Wednesday, April 11, 2007

11/04/2007r. sroda wieczorem
...minelo juz troszki od swiat, ja jakos nie moge zebrac sie, zeby usiasc i napisac, rano yoga, potem wirtualna kawa z McDucha, chat z Kylem,plotki z Edi, tez wirtualne,w koncu znalazlam moment aby porozmawiac z Pinki podczas wspolnego obiadu...
teraz na szczescie odwolali lot do Delhi i jestem na STB, czyli gdzie zadzwonia tam lece...
chyba chce,zeby zadzwonili po mnie do JNB, ludzie wlsnie sie dowiedzialam, zmienili nam RPA, a teraz prosze posluchajcie: w RPA w hotelu 5* Michelangelo po 8 godzinnym locie z Bahrajnu odpoczywamy po ciezkiej pracy.........

tak az 120 godzin i 35minut!!!!!!, co daje prawie 6 dni, przypominam, ze za to, ze tam jestesmy placa nam na kazda godzine tego"odpoczynku", wiec generalnie po takim tygodniu "ciezkiej" pracy lezenia na plazy w Johannesburgu, albo bujania sie na safarii,moge ja jako najnizsza stazem zarobic tyle co moja Mama w miesiac pracy -C I E Z K I E J w szpitalu!!
no gdyby tak wygladal moj kazdy grafik, chyba nie chceialabym przechodzic na emeryture!
Problem, ze kazdy tam chce latac i trzeba sobie zamawiac te loty, ale ja zamawiam w czerwcu, wiec Matka znajdz ambasade RPA i idz po wize, bo JEDZIESZ ZE MNA w czerwcu!!!
p.s.panowie, ciagle nie mam chlopaka...;)

dobra pisze juz jak bylo na swietach w Indiach...
po przylocie do Cochin w sobote poszlam na misato nic ciekawego nie widzialam, wiec pierwszym napotkanym tuk tukiem(motorek taxi) pojechalam do kosmetyczki, tam zrobilam sobie masaz wlosow olejami, maseczki, itd, ...bylam jak zwykle jedyna biala wiec wokol mnie krecilo sie mnostwo hinduskich sikoreczek, niby, ze biala twarz=brytysz pasport=pieniadze...
niech im i tak bedzie, juz sie do tego przyzwyczailam, ale ciagle mnie zaskakuja, np jak wchodzilam do ksiegarni, zaraz obsluga wlaczyla wiatraki w calym pomieszczeniu, co by to "Madam" (czyli mi) uprzyjemnilo zakupy...
smieszni ci ludzie...
jak widac nietrudno tez byc gwiazda w Indiach majac biala skore
no wiec wieczorkiem padnieta po tych zabiegach wyladowalam w swoim pokoju i zaczelam dzwonic do recepcji, zeby mi poszukali kosciola katolickiego z masza po angielsku, bo mysle, a Wielkanoc raz do roku-IDE
bardzo mily pan dzwonil do chyba kazdego kosciola w tym miescie, w koncu znalazl, ze o 7 rano msza, zamowil mi taksowke w recepcji i kazal byc wczesniej, zeby zajac miejsce,(jeszcze wtedy nie wiedzialam co to znaczy), aha kazal mi zapisac tez nazwe kosciola, co uczynilam.
Rano wstaje o 5.40 prysznic, prostuje wlosy, ubieram sie "przyzwoicie" i biegiem, bo mialam byc wczesniej, a do taxi musze jeszcze sie przemiescic z hotelu lodka(zdj.ponizej)
...w koncu jestem w recepcji, jest taksowka i wsiadam :
-do kosciola poprosze! (aha wczoraj uslyszalam, ze to okolo 20km od hotelu)
taksowkarz:- a gdzie ten koscoil?
ja:-nie wiem, nie jestem z tad (cholera za nic w swiecie nie moglam sobie nazwy przypomniec, a kartki oczywiscie zapomnialam)
taksowkarz:- a ja jestem hindusem i tez nie wiem!
ja:-dobra zapytamy kogos, jedzmy!
no i zapytalismy ochrone przed hotelem cos tam pomroczeli mi zyczyli Happy Easter!
jedziemy a tu za okolo 5 minut koles sie zatrzymuje przed kosciolem ...mysle, no spoko mialo byc 20km, ale jeszcze lepiej, mniej zaplace, itd, podziekowalam byla 6.50 i umowilismy sie, ze o 8 mnie odbierze
ide w kierunku niewielkiego kosciola sciagam buty przed wejsciem, bo zobaczylam cala ich sterte...oki trzeba szanowac kulture innych...
wchodze do srodka, bardzo skromnie, wlasciwie oprocz ludzi siedzacych na podlodze, krzyrza nad oltarzem, obrazow drogi krzyzowej na scianach 12 wiatrakow na scianie i much nic tam nie bylo!
kobitki po prawej stronie, starszyzna z tylu (na krzeslach plastikowych); reszta na posadzce, panowie na posadzce po lewej.Wtedy zrozumielam, ze to zajecie miejsca, o ktorym mowil pan z recepcji nie oznaczalo, ze nie bede siedziec na lawce, ja po prostu sie nie zmieszcze...
ale bylo wzglednie wczesnie, wiec spoko bez problemu weszlam i usiadlam wsrod innych kobiet
no i teraz zaczyna sie moja przygoda:

gojda jestes fajtastyczna; wiecie czasami to ja siebie sama zaskakuje, naprawde nie nudze sie sama ze soba!
wnosza organy jak u nas na weselu i koles z mikrofonem zaczyna spiewac....ja sie powoli wsluchuje....o cholera mysle, przeciez to hindii! ale dalam...zapomnialam zabrac nazwy z kosciolem, gdzie miala byc msza po angielsku, a temu w taksowce nie powiedzialam, bo wydawalo mi sie logiczne, ze chce kosciol katolicki z masza po angielsku!
zaczelam sie tak z siebie smiac, ze az mi glupio bylo...pozniej moja Pinki mi powiedziala, ze w tym regionie Indii uzywaja jezyka malyalam...a nie hindii, nie wazne i tak nic nie zrozumialam...

ale tak na serio w Polsce tez jak czasami chodze do kosciola rozumiejac jezyk polski, nie wiem o czym ksiadz mowi, wiec nie wiele stracilam, a raczej zyskalam...
bo nareszcie zobaczylam czesc prawdziwych Indii, z biednymi wiesniakami, ktorzy ubrali swoje najlepsze szaty na ten dzien, przyjechali rowerem do kosciola, prawdziwa tradycje i respekt dla starszyzny, ksiedza co dawal komunie tylko mezczyznom(nam zakonnice), karalucha ktory chodzil po posadzce podczas mszy, dzieci bawiace sie z nudow pieniazkami zawinietymi w chusteczke do nosa wielorazowego uzytku, wreszcie kobiete, ktorej cale cialo bylo pokryte gozami, okropnie to wygladalo, balam sie przez moment, ze to jakas choroba, trad czy cos i moge sie zarazic, bo siedziala obok mnie, ale sobie mysle, jak mam umrzec to na cos trzeba, a narazie Bog mnie niezle kocha, wiec tylko sie do niej usmiechalam.
chyba tyle, no sluchajcie po mszy wrocilam bardzo zadowolona i spelniona, ze wypelnilam ten chrzescijanski obowiazek i to z wlasniej woli, a gdyby takie msze byly u nas moze czesciej chodzilabym do kosciola, moze...
wrocilam taksowka, a pozniej lodzia do hotelu poszlam sama na sniadanie(wszyscy spali jeszcze,poza tym tylko ja z zalogi bylam chrzescijanka) zjadlam swieze owoce, jajko na twardo i kawalek jajecznicy!
...Chociaz te Swieta spedzilam daleko od najblizszych, nie bylo mnie u babci na sniadaniu,itd, to jednak uwazam je za bardzo udane i niepowtarzalne, mysle tez, ze zapamietam je na zawsze jako jedne z tych swiat do ktorych zawsze chetnie sie wraca!
...w poniedzialek natomiast co bym miala powodzenie w nadchodzacym roku poszlam sobie na 45 na jakuzzi i tez bylo milo...

Wielkanoc przed kosciolem w Cochin...
kto zgadnie, ktore to gojdy buty...;)





a tu wskoczylam do lodeczki i pan mnie przewiozl na druga strone rzeki o wlasnie tutaj do hotelu, gdzie mieszkalam












...jak to w niedziele po kosciele...

2 comments:

McDucha said...

Gosiula, super miałaś Święta które na pewno pozostaną Ci w pamięci na długo... będziesz miała o czym dzieciakom opowiadać (moim również) :)
Jesteśmy wszyscy pod wielkim wrażeniem... Moja mama dziś po przeczytaniu ostatnich postów powiedziała cyt: " Ja to Gosie podziwiam. Ja jak bym była na jej miejscu to pewnie nosa bym nie wyscibila a ona sama jedzie jeszcze nie wie dokladnie gdzie
jak czytam to naprawde strasznie odważna jest... " I ja się również pod tym podpisuję!!!
Gosia - super się czyta Twoje opowieści dlatego prosimy o więcej :) a żeby było kolorowo to prosimy też i o zdjęcia :D
I dziękujemy za to co dla nas wszystkich już do tej pory napisałaś.

McDucha said...

Gosiula, super miałaś Święta które na pewno pozostaną Ci w pamięci na długo... będziesz miała o czym dzieciakom opowiadać (moim również) :)
Jesteśmy wszyscy pod wielkim wrażeniem... Moja mama dziś po przeczytaniu ostatnich postów powiedziała cyt: " Ja to Gosie podziwiam. Ja jak bym była na jej miejscu to pewnie nosa bym nie wyscibila a ona sama jedzie jeszcze nie wie dokladnie gdzie
jak czytam to naprawde strasznie odważna jest... " I ja się również pod tym podpisuję!!!
Gosia - super się czyta Twoje opowieści dlatego prosimy o więcej :) a żeby było kolorowo to prosimy też i o zdjęcia :D
I dziękujemy za to co dla nas wszystkich już do tej pory napisałaś.