
12 styczen 2011
i dzis koncze znowu 18 lat....
jest popoludnie, weszlam do domu z lotu do Tajlandii, umylam fokusa pokusa(sama a nie myjnia;) gotuje bigos, chce jeszcze isc na silownie i wieczorem bedziem z Kochanskim swietowac owa 18tke!
a ja Wam opowiem jak to spedzilam rok w Tajlandii...
otoz 11 stycznia wczesnie rano wyladowalam w Bangkoku i mialam tam byc 24h...
jak zawsze podroz z pracy..bangkok jedno z najlepszych miejsc na 24h zabawy ...
moj Bangkok jak jestem tam sama to "beauty bangkok", bigam od kosmetyczek do fryzjerow...bo jest milo i duzo tanije...ale coraz czesciej tez stwierdzam, ze nie lubie takich koniecznosci jak lezenie nieruchome pod maseczka, albo trzymanie rowno glowy...
i wiecie co? cieszy mnie to okrutnie, ze zamiast tego wole aktywnei spedzac czas...
no, ale wyladowalam w tej Tajlandii i tam jest tak, ze my jako zaloga nie mamy adnej wizy tylko wpisujemy w papiery wiek, narodowosc itd...
no i wpisalam wiek 30 bo byl 11 styczen...ale ze wylatywalam 24 godziny pozniej i byl to 12 juz styczen to mialm juz w robryce 31 lat...
wiec sobie pomyslam, ze kurcze rok tu bylam;)
smieszne co?
a pamietam, ze ze na swoje 27 urodziny tez bylam w Bangkoku i ladowalam 12 stycznia i wpisywalam 27....
az poszukam potem na blogu...
no i wtedy byl dla mnie super rok!
wydalam z maz Kejsi, zmienilam prace pobylam 3 miesiace z Wami...
;)
ten tez bedzie wspanialy!
W koncu po 30stce zauwazylam, ze zyje sie jak sie chce...
a nie tak jak trzeba!
p.s. aha dodam, ze nie wzielam pieniedzy na ten lot, bo po prostu zapomnialam portfela.....
i po co Bangkok bez BATH...
ale Menager pozyczyl mi i moglam pozarzadzac ta tajska waluta....
buzka Kochani!