Tuesday, July 21, 2009

21 lipiec2009r.
popoludnie wtorek, odpoczywam w swojej kolorowej sypialni i nigdzie nie wychodze z domu juz dzisiaj, off od pracy,silowni, slonca itd...
po ciezkiej i dlugiej nocy wstalam wczesnie rano i pojechalm gdzies na koniec Abu Dhabi do jakiegos ministerstwa, ktorego zaden taksowkasz i przechodzien nie zna, zeby wyrobic sobie nowy potrzebny dokument ID w emiratach...
Ludzie, jak juz dotarlam do punktu na mapce, gdzie mialo owe ministwerstwo sie znjadowac, krazylam dokladnie 45minut w taksowce z pakistanskim kierowca, bez znajomosci anglieskiego, ja oczywiscie urdu, hindu, czy czegos innego tez niekoniecznie, wiec pytalismy sie na zmiane kazdy w swoim jezyku napotykanych przechodniow, ochroniarzy jakichs ministerstw :gdzie jest to czego szukalam...
juz bylam spozniona, bo mialam byc na 8 rano, a tu kraze...ludzie... upal na zewnatrz...myslalm, ze sie poddam i wroce do domu...
tak byloby najprosciej...
w koncu dodzwonilam sie gdzies do informacji i koles wytlumaczyl kierowcy w jezyku arabskim czy urdu, czy nie wiem co jak i gdzie dojechac....
ufff jestem na miejscu!
ale jak tam weszlam do srodka...
pelno ludzi, poczekalnia dla kobiet, oddzielna dla mezczyzn, wypelnic kwit tu, zaplacic tam, wziac numerek, taki nasz wspanialy zus...
w sumie czekalam okolo4 godzin...gdzie w tym czasie mialam 1000mysli w glowie, poczytalam biblie i popatrzylam na bawiace sie dzieci.
I od tego chcialam zaczac, ze obserwowalam 2 dziewczynki, w wieku 2 i moze 5 lat, jak ta starsza sie swietnie opiekowala mlodsza, podczas gdy mama hinduska miala je w nosie, starsza siostra wspaniale zaslaniala cialem kontakty elektryczne, przyprowadzala siostre z drugiego konca budynku, wyjmowala z buzi wkladane przedmioty,no naprawde zachowywala sie na medal ''SIOSTRA ZUCH"
wtedy pomyslam sobie o tej mlodszej, ze ona jest przyzwyczajona do obecnosci starszej siostry i zawsze z nia byla, nie wie jak to jest jakby jej nie bylo obok...
I przypomnialo mi sie, ze ja tez jestem siostra starsza...
I ze dla Krzysia tez zawsze bylam na swiecie i nie wie jak jest beze mnie
ciekawa jest milosc i stosunki miedzy rodzenstwem...
to przeciez najbardziej nam bliska osoba w zyciu, bo nawet jak bedziemy miec malzonkow, to tak naprawde najwiecej czasu spedzilismy w swoim zyciu z rodzenstwem.
Znamy te same miejsca, smaki, te same przezycia,a jestesmy jednoczesnie inni...
Naprawde niesamowite zwiazki...
Szkoda, ze nie zawsze ludzie to doceniaja i zdarza sie tak, ze rodzenstwa sie nie kochaja na zawsze i nawet sobie nie pomagaja, co jest smutne...
Ja wiem, ze bede zawsze z moim Krzysiem, bo nawet jak jestesmy jak to ostatnio okreslil "jak ogien i woda" , czesto mamy zupelnie inne zdania, inne gusta i wlasciwie wiecej nas rzeczy dzieli niz laczy, jestesmy mocno ze soba zrzyci i po najgorszej chociazby wojnie nastaje czas pokoju i potrafimy sie cieszyc tym, ze mamy siebie.;)
a za to, to juz chyba musimy podziekowac Rodzicom...
no i tak sobie obserwowalam te dzieciaki, przypominalo mi sie, ze ja podobno tez ubierala Kyla do przedszkola, a On razem ze mna plakal, jak dluzyl mi sie tam czas bez Mamy...
Patrzylam na nas nudzacych sie w tej poczekalni doroslych i biegajace dzieci potrafiace znalezc zabawe w kazdym miejscu, usmiechajace sie i widzace pozytywy nawet w tym bezczynnym 3 godzinnym siedzeniu.
to naprawde bylo fajne...
potem znalazlam ten cytat:
"I stalo sie pewnego dnia, ze wstapil do lodzi On i uczniowie jego i rzekl do nich: Przeprawmy sie na drugi brzeg jeziora. I odbili od brzegu.
A gdy plyneli On zasnal. I zerwal sie gwaltowny wicher na jeziorze i fale ich zalewaly i byli w niebezpieczenstwie.
Tedy przystapili do niego i obudzili go, mowiac : Mistrzu, Mistrzu, giniemy. A On obudziwszy sie zgromil wiatr i wzburzone fale, a one uspokoily sie i nastala cisza.
I rzekl do nich: Gdziesz jest wiara wasza? Oni zas przestaszywszy sie, zdumiewali sie i mowili jedni do drugich: Ktoz to jest ten, ze nawet wiatrom i wodzie rozkazuje i sluchaja go?"
Mat.8,23-27
Wtedy zrobilo mi sie glupio przez chwile, ze i moja wiara ostatniej nocy podupadla, ale po tym cytacie i smsie od Pawelka, wiem ze nigdy nie mozemy tracic wiary!
Bo my tu na ziemi niektorych, albo wiekszosci rzeczy nie ogarniamy, ale tego nie trzeba probowac wyjasniac, trzeba natomist wierzyc, ze mamy Aniola stroza i On chce tylko dobrze dla nas...

A ciekawe, czy takie starsze rodzenstwo o ktorym pisalam to tez rodzaj Aniola...
bo moj Krzys dla mnie na pewno-TAK
;)

No comments: