosc -bahranczyk do tego brak jednej nogi, biedny "kaleka" jechal pewnie zaczerpnac "odpoczac".....podczas 'Thai Massage", ale dal nam popalic podczas lotu,...
juz nie zaglebiam sie w szczegoly, bo bede klac, ale powiem, ze sama zaserwowalam mu 9 piw i 15 kaw do tego panadoli kilka i wod z lodem, lyzeczek, cukru, itd, itd...
co 2min, no nie moze czesciej naciskal dzwonek i wymyslal, zeby mu cos podac,...
potem powiedzial, ze jestem "rude" bo nie chce mu dac 3 piw naraz...
menager byl naprawde oki, wiec luz, potem kolezanka sie poswiecila i przez reszte lotu ona chodzila do jego siedzenia, ale koles byl straszny,...
a szybciej biegal nawet bez tej nogi do toalety niz reszta pasazerow...
pozniej naciskal dzownek i biegal nas sprawdzic, kto przyjdzie,..
no porabany, tacy ludzie powinni miec pieczatke w paszporcie"ZAKAZ PODROZOWANIA"!
Mial szczescie, ze od jakiegos czasu sprawia mi pzyjemnosc uprawianie yogi i moja cierpliwosc jest znacznie wieksza, bo inaczej na 100% otworzylabym drzwi i albo On, albo ja,..ktos by opuscil poklad...
a moze to ja mialam szczescie, ze byl spoko menager i fajna zaloga i sie w koncu z tego brechtalismy...
ktos mial...
w Bangkoku zaspalam, zeby pojechac ze wszystkimi autobusem z hotelu do MBK, czyli jednego z glownych centow handlowych,...wiec wzielam taksowke i pojechalam sama, tam kupilam kilka rzeczy, poszlam zjesc "seefood" no i tu byly jaja...
wszyscy sie ze mnie smieli, bo nikt nie czail angielkiego w restauracji, gdzie weszlam, menu oki po ang, ale nie ryzukuje wiecej nie widzac obrazkow zamawianego jedzenia w Azji!
w koncu wyslali mnie wybrac sobie zywego cos i oni mi przyrzadza itd,...a jedna dziewuszka tajka widziac mnie zagubina jak biegam na okolo i pokazuje na migii zlitowala sie i pomogla...
JEDZENIE PYSZNE!!
Potem bedac na lokalnym bazarze w dzielnicy slynnego Patponga raz jeszcze zjadlam ("lunch", "dinner", no jedzenie, bo nie wiedzialam ktora godzina i co jesc) tym razem rybke smazona na grillu, obtoczona w soli w srodku biale mieso przedzielone lisciami bambusa i cytryny,...
przepyszna!
zazwyczaj boje sie wynalazkow z ulicy kupowanych w Azji, ale te ryby wygladaly tak samcznie, ze musial ja zjesc!!
Kupilam ja wiec od ulicznego sprzedawy, ktory po tym jak sciagnal ja z zazacych sie ogni grilla wozka na kolkach zapakowal mi ja w gazete i sczardzowal 20 batta, co jest wartoscia okolo 1zl.
Patpong, to najslynniejsza nocna dzielnica Bangkoku, gdzie wieczorem jest mnostwo sprzedawcow tajskiego jedzenia, wlasnie z takimi wozkami na kolkach, gdzie smaza, griluja, gotuja, no cuda!!
Od osmiornic na grilu, poprzez kaczki, az do gotujacych sie pluc i watrobek wieprzowych...
ciagle nie moge zniesc tego zapachu!!!
Zaraz obok nich porozkladane sa stragany z ciuchami, torebkami i bizuteria, no i slynne kluby go-go, gdzie mozna zobaczyc wiejec niz wszystko!

...Ja widzialam troche w tamtym roku i ciagle mi wystarczy..(pamietacie pisalam o tym).
Tym razem Jason z Australii, sasiad ktory jest gejem chcial mnie zaciagnac na meskie show,..
czyli tez pileczka, ale tym razem to mezczyzni sie nia bawia,...
Nie chcialam znowu zyc roku w celibacie...a po takich wrazeniach to nieuchronne!
No wiec zamiast tych przyjemnosci wybralam zakupy.

Chcialam kupic torebke LV brazowa z rozowymi kwiatkami,...nigdzie nie mieli toreb LV.
Nigdzie!!
kurde mysle, przeciez o Bangkok, to tutaj robia najlepsze ich kopie!
Pytam jedego taksowkarza, nie wie, drugi, nie wie, ludzi na straganach, nie nie nie ma LV, tylko wsklepie obok oryginalne,...

gdzie ceny zaczynaja sie juz od 2000zl? -NIE DZIEKUJE! jeszcze nie teraz!
Poszlam do zaparkowanych na uboczu tuk tukow, czyli takich motorkow, tanie taksowki i pytam gosci o te torebki, jakis jeden mlody mowi, ze mnie zawiezie wie o co chodzi, ale musze mu zaplacic 60 batt, mowie, ze jak kupie dam mu 100,ten ze oki.

No to jedziemy!
Jade, jade na tym motorze z tylu na przyczepce takiej, wiatr mi powiewa...godzina 21 ciemno, mysle no ladnie gojda,...'za glupia torebke tak sie poswiecac,... a jak mnie porwa?

no kto zaplaci okup?
itd,..wiadomo 1000mysli
i wymyslilam, ze lepiej zebym ja corki nie miala, bo jak jej przejdzie ta "wiara w ludzi" i odwaga ze mnie, a przejdzie; to ja osiwieje...
ale nie mam na to wplywu, czy Bog da corke czy syna,...

bede siwa, a moje dzieci beda poznawac swiat i wierzyc ludziom,...
wreszcie dotarlismy do jakiegos targu, gdzie koles milam 3 torby na kolkach zero "handbag", a co do tego LV...
ten kierowca tuk-tuka cos mu powiedzial, tamten popatrzyl na mnie i pyta:
"jaka torebke chcesz?"
ja wyjascilam kolor i model, a ten mowi oki chodz...
no i weszlam na zaplecze tego stoiska....
WOW..................................................
odkryl koce, a tam....najnowsze kolekcje LV, od paskow, zegarkow, portfelii, torebek,..Boze w sklepie nie maja tak dobrego wyboru!
Koles mial wszystkie modele i kolory,...
potargowalismy sie troszke, no i z usmiechem na ustach stalam sie posiadaczka przepieknie podrobionej torebki LV za cene 20 krotnie nizsza niz w sklepie...
kierowca dosal 150 batt, a ja wrocilam do hotelu, gdzie zakonczylam swoj dzien dwugodzinnym tajskim masazem...

No comments: