Friday, April 27, 2007

27 kwiecien 2007 -piatek
...u mnie jest piatek, czyli dzis dla muzulmanow zaczal sie weekend...
ja swoj weekend wlasnie koncze o 20 lece do Dubaju, pozniej z Dubaju do Omanu i tam nocuje wroce do Bahrajnu w niedziele
srode i czwartek mialam wolne i leniuchowalam...
tzn, nie tak zupelnie, zrobilam troche rzeczy, ponadrabialam zaleglosci w czytaniu, plotkach z Mama i Edytka, z Kasia i McDucha jakos nie moglam sie styknac, z Kylem troszki tez popracowalismy na necie; On dzis jedzie do Wloch na 9dni na wspinkaczke w skalki,...
dzisiaj rano odwiedzila mnie kolezanka z Singapuru, ktora jest bardzo sliczna i lubie Ja, ale jest mlodziutka (21lat) i ma takie smieszne problemy sercowe....
niby ja Jej pomagam...tak zawsze to doswiadczenie, ale tez 'szewc bez butow chodzi...''
No wiec rano poplotkowalam z Anu, pozniej poszlam chwile pobiegac na dol i powoli sie pakuje do lotu...
Powiem Wam, ze kupilam tydzien temu rower(zdj.ponizej) i to byl swietny zakup!
Przez te dwa dni pojezdzilam sobie troche po tych moich wyspach, rano na yoge zamiast maszerowac30minut, chwilke jechalam, wczoraj tez bylam rowerem na plazy, no ekstra, co prawda na dworze jest juz okolo 40C i cholernie goraco jak tak czlowiek pedaluje, ale jest w tym niesamowita przyjemnosc!

a co najwazniejsze, nie trabia na mnie swiry, zeby mnie podwiezc, bo przeciez jade na rowerze...;)
ale rzeczywiscie wzbudzam troche sensacje, bo ja tu nie widzialam jeszcze bialej dziewuchy na rowerze, owszem widze czasem amerykancow w kaskach oczywiscie;), ktorzy jada na rowerze, ale glownie to ludzie z Bangladeszu, tutejsi robotnicy korzystaja z tego taniego srodka transportu, reszta salatami, albo hummerem z garazu!
No wiec wczoraj jak bylam na plazy, ludzie bosko...piasek, cieplutka, slona woda i sloneczko, kazdy z nas powinien miec przynajmniej jeden taki dzien lenistwa w tygodniu!!
tak leze na tym lezaku wstawionym w morze, czytam jakies gazety i mysle, ludzie no raj...
no raj, ale wieczorem siedzialam sama w domu, (Pinki mam w Bankoku),zamiast z Wami w knajpie i juz raj sie skonczyl...
aha jak wchodzilam do budynku spotkalam Miriam z Keni,pyta:
"O Gosia masz rower? wow, moge porzyczyc, musze isc na poczte a taki upal, ze mi sie nie chce, a nie mam $ na taksowke..."
pozyczylam Jej, wchodzi do mnie z rowerem i pyta:
"gdzie Gosia kupilas i ile zaplacilas?"
takze Miriam tez sie spodobal pomysl z rowerem, mowi, ze szybko mozna sie przemieszczac,mozna oszczedzis $ na taksowki i exercise...
tazke w te dwa dni zalatwilam duzo rzeczy, ktore zwykle odwlekam, bo albo czekam az jest ich wiecej, wtedy wypozyczam fure, albo mi sie zwyczajnie nie chce...
a tu bylam i u kosmetyczki rowerem, na yodze, plaza, zakupy, no ekstra, kto w ogole wymyslil rower...nie wiem, ale chwala mu za to! i dzieku Ci Kylu za pomysl z tym bajkiem!


a to widoki, ktore mijalam po drodze na plaze:




No comments: