Tuesday, February 13, 2007

wtorek 13 luty2007r. jutro walentynki...
jak Wam sie kojarzy to swieto?
ja pamietam za malolata czlowiek robil jakies kartki, podrzucalo sie do plecaka wybranka..., pozniej czekalam na ta jedna juz nawet nie wiem od kogo miala byc oczywiscie bylo 5 innych, ale nie od tego co chialam..takie zycie, Krzyniu, pamietasz jak kiedys dostalam walentynke, sluchajcie dedykacja brzmiala"dla najladniejszej dziewczyny z osiedla..." smielismy sie z tego z moim Bratem jakis czas,bo to chyba mial byc komplement...,

pozniej ciastka pieklam, alba z McDucha lizaki, czy to bylo na dzien chlopaka Madziu?...cholera nie pamietam ale wspomnienia jakbym miala 100lat;) -dobra jestem ...ja milo wspominam dzien 14-stego lutego i chyba lubie to swieto, moze dla niektorych, ze z hameryki, itd, ja tam lubie hameryke, mysle, ze jak ktos nie mowi osobom, ktorych kocha tego na co dzien tylko wlasnie w walentynki, to tez dobrze, ze jest taki dzien.
ja generalnie duzo mowie, wiec i moje wyznania co do tego, ze kocham sa czeste, ale lubie walentynki nawet takie, milo wspominam z kluskami na sucho z zupy chinskiej, koncenratem w puszce obok i swieczka oczywiscie nie plonaca...-intencje sie licza!
...napiszcie mi z czym Wam sie kojarza Walentynki...
pisze teraz o tym Ladku, no wiec lecialam z BAH do MCT, lot godzine, wchodza pasazerowie na poklad ja ladnie sie usmiecham zaprowadzam na miejsce, itd,

a tu widze 2 kolesi w wieku mojego Ksawerego kazdy z nich niesie reklamowke, a nie te olbrzymie kufry;), jeden w kamizelce skorzanej, czarnej w latki...i to przyciagnelo moja uwage, NO TAK SWOJSKO CHLOPAKI WYGLADALI,ze az czlowiekowi sie milo zrobilo;)
wiec przez dluzsza chwile zaczelam na nich patrzec, widze uciedli grzecznie na miejsce, te mordki...NASI!!! ;0) ide pogadac
reszta pasazerow ciagle wchodzila, ale ja bylam zaoferowala POLAKAMI i to rodowitymi, nie to,ze z Chicago 2 lata i jezyka zapomnieli, tu mam prawdziwy okaz moich rodakow z nad Wisly...Lublin, to chyba ...no nie wazne, w kazdym razie POLSKA! zostawilam wszystko, mialam w nosie reszte hindusow i zaloge, po raz 3ci jak latam tu 10miesiecy widze Polakow na pokladzie Gulf Air, wiec musze pogadac.
Przedstawilam sie ladnie, zapytalam normalnie jak w biznes klasie(dodam, ze to byla zwykla ekonomia) czy moze Panowie chcieliby sie napic czegos...(Gulf Air z wyjatkiem szampana w biznes klasie nie moze podawac alkoholu na ziemi, tylko podczas lotu, a na niekorych rejsach np do Arabii Saudyjskiej w ogole nie ma baru na pokladzie)..mowie o tym, bo znam taki wzrok jakim na mnie patrzyli z prosba o piwo...wiec podalam sok z mango i wyjasnilam, ze pozniej przyniose;), panowie bardzo byli wdzieczni...
Nie wiem jak mieli na imie, bo sie mi nie przedstawili, chyba troche byli zdziwieni, ze spotkali Polke. Lecieli do Omanu, gdzie mial czekac na nich statek, ktorym beda plywac przez 4 miesiace. Panowie Polacy;) byli marynarzami, ktorzy plywaja na statkach i przewoza rzeczy z jednego konca swiata na drugi, mowili mi trase, ale ja naprawde nie pamietam tych nazw miejsc male porty o ktorych nigdy nie slyszalam, jedyna nazwe zapamietalam i zazrodscilam to Maladiwy! Milo mi sie z Nimi rozmawialo, obiecali, ze jak kupie meble bambusowe na koncu swiata(ale mi sie takie kanapy podobaja i krzesla) to mi je przywioza do Polski do Szczecina, bo z tamtad pochodza, a jeden z nich urodzil sie we Wlodawie...pytali w ogole o moja prace, itd ja powiedzialam, ze nie chce tak dlugo latac, na co Oni kazali mi uwazac, bo oni tez nie chceli i plywaja juz ponad 30lat...na koniec pozyczylismy sobie powodzenia i wszystkiego dobrego !
ja uslyszalam i tu Wam zacytuje:
"...to przede wszystkim nam jest milo spotkac tak mloda dziewczyne, ktore tak pieknie uklada sobie zycie ponoszac nie male przeciez ryzyko pracujac w tej czesci swiata..."
no nie wiem co to znaczy, ze w tej czesci swiata, chyba czasami niebezpiecznie i zawsze to molgabym w sklepie spolem pracowac, albo malowac paznokcie w przerwie popijajac herbate z kanapka w urzedzie miejskim za 800zl jakby mi Mama zalatwila...ale Mama na szczescie nie ma znajomosci w urzedzie miejsckim, a Spolem nie lubie!

Tak powaznie milo jest mi slyszec takie slowa,bo to podtrzymuje mnie na duchu i dodaje sily i wiary w to co robie, bo wiecie bedac tu zupelnie sama na pustyni czasami jest mi naprawde ciezko...
no zwlaszcze jesli mowia to panowie marynarze;) hahhaha
po tym krotkim, aczkolwiek milym locie nocka w Golden Tulip, ale ja mowie Golden Toilet, bo niecierpie tego hotelu...beznadziejna silownia, posciel gryzaca, lozka male, slonce jak cholera, wszedzie morze do okola a tu plazy nie ma..no niecierpie!
wiec szybko sie wyspalam, chwile tylko dla wlasnego sumienia 30min w silowni, owsianka, kawa i lece do Londynu...
lot trwal 8 godzin o godzinie 21 czasu tamtejszego bylismy na miejscu...
co tu duzo mowic, no pracowalam w ekonomii, bylam najmlodsza wg stazu, wiec nie mialam drzwi i swojej "emergency area" bylo mi wiec latwo, zero odpowiedzialnosci.

Lot byla pelny, tak jak sie obawialam, ze wredni hindusi, owszem bylo ich troche, ale nie duzo i o dziwo nie bylo najgorzej, tzn dawalam sobie z nimi rade, zgadza sie, nie mowi "prosze", "dziekuje", za to znaja bardzo dobrze slowa "daj mi", "przynies mi", "ja chce", itd..ale jak ktos mi powidzial "daj mi herbate", ja grzecznie sie usmiechalam, udawalam, ze nie slysze i pytalam jeszcze raz:
"-slucham, bo przepraszam,nie uslyszalam?
-mowilem DAJ mi herbate!
-aha, herbate Pan/Pani chcialby sie napic, tak?
-tak, daj mi!
-oczywiscie prosze Pana, a czy chcialby Pan z cukrem,blalalala, itd?" - tutaj goscia zazwyczaj szlak trafia, ze ja zamiast sie odwrocic i mu ja po prostu przyniesc robie sobie z niego jaja i bawie sie w lekcje nauki savoir vivre'u i czerwony na twarzy mowi TAK! a wiecie co jest najlepsze...ze czasami nie wiem, czy juz tak, zebym sie odwalila,ale zdarza im sie powiedziec"dziekuje"
mialam taka historie w drodze powrotnej, ludzie facet okolo 50tki w tym turbanie na glowie(kiedys opowiem co do oznacza) krzyczy na mnie,zeby mu przyniesc husteczki do umucia rak, bo on chce jesc i jest glodny,ja na to, ze przykro mi, ale my nie podajemy husteczek do mycia rak...ten jak nie, ja latam po calym swiecie i zawsze podaja, ja na to, ze to zalezy od linie lotniczych i swiadczonego tam serwisu i nasze linie nie podaja husteczek do umycia rak, to ten na to, ze on chce jesc teraz,

ja:zaraz po tym jak podamy drinki pasazerom bedziemy podawac obiad
on: ja jestem glody, to daj mi pic
ja: oczywiscei, co Pan sobie zyczy?
on:wino, daj mi wono!!!
ja:a jakie wino chcialby sie Pan napic?
on:cokolwiek, wino!
ja:biale, czerwone? ( z umiechem na twarzy, ale wsciekla, Kasia wiesz o co chodzi, ten moj wyuczony amerykanski usmiech, no sluchajcie, tak mnie burak wkurzyl, serio wszyscy pasazerowie patrzyli na niego jak na idiote, a koles jakies europejszyk okolo 20tki myslalam, ze mu zaraz z piesci walnie chyba raz za mnie i 4 za siebie samego! ale ja zasisnelam zeby i mysle, o nie kolezko ja cie naucze kultury,najwyzej mnie z pracy wyrzuca, ale ty nie bedziesz sie tak do mnie odzywal, wiec walcze dalej!
on:czerwone!
nalalam, podalam, umiech, enjoy!! a ten do mnie

on:a rece???
ja: tak slucham Pana?
on:no ja chce umyc rece przed jedzeniem!!! (burak pewnie zobaczyl, ze cywilizowani ludzie myja rece i teraz szpanuje, bo tak na serio hindusi jedza rekami, tzn nie uzywaja sztucow...serio w samolotach tez im sie to zdaza...
ja: mowilam Panu, ze nie podajemy husteczek(mam w biznes klasie te reczniki pachnace woda rozana, jakby tylko byl mily dostal by i 10 ode mnie)
on:to co ja mam zrobic?
ja:NIECH PAN WSTANIE PRZEJDZIE SIE 5 KROKOW DO LAZIENKI I UMYJE SOBIE RECE POD BIERZACA WODA, TAK JAK POZOSTALI PASAZEROWIE TO ROBIA!
ale sie wkurzyllll.......zaszal cos krzyczec, w koncu mowi, a malych butelek wina to nie macie??
ja:nie; mamy duze, a czemu pan tak krzyczy,denerwuje pan mnie i reszte pasazerow! (z usmiechem)
on:a bo ja chce sobie tego wina sam dolewac i pic!
ja:prosze Pana, ja moge Panu to wino co minute dolewac z tej duzej butelki to nie jest dla mnie zaden problemem! ( i tu juz sie nie smialam ja mialam lzy w oczach troche ze zlosci na pewno, ale tym razem, to juz sie z niego smialam jaki on jest wredny)
on:a czemu ty dla mnie taka mila jestes?
ja:bo Pan jest dla mnie niemily,ja jestem dobrze wychowana, wiec ja jestem dla Pana mila! (ci pasazerowie co to slyszeli lezeli ze smiechu ja bylam wsciekla, ale zadowolona, ze mu w zeby nie dalam, koles chyba chcial wysiasc...
on:ja juz nie moge sluchac tej twojej uprzejmosci!!!
ja:slucham, czy cos jeszcze moge dla Pana zrobic?-nic sie nie odezwal
Powiem wam, ze bylam wsciekla, bo to jest hamskie, serio niektorzy mysla, ze ja tam jestem od podawania mu cukru i sprzatania za niego tacy z podlogi(nigdy nie biere tacy jak ktos mi ja tam stawia, prosze, zeby mi podal, tak nas ucza w szkole) dla mnie to nie jest problemem, bo ja sprzatalam kiedys w NJ i bardzo mila wspominam ta prace, nie wiem, moze jutro bede tez pracowac gdzies tam i sprzatac, nie wiem, ja po prostu nie lubie jak ktos nie szanuje pracy drugiego czlowieka...jaka kolwiek ona by nie byla!
O wszystkim powiedzialam swojemu menagerowi, zeby miec plecy, jakby gosc jakies bzdury napisal do Gulf Air, menager na to, ze on wie, zebym sie niczym nie przejmowala,on wie, ze on byl "very rute" i z nim porozmawia, zeby sie tak nie zachowywal!
Na szczescie fajny byl menager, bo czasami sa idioci, co jeszcze pewnie by mi powiedzieli, ze nie powinnam dyskutowac...ale ten byl spoko, gosc cala dalsza droge unikal mnie wzrokiem jak przechodzac "uroczo" sie do niego usmiechalam!

dopowiem szybciutko na dzisiaj, ze w biznes klasie leciala z nami Kate Moss, to modelka swiatowej slawy...leciala z mama, siostra, albo kolezanka i trzema dzieciami, na pewno corka, bo identyczna jak ona,okolo 4 lat i jeszcze dwoje dzieciakow,...nie wiem co napisac, chyba powinnam byc pod wrazeniem, bo to swiat, slawa, itd, niektore dziewczyny wziely od niej autografy,itd, tez chcialam, dla WAS, ale jak potem zobaczylam jak te panny ledwo stoja na nogach i jeszcze te dzieci maja na rekach...to mi sie glupio zrobilo i sobie mysle, ze kurde, sloma z butow wystaje...kurde ja wiem, ze lot trwa 8 godzin co tu robic, tez pije jak jestem pasazerem, ale nie do tego stopnia, a jak bym byla samotnie podrozujaca mama to chyba bym zminimalizowala moje drinki jeszacze o polowe!
nic nie mowie, powiem tylko, ze dziewuchy z biznes klasy, mowily, ze maja full, bo bylo, zeczywiscie pelno ludzi i otworzyly okolo 50 win...
a ja sobie mysle, czemu taka Kate Moss pierwsza klasa nie podrozuje i to z ochroniarzami, itd....sluchajcie przereklamowany ten "piekny swiat" ja sie bardziej cieszylam z tego, ze spotkalam tych marynarzy z Polski w kamizelce skorzanej, niz Kasie...
buziaki dla Was
p.s. no w Ladku bylam u Majkoli, Michala nie widzialam, bo pracowal,z Madzia poplotkowalysmy i spedzilam bardzo mile popoludnie w drodze powrotnej kupilam kg truskawek i jablek i kutrke RoXy na deske w tj-max ;)

-

1 comment:

kejti said...

Goniu moja krew!!! Podziwiam i gratuluję postawy...buraków trzeba tępić!!!Tak trzymaj!!! Buzi:*