Thursday, May 10, 2007

czwartek 10ty maja 2007r.
nareszcie...ludzie nareszcie cos pisze, musze powiedziec, ze brakowalo mi pisania do Was...szybko zaczynam...
no wiec...(nie zaczyna sie zdania od "no wiec")...
Dzis mam wolne i wypozyczylam samochod, zeby pojezdzic po moich 33 wyspach i znalezc sklep z czesciami do komp, gdzie moglabym kupic ladowarke do lapika...bo myslalam, ze ja spalilam...sklep znalazlam, pokazalam ladowarke, a hindus do mnie, ze ladowarka nie jest problemem, tylko jedna czesc ladowarki jest w kompie, tzn ja ja zlamalam i ona zostala w kompie,...dlatego nie moge naladowac...SWIETNIE, znowu cos skombinowala, pytam wiec:
:gdzie moge pojsc z tym kompem ,itd...nic koles nie wiedzial, ale wytlumaczyl mi gdzie jest sklep Apple; znalazlam, pojechalam, 13-17LUNCH BREAK...pojade wiec pozniej zobacvze, narazie probowalam wydlubac penceta, ale kurde sie nie dalo...
no i widzicie, ze jak ja moge sie nudzic sama ze soba, jak nie upiore telefon, jak ostatnio(znalazlam go w pralce jak wyjmowalam posciel), to kopma popsuje i zycie sie kreci, a sklepy elektroniczne maja obrot...
JESTEM NA SIEBIE WSCIEKLA...co ja zrobie bez lapika;(...
no moze poczekam jak bede w polsce moze mi Rafal cos wykombinuje, albo Majkol, jak jeszcze bedzie...oj blonduna ze mnie...
Poza tym powiem Wam, ze wczoraj mialam dobry humor, moze dlatego, ze mi przyslali fajny e-maila z ETIHAD...a moze dolacze ponizej, no wiec dzien mialal fajny, fajna tez zaloge lecialam do kingdom of Jordan...w ta i z powrotem...zrobilam "deala" z kapitanem z Omanu i laska z Etiopii, rozmawialismy o miodach i kazdy sie przechwalam, ze jego jest najlepszy, ja mowie, ze mojego Dziadka z Metowa, Kapitan, ze nie, lepszy jest z Omanu, a Fay, ze z Etiopii, no to sie wymienilismy adresami skrzynek i kazdy ma sobie podrzucic po sloiczku...zobaczymy;)
poza tym kiedys bylam w Kartum, to jest w Sudanie, napisze o tym wiecej kiedys tam...bo lece, tzn jade do Manama city, czyli stolycy(10min i jestem ;) poszukac tych sklepow z kompem i pozakupowac troszki...
teraz korzystam z netu na dole w recepcji u mnie w budynku i nie chce mi sie tu siedzec i pisac, brudna klawiatura...muzyczka z tylu hinduska gra, woda w jakuzi szumi...
dzis, jutro i pojutrze mam wolne owinnnam byc w Dubaju na desce, ale przez kompa i weekend jutro zrezygnowalam...weekend loty pelne i niesamowite korki w Dubaju..wiec dupa...
buziaki, see U, when I see U!

No comments: