Wednesday, November 26, 2008

26listopad2008r
pozny srodowy wieczor...
brazylijskiego serialu ciag dalszy...czyli cos sie dzieje u mnie w tych chmurach, nie tylko "chicken"or beef" :)
a tak serio padam ze zmeczenia...poszlam wczoraj spac o 3 nad ranem, bo fajnie mi sie z Wami plotkowalao na skypie:) i wrecz sie zmusilam do pojscia do lozka o 3 , bo wiedzialm, ze o 6 wstaje...
no i rano ciezka glowa byla...ale nie myslac za duzo co i jak w co sie ubrac itd( niesamowite uczucie wiem jak sie ubrac dziisaj,;;;) zawsze tak samo;) z polowa makijazu tez klasyka zawsze ma byc ten sam skadajacy sie z 7rzeczy, no ale o tym innym razem..
no wiec o 7 rano juz bylam na dole wyjmuje tusz i pedzel, zeby dokonczyc to co zaczelam natwarzy..., a tu porzyjezdza kierowca..ludzie jak trzeba czekam godizne na nich, teraz jak nie trzeba 7.05 ten sie zjawia...
no wiec dokonczyla dzielooooo w auobusie...;)
ide na brifing...lot samoltem airbus320 lot do Bejrutu 3.40 w jedna strone spowrotem 2.20 o 18 mamy ladowac spowrotem w Abu.
Menager krowa z Tajlandii, Boze jak ja nie cierpie ludzi co sie nie usmeichaja, nie szanuja drugiego czlowieka i nie mowiac dziekuje!!
tak pokrotce bym ja opisala!
klelam ja po polsku, zeby wracala do bangkoku i robila tam masaze z happy endingiem...
sory, ale serio glupia krowa!
od wejscia probowala byc straszna, kto bedzie robil PA czyli te zapowiedzi..nikt nie chcial wiadomo za ranoo spac sie chce a nie gadac..a ta "co nikt nie mowi tu po ang...zaraz pojde i napisze na was raport!"

a idzi pisz!!
tylko wymow moje imie najpierw Krowo! M A L G..O R.ZIE....A T A?
Tak Malgorzata Katarzyna! specjalnie dodaje!!!
sama powinna robic tylko jej sie nie chce!
no nie wazne, oprocz niej byla laska z Egiptu bardzo mila,druga z Wegier super dziewucha i trzecia z Tajwanu tez spoko.
wiec wszystkie ja klepysmy jaka durna...'Potem wszedl fydeck i byl naprawde mily kapitan Grek i pierwsyz oficer z Nowej Zelandii.
no wiec lecimy do tego Bejrutu wiekszosc ludzi wracala z Sydnej, wiec cieszyli sie ze tylko 3h lot, po przelecianych 15...
pelny lot 14 dzieciakow na 140 pasazerow! plus 2 infanty jeden miala 2 miesiace!
lecimy rozdajemy najpierw dziecim specjalne jedzienie jakias "zdrowa zywnosc" w postaci frytek z surowka i hamburgera...
a tu kapitan mowi, ze w zwiazku z problemem techniczym zawracamy do Abu Dhabi...
ooo
mysle niezle, ale o co chodzi, wiedzialam, ze to nie jest mocno powazne, bo wtedy mamy inne hasla dla nas, a nie zwykle PA, ale wiadomo pasazerowie nie.
Wiec pytali nas o co chodzi dlaczego itd...

ja tez nic nie wiedzialam poza tym, ze kapitan zadecyowal po 1godzinie lotu wrocic do Abu Dhabi.
Z mojego skromnego doswiadczenia w Gulf Air, a tam latalismy na wiekszosci starych samolotow, wiem, ze lepiej jak kapitan zdecyduje sie nie leciec i nie brac ryzyka , a nie jak wyznaje zasade niech sie dzieje wola nieba...
ale teraz bylismy w chmurach....
no wiec zaczelismy zbierac te tace od dzieciakow spowrotem, mnostwo pytac itd..ja z usmiechem, ze technical problem i kapitan zadecydowal...
ludzi mnie pytaja, ale czy wszystko oki, czy my cos ukrywamy...'boja sie...
Jedna mila kobitak okolo40stki z 3dzieci malych mnie przytulila, ze sie boi...
ja chyba nie myslam po strachu pocieszylam ja ze spoko bedzie niech sie nic nie martwi, skoro kapitan tak zadecydowal bedzie git!
uspokoila sie troszki,inny swietny koles ciagle dopytaywal sie o whisky pomagal nam pocieszac przychodzacych ludzi, my staralysmy sie aby wszyscy usiedli i zapieli pasy...po niedlugim jakos czasie wyladowalismy w Abu, ja podziekowalam Bogu, ze jestesmy na ziemi
...i tu sluchajcie 3 h siedzielismy w samolocie..no tragedia!!
pod koneic trzeciej godziny klelam etihad razem z ludzimi!!
a pasazerowie byli naprawde super,bardzo, bardzo wyrozumilai itd...
Powodem tego bylo to, ze inzynier powiedzial, ze zajmie im wstawienie jakiegos komutera 20minut i lecimy...sobie mysle nie nie chce!
chce do domu musze isc do banku, spakowac sie na polske jutro itd...'
po 20 minutach, ze jeszcze 15, po 15 ze za 5 podejma decyzje, po 5 ze jeszcze 10 i jeszcze az do 14...
tragedia...
podczas tych 3godzin my podawlaysmy ludziom jedzenie picie (tylko alko nie; : a tez chcieli;)
dowiezli nam kanapki, soki, wlasciwie to byla tak imprez wieksza, bo 14o osob porozchodzilo sie opo samolocie kapitan zabieral dzieci do flydecka, ludzie z ekonomii chodzili do biznes klasy, rozmawiali jedli nasze kanapki oddalismy owoce dla zalogi... dzieciaki do nas przychodzily malowalam z nimi...
ale wszyscy jednak sie martwilismy...
my zeby nie leciec, oni zeby leciec!
skonczylo sie tak, ze zmeczeni ludzie wyszli z samolotu o 12, a my zmeczeni i zadowoleni pojechalismy do domu.
kapitan wyjasnil nam, ze rozpakowywanie cargo cala ta security itd trwa strasznie dlugo i to sa koszta dlatego starali sie naprawic i odleciecd jak najszybciej...
(sory, ale ludzie czekali 3h wiec nie wiem czy tak szybko..)
potem kapitanowie podobmo powiedzilei,z e spoko dolecie..on popatrzyl i powiexizl, ze nie leci!
bo wg niego niejest bezpeicznei!!!
YEAHH lubie takich kapitanow!

a serio, naprawde czuje sie bezpiecznie jak wiem, ze ktos leci nie na slowo honoru, ze cos tam dziala, tylko jak na100% dziala, wiec powiedzilam, mu pod koniec roku, ze szanuje kaptanow takich jak on, na pewno nie byla to dla niego latwa decyzja, ale my jako zalowga sie czujemy bezpiecznie!!!
usmiech sie pojawil na jego twarzy;)
zreszta byl tez wczesniej, na przyklad wedy jak przymierza dzieciom swoja czapke przed lotem jak czekalismy na wejscie do samolotu, albo jak przyszlam zapytac co i jak i ludzie chca wyjsc..tez sie ladnie usmeichal...naprawde mily siwiejacy starszy Pan kapitan jak ze zdjec!
;)
za to zlosliwa mina z twarzy menager nawet nie zeszla jak siedzialam obok niej w taksowce wracajac do domu...

chyba odbijala sobie na nas fakt, ze lotnisko zamkneli w Bangkoku, a ona ma jutro urlop i nie poleci...hahhahha
a ja polece do Wawy!
pobudke mam o 7 odjazd o 8 , zebranie 9 odlot jakos 10 Indie tam spie 6h w hotelu w Mumbai i laduje wnocy w Abu i lece do Was, a jak zamkna mi okecie...mam zawsze moj kochany krak i balice....
ja spadam spac po dlugimmm dniu i powiem Wam, ze to juz drugi lot do Bejrutu z przygodami, a ja mam w sylswetra kolejny....
Am I looking forward to fy there...?

No comments: