Wednesday, September 1, 2010

1wrzesien2010r
rano sroda...
rocznica wybuchu wojny, dzieci do szkoly ida i Mateo konczy 5 lat!!!
;)

NAJLEPSZEGO Mateuszku!
Pamietam jak sie urodziles i byles malutkim Aniolem, co Cie nosilam w nosidelku, a Mama biegala po sklepach...
wyrastasz na fajnego i madrego Chlopca!
u mnie wrzesien na pustyni tym sie rozpoczyna, ze juz robi sie ciut chlodniej i wieczorem mozna posiedziec z saiadami na shodach, jak wczoraj...
piekne uczucie do ktorego ostatni bardzo tesknilam...
siedziec na schodach z bliskimi ludzmi, rozmawiac, pic martini z lodem, patrzec jak toczy sie zycie...
kurcze jak mi na pustyni barkuje codziennosci!
rutyny, do ktorej tak kazdy z nas przywykl na co dzien i nie zwraca na nia uwagi...
posiedziec z babcia na lawce, poopowiadac jak minal dzien...
niesamowite...
uwielbiam swoje podroze, poznawanie nowych miejsc i ludzi, ale przyznam, ze od jakiegos czasu samotne podrozowanie i leniuchowanie w luksusowym hotelu nie sprawia mi przyjemnosci...
dzisiaj slonko wstalo, jak pisalam poprzednio, czekalam na nie...
ale to chyba nie o slonko chodzi tylko o ludzi...
to oni sprawiaja, ze na mojej twarzy pojawia sie usmiech, ze chce witac to slonko rano i je zegnac wieczorem...
jakos nie mam weny Kochani....
buzka i milego wrzesnia

No comments: