Sunday, July 11, 2010





11lipca2010... niedziela poludnie...wstalam i podjechalam do Sery na pranie, male ploty i pomoc sprzatac,bo tez sie wyprowadza i w koncu razem tu balaganilysmy przez prawie 3 lata... no wiec w miedzy czasie jak mi pralka wiruje i szczotka sie znudzila popisze Wam co sie dzieje w tej Afryce poludniowej... a widze dzieje sie... no szczerze przyznam wciagnelam sie troche tak na 3 w skali do 10, ale wciagnelam...w te mistrzostwa. moja ulubiona druzyna byla Ghana i neietety juz do domu pojechali, teraz dopinguje lepszym, a ze dzisiaj final i osmirnica przepowiedziala zwyciesto hiszpanom..no siezobaczy, jak nie smiejemy sie z Sera, ze druzyna hiszpani powinna go zjesc!!! ;) no wiec zobaczymy kto kogo zje dzis wieczorem, czy hiszpania pokona holandie, czy holandia hiszpanie... a ja dodam, ze ogarnia ludzi magia footbolu... na ostatnim moim locie z Frankfurtu menager tez mial bzika na tym punkcie i sluchajcie po kazdej polowie meczu i bramce oglaszal wynik prze PA w samolocie... ale jaja smieszne to bylo zwlaszcza pod konice lotu kiedy to wyladowalismy w Abu i wynik meczu byl3:1 dla druzyny niemiec!!! no sasiedzi nasi szczesliwie opuszczali poklad samolotu marzac o finale... maja 3 miejsce i gratulacje dla nich a czy dzisiaj poleje sie ze szczescia wino na ulicach Hiszpani, czy heineken w Holandii ze szczescia zobaczymy juz za kilka godzin! ja dopinguje lepszym, szczerze to nawet Holnadii, bo daleko zaczli, chociac wole zdecydowanie wino czerwone niz browar... buziaki Kochani

No comments: