Sunday, December 14, 2008

14 grudnia2008r.
niedziela popoludnie... napotkany w Monachium los z mikolajem...
Nataszka w moim uniformie;)

popoludnie niedziela,
widze na opisach na gg, facebooku i smsach, ze wszystcy gotuja rosol w Polsce i maja czas na nasza klase, Ci co do Polakow nie naleza i nie rozumieja tej ekstradycji polskiego rosolu i bawia sie netem i nadrabiaja zaleglosci w odpisywaniu na e-maile itd...
a ja??
no to ciekawa sprawa, bo za rosolem nie przepadam (choc kazdej niedzieli zaczyna mi go brakowac mocnej;), odpisuje na e-maile jak zagranicznicy;) i gotuje...yyyyy zupe brokulowa..czyli niby rosol, jak Polacy!
oj gojda chyba nie wiesz gdzie pojsc...ale korzenie dadza swoje, moge sie zalozyc, ze juz na ktoras niedziele ugotuje rosol..wtedy bede sie smiac z siebie, bo nie sadze, zeby obiady w Appleby's wziely gore!
nie, nie nie umnie!
co prawda etap rodzinnych gotowan , robienia kolorowych galaretek na deser, mieloncyh z buraczkami i innych cudow mam za soba..ale....wpajana prze Mama i Babcie polska tradycja i wschodnie wychowanie daje swoje!!
no i dobrze!!
przynajmniej nie budze sie i nie zamawiam KFC przez telefon....
tylko siedze sobie na STB (nie czekam na telefon bron Boze!), tylko nastawiam wode i gotuje pycha zupe brokulowa!!!
;)
lubie siebie pod tym wzgledem!
;)
dobrze, ze mi nie odbilo, no i dzieki tym kobitkom, korzeniom,instynktom,itd ze wpoily mi ze tak trzeba!
czas na telefoniczne obiady czasami tez jest jak nie ma tego quality czasu...
ale na szczescie nie w niedziele!

a teraz napisze o tym jaka jestem szczesciara..bo jak inaczej mozna to nazwac...?
juz pisze o co chodzi
moje 2 loty w tym miesiacu po weeeknedzie dluzszym w polszy, to Niu Jork i Monachium.
W Niu Jorku przyjechala do mnie z NJ Nataszka....i tam po 3 latach od kiedy sie ostatnio widzialysmy, nie moglysmy przestac rozmawiac ze soba, cieszyc sie tym, ze udalo nam sie spotkac, smiac z tego co wspolnie przezylysmy i snuc plany na nadchodzace wakacje !
oj Natasza to aniol dla mnie, ktory sie zjawil wtedy kiedy go ocno potrzebowalam w moim zyciu i bardzo mi pomogl...
No wiec taki mialam super ten Niu Jork, spadl pierwszy snieg, pobiegalysmy po moich ulubionych amerykanskich markach sklepow, oczywiscie nie umialam odmowic sobie uzycia plastiku i kupilam jakies niepotrzebne aczkolwiek "niezbede" rzeczy...
rano zjadlysmy wspolnie z moja zaloga sniadanie i Ona wrocila po 4h prowadzenia samochodu do NJ, a ja po 13 h lotu wyladowalam w Abu...
wrazenia i wspomnienia bezcenne, fajnie, ze mi jeszcze za to placili, a nie ja karta....!
potem lebiuchowalam, na zmiane sprzatanie domu, silownia, spacer, oo i ksiazka, mam fajna i czytam do 5 rano, no i Monachium!
Wczoraj wrocilam z tego lotu... i jak znowu moge siebie nie nazwac inaczej,jak szczesciara!
Tam obudzilam sie w zasypanym sniegiem pieknym Monachium, gdzie przez okno mojego hotelowego pokoju widzialam te cuda o ktorych w Abu moga tylko marzyc patalachy!
Wstalam i spotkalam sie z Karolina roxy i jej Rodzina.
Boze, no jak w domu, ;) naprawde dzieki takim chwilom spedzonym z dobrymi ludzmi, ktorych intencja jest tylko spotkanie sie z nami, porozmawianie wspolne spedzenie czasu, nie zadne znajomosci "bo trzeba" albo obiad na sile z ciotka co sie nie lubie...czlowiek docenia piekno swiata!
Serio!
Tam nakarmili mnie pysznym jak zawsze domowycm jedzeniem(Karolina super gotuje i chyba bardzo to lubi), moglam poczuc sie potrzebna i troche poczulam "magie swiat", bo sniezne Monachium i atmosfera domowa sprzyja u mnie rozwijaniu sie takim uczuciom!
;)
teraz jak pisze siedze w domu na STB, ugotowalam ta zupe slucham rmfu co tam w polszy i czekam do 20 kiedy skonczy sie STB i poczuje wolnosc, zeby wyjsc moze na rolki bo pogoda jest naprawde fajna.
tyle dobrego u mnie narazie.
Nie bedzie mnie w swieta w Polsce....nie wiem jeszcze co bede wtedy robic, moze dobrze, ze za oknem jest cieplo i nie bede widziec tych pierwszych gwiazdek, sniegu i ludzi biegajacych w rozbiegu, zeby zdarzyc usiasc z najblizszymi przy kolacji...
piekne to wszytsko, ale jakbym musiala to widziec i sama byc w domu chyba bym mozno ryczala...
a tak wyjze na okno...palmy, otworze je ...goraco, gwiazde...jak w tamtym rou w lusterku tylko ...
wiec bedzie dobrze!
a jak raz w zyciu spedze wigilie na plazy i w salonie spa...
uuuu tez moze byc ciekawie, a juz na pewno inaczej!
;)
zobaczymy!
Sylwestra przekladam juz na pewno na 3stycznia, trakze jak ktos nie zdazy jak ja na 31, zaprawszam do slupskiej na 3stycznia, a prawdziwe Swieta Bozego Narodzenia chyba bede miec w 2009 roku!
ale tego tak samo jak jutra nikt z nas nie wie...
buziaki dla szczesciarzy, plenta, to taka zeby wierzyc w ludzi,bo sa na swieie naprawde fajni...;)]p.s. Kylo do mnie wczoraj dzwonil, ze ida z Aga dzisiaj na slonie pojezdzic, tez inaczej jak na niedziele i grudzien...

No comments: